Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-07-14
Było czerwcowe, niedzielne popołudnie, a my wybrałyśmy się do naszego nowego marzyciela. Po godzinnej podróży dotarłyśmy do domu Patryka. Byłyśmy z siebie dumne, ponieważ na domu Patryka obecnie nie ma numeru. Ale dla wolontariuszy nie ma nic niemożliwego! Przed domem przywitała nas z uśmiechem mama Patryka i zaprowadziła do naszego młodego marzyciela. Powitał nas niezwykle grzeczny i spokojny ośmiolatek oraz jego zdecydowanie bardziej ruchliwy brat Damian. Chłopcy przywitali się z nami i szybko zabrali do rozpakowywania lodołamaczy. Okazało się, że zabawki z filmu Toy Story to zdecydowanie trafiony pomysł, a Patryk jest skrupulatnym i niezwykle cierpliwym chłopcem. Damian nie odstępował brata na krok i dzielnie towarzyszył mu w składaniu zabawek. A w zabawie uczestniczyły również wolontariuszki…
W domu Patryka zwrócił naszą uwagę duży samochód na akumulatory i już wiedziałyśmy co interesuje młodego marzyciela… Okazało się, że nie myliłyśmy się i Patryk żywi dużą sympatię do wszelkich pojazdów. A jego największym marzeniem jest własny, czerwony skuter. Taki, jaki zobaczył kiedyś na wystawie w sklepie. Ten niezwykle sympatyczny, skromny chłopiec wyjawił nam jednak swoje marzenie dopiero po dłuższej rozmowie.
Z żalem przyszło nam się rozstać z tak uroczym Marzycielem, ale musimy udać się na poszukiwanie czerwonego skutera!
spełnienie marzenia
2010-10-27
Jesień w pełni. Piękna, polska, z błotem, kolorowymi liśćmi
i marzeniami, które się spełniają.
Przyjeżdżamy do Patryka z wymarzonym skuterem elektrycznym. Czerwonym, błyszczącym. Patryk-wolontariusz z tatą i Patrykiem-Marzycielem dzielnie skręcają i łączą wszystkie elementy.
We wspólną układankę. Czerwony skuter, który natychmiast po zmontowaniu musi zostać przetestowany na dworze. Zamiennie przez Patryka i jego braciszka Damiana. Chłopcy są zachwyceni, choć raczej powściągliwi w okazywaniu emocji. Patryk obiecuje nie jeździć głównymi ulicami, zakładać kask i użyczać skutera braciszkowi.
Zabieramy te obietnice ze sobą, w drogę powrotną do naszych domów z kilkoma fotografiami zatrzymanymi w aparacie...