Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-03-09
Z naszym Marzycielem, 9-letnim Emilkiem, spotkałyśmy się w piątkowe popołudnie w Szpitalu w Prokocimiu. Odwiedziny odbywały się w sporym gronie, czym niewątpliwie speszyłyśmy chłopca. Nawet lodołamacz (edukacyjne gry komputerowe) nie zdołał Go ośmielić, więc pośrednikiem w rozmowie miedzy nami, a Emilem była Jego Mama. Mimo pewnych utrudnień udało nam się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Emil bardzo lubi zwierzęta. W swoim domu ma pieska Pikusia i żółwia Tuptusia, którymi się opiekuje zawsze kiedy wraca ze szpitala. Jego pasją jest rysowanie i wycinanie pięknych palm i dzikich zwierząt. O tym mogłyśmy się przekonać na własne oczy, gdyż prace Emila zdobiły okienny parapet. Temat dzikich zwierząt był bardzo pasjonujący tym bardziej, że okazało się, że największym marzeniem Emila jest wyjechać na safari, gdzie mógłby zobaczyć słonie, lwy, tygrysy, pająki, węże i inne niebezpieczne zwierzęta. Emil o swoim marzeniu nie mówił słowami, ale Jego oczy i uśmiech powiedziały nam wszystko. Nikt nie miał wątpliwości, że właśnie to jest Jego największe marzenie. Teraz nie pozostaje nic innego jak znalezć miejsce, które odpowiada wyobrażeniom naszego Marzyciela.
spełnienie marzenia
2008-05-29
W majową środę, 21 maja, spotkanie się z Emilkiem i jego Rodziną na dworcu w Krakowie. I jedziemy do Warszawy, skąd wyruszymy na hiszpańskie safari. Dzieci, Emilek i jego młodszy brat Filip, w dobrych nastrojach. Przez całą podróż weseli, wymyślają coraz to nowe zabawy. W stolicy kolacja i spacer. A potem czym prędzej do łóżek, bo rano czeka nas wielka przygoda. W czwartek pobudka o 5. Na lotnisku czekanie na odprawę, kolejki i podekscytowanie. Nareszcie do samolotu. Na pokładzie Emilek zostaje uroczyście powitany przez Pana kapitana. A potem jeszcze wizyta w cockpicie. Lot miły i spokojny. Po czterech godzinach jesteśmy w Maladze. Z Malagi ruszamy prosto do Benalmadeny, gdzie spędzimy tygodniowe wakacje. Tam od razu spacer po plaż, podziwianie widoków widoków zbieranie muszelek. Woda jeszcze zimna, więc niestety nie można się kąpać. Ale nawet to nie przeszkadza dzieciom w radosnej zabawie i łapaniu fal. Tak minął pierwszy dzień.
W piątek wycieczka do Parku Salwo Aventura. Piękna roślinność, piękne widoki. Podziwiamy niespotykane okazy. Spacer jest piękny. A potem jeszcze plac zabaw, który był dla chłopców nie lada atrakcją. W sobotę wymarzona, upragniona wprawa na safari. To dopiero wydarzenie. Na obszarze parku żyje ponad 3 500 zwierząt. Tygrysy, nosorożce, lwy, małpy, ptaki przeróżne
Długo można wymieniać. Wielką atrakcją są wiszące mosty trzeba wejść dość wysoko a potem nic.. tylko się bujać. Aż nam się w głowie zakręciło. Emilek szczęśliwy i cały czas uśmiechnięty. Ogląda wszystko, chce wszędzie wejść. Na takich atrakcjach upływa nam cały dzień. Niedziela jest spokojna. Spacer, a potem wizyta u polskiej rodziny. Jest miło, radośnie..
W poniedziałek wybieramy się na Gibraltar. Zwiedzamy. Podziwiamy. Jest nawet spotkanie ze słynnymi gibraltarskimi małpkami. Ciągle zaczepiają naszego Marzyciela. Jest patrzenie na Afrykę i chodzenie po skałach. We wtorek dzień hiszpański. Spotkanie z tradycją i kultura, hiszpańskie tańce. Jedziemy do parku Salwo jest delfinarium, ale niestety nie ma jeszcze delfinów. Po południu wizyta w Oceanarium z rekinami. Środa. Teleferico wyjazd kolejką na górę. Podziwiamy widoki na Benalmadenę i okolice.. Potem jeszcze park rozrywki i zabawa na nowo. Zrywamy nawet banany z drzew
We czwartek nad ranem pobudka. To już niestety nadszedł czas wyjazdu. Na lotnisko. A potem w drogę powrotną. Wracamy do domu pełni dobrych wrażeń, uśmiechnięci, opaleni
Będzie co wspominać!
Serdecznie dziękujemy: - Firmie NOWY STYL, za sfinansowanie podróży Emilka, za prezenty i pamięć
- hotelowi Campanile w Warszawie, za gościnę
- Tomkowi i jego Rodzinie, za umilenie pobytu, za wszelką pomoc i gościnność
- biurze podróży MONA TRAVEL z Krakowa, za pomoc w organizacji wycieczki