Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-06-23
W środe w południu wybrałyśmy się do Jawora, gdzie mieszka nasz nowy marzyciel - sześcioletni Alan.
Po mimo ciężkiej choroby serca na którą cierpi, Alanek jest niezwykle radosnym, otwartym i uśmiechniętym chłopcem. Mama zdradziła nam, że uwielbia klocki Lego dlatego czym prędzej zaopatrzyłyśmy się w obowiązkowy zestaw klocków dla Alana. W trakcie powstawania pierwszych budowli, postanowiłyśmy dowiedzieć się czegoś więcej o chłopcu. Alan wyznał nam, że jak dorośnie chciałby zbudować szpital i leczyć chorych ludzi. Nigdy wcześniej nie spotkałyśmy się z taką wrażliwością u tak malutkiego dziecka.
Po obejrzeniu pokoju chłopca, który był pełen złożonych modeli klocków Lego, nie miałyśmy wątpliwości jakie będzie marzenie. Alan pragnie pojechać do Legolandu!
Mamy nadzieję, że szybko uda nam się zrealizować Jego marzenie.
spełnienie marzenia
2010-08-28
27 sierpień 2010
W godzinach porannych przy przelotnym deszczu pakujemy samochód i wyruszamy w długą (prawie 900km) podróż do Danii. W nawigacji GPS wpisujemy miejscowość Billund, czyli miejsce gdzie znajduje się Legoland i wyjeżdżamy. Podroż w większości po polsko-niemiecko-duńskich autostradach przebiega szybko i sprawnie, podzielona tylko krótkimi przerwami na odpoczynek i tankowanie samochodu.
Wieczorem jesteśmy już w Danii i trafiamy do naszego hotelu. Humory psuje tylko pogoda, zimno i przelotnie pada deszcz. Zmęczeni ale zadowoleni szybko zjadamy kolację i oficjalnie kończymy dzisiejszy dzień. Musimy się wyspać, bo jutro planujemy pełne wrażeń zwiedzanie Legolandu :-)
28 sierpień 2010
Budzik dzwoni o godzinie 8.00. Za oknem piękna słoneczna pogoda nastraja nam optymistycznym humorem. Szybkie śniadanie, szybka obowiązkowa kawa (dla starszych uczestników spełnienia marzenia, bo nasz marzyciel wybiera sok pomarańczowy ;-)) i ruszamy do Legolandu. Przed nami ok. 15km, czyli krótka przejażdżka w porównaniu do wczorajszej podróży z Polski.
W kilka chwil dojeżdżamy do wejścia do Legolandu. Wszędzie widzimy klocki Lego i już wiemy, że będą nam one towarzyszyć przez cały wyjazd. Po wejściu pierwsze kroki kierujemy do miejsca, w którym znajdują się miniaturowe miasta zbudowane z klocków. Rodzice marzyciela i ja prawie biegniemy za Alanem, który nie może oderwać oczu od tej atrakcji. Miniaturowe miasta, wioski, port lotniczy, replika Kopenhagi z pływającymi statkami - wszystko z klocków. Alan jest zachwycony i pierwsza godzina pobytu w parku to oglądanie wszystkich szczegółów tego miejsca. A ja z tatą marzyciela zastanawiamy się jak te zbudowane z Lego samochody, samoloty i statki poruszają się same po wytyczonych ulicach. Pozostało to dla nas tajemnicą przez cały pobyt w parku i było powodem długich dyskusji ;-)
Ruszamy na dalsze zwiedzanie. Kolejne godziny mijają na kolejnych atrakcjach, przejażdżkach na karuzelach, wizycie w małym oceanarium z egzotycznymi rybami i groźnymi rekinami. Tym razem są one żywe, nie z klocków Lego ;-)
Czas wreszcie coś zjeść i ku uciesze marzyciela zajadamy m.in. frytki w kształcie klocków Lego. Po smacznym obiedzie, regenerowaniu sił na dalsze zwiedzanie znowu wracamy do miniaturowych miast z klocków, które bez wątpienia wzbudzają największe zainteresowanie marzyciela. Robi się coraz później i czas już wracać. Jeszcze tylko trzeba wytłumaczyć Alanowi, że "tak, jutro też tu wrócimy, na pewno!" :-)
29 sierpień 2010
Kolejny dzień w Danii czas zacząć! Śniadanie, pakowanie do samochodu, podróż duńskimi drogami i jesteśmy przed Legolandem. Dziś jesteśmy już wprawionymi turystami, w końcu wczoraj też tu byliśmy. Dzień oprócz dalej wzbudzających zainteresowanie miniatur z klocków Lego mija na innych atrakcjach. Płukanie złoto i ogromny medal dla Alana wybity ze znalezionego przez niego złota, podróż wagonikami do starej kopalni, pływanie łodzią wśród groźnych piratów – dzisiejszy dzień mija nam równie szybko co wczorajszy i nie wiedzieć kiedy musimy już wracać do hotelu. Uśmiech nie schodzący z twarzy Alana utwierdza nas w przekonaniu, że oto spełniło się jego marzenie.
30 sierpień 2010
Jak zwykle szybkie poranne śniadanie i już jesteśmy spakowani w samochodzie. Wracamy. Przed nami znowu prawie 900km w samochodzie i zupełnie beznadziejna pogoda z mocno padającym deszczem. Niech sobie pada, dobrze że teraz jak już wyjeżdżamy :-) W samochodzie wesoło, bo wszyscy wspominamy nasze przygody w Legolandzie. Jedziemy i jedziemy... Hamburg, Berlin... dziurawa "autostrada" A4... aha, czyli już jesteśmy w Polsce, dojechaliśmy :-)