Moim marzeniem jest:

Odtwarzacz DVD z telewizorem

Piotruś, 4 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Białystok

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2006-08-08

Spotkanie z naszym marzycielem w piękne wtorkowe popołudnie było już naszym drugim podejściem. Ponieważ Piotruś jeździ na radioterapię, podczas której z początku otrzymywał narkozę i nie czuł się po niej najlepiej, porozumieliśmy się z Mamą, że przyjdziemy innym razem.
Tego dnia akurat po raz drugi radioterapia odbyła się już bez narkozy, więc nasz Marzyciel powitał nas pełnią energii i radości. Piotruś jest bardzo żywym chłopcem, który otrzymany lodołamacz - Kubusia Puchatka, potrafił wykorzystać jak najlepiej - do zabawy w chowanego. O, co to była za zabawa! Piotruś z Kubusiem chowali się w tak przeróżne miejsca, że nie było łatwo ich odnaleźć. Ale nic nie było trudne dla dzielnej Mamy Marzyciela!

Choć na pierwsze pytanie o marzenie, padła odpowiedź: komputer, zgodnie drążyłyśmy temat wielkich i małych dziecięcych marzeń. Piotruś długo nas trzymał w niepewności. Najpierw musiał zrobić mnóstwo zdjęć Mamie, wolontariuszkom, Kubusiowi, a nawet własnej nóżce, a potem przejechać kilka razy rowerkiem korytarz w tę i z powrotem, pukając do drzwi pani doktor, po drodze rozjeżdżając wszystko, co się porusza. śmiał się przy tym tak pięknie i radośnie! Ogromną pomoc w dotrzymaniu mu kroku mieliśmy w Mamie Marzyciela, przy której nawet zastrzyk w ramię wcale, ale to wcale nie boli. No, bo kto lepiej dmucha w ramię jak nie Mama!

I tak od słowa do słowa doszliśmy do tematu bajek. I tu wszystko stało się jasne. Bo nie na darmo Piotruś lubi wszystko, co jest Kubusiowo-Puchatkowe. Bo nawet Puchatkowy jest Tygrysek i Kłapouchy. I kto wie, kto jeszcze! I wtedy okazało się, że Piotruś tak naprawdę marzy o odtwarzaczu DVD, który mógłby podłączyć do telewizora i oglądać wszystko, co jest bajkowe i puchatkowe. Oczywiście nie tylko! Bo w bajkach, szczególnie tych Piotrusiowych mnóstwo jest kolorów, muzyki i wspaniałego humoru.

Ponieważ zbliżał się czas kolacji, pożegnałyśmy się z Piotrusiem i uśmiechnęłyśmy się do siebie z nadzieją, że niedługo spotkamy się, gdy bajki będą mogły się pięknie baić.

spełnienie marzenia

2006-09-09

Już dwie godziny przed spełnienieniem marzenie Piotrusia wszystkich nas ogarnęło podekscytowanie. Piotruś ostatnio miał bardzo słabe wyniki i kolejna chemioterapia musiała zostać odłożona w czasie, dlatego postanowiliśmy spełnić marzenie jak najszybciej. Gdy pakowaliśmy telewizor i zestaw kina domowego w zielony fundacyjny papier, wtedy tak naprawdę dotarło do nas, że już dziś zobaczymy uśmiech kolejnego marzyciela, który mimo ciężkiej choroby potrafi marzyć. Gdy skończyliśmy oklejać prezent, musieliśmy pożyczyć wózek do rozwożenia jedzenia (oj wolę nie myśleć co wam zrobi siostra oddziałowa jak go połamiecie-słowa jednej z pielęgniarek), bo nie daliśmy go rady unieść.

Gdy wybiła godzina zero, gdy skończono już przetaczać krew Piotrusiowi, Karol i Marta wjechali do sali naszego marzyciela. Na jego twarzy najpierw pojawiło się przerażenie i oszołomienie (tyle ludzi i to pudło takie wieeelkie!!!), ale zaraz potem, gdy przy pomocy Karola zaczšł otwierać kolejno: bajki z ulubionym Kubusiem Puchatkiem, zestaw kina domowego i telewizor, widać było, że jest szczęśliwy. Radość, jakš miał w oczach Piotruś sprawiła, że nam wolontariuszom zakręciła się niejedna łezka w oku. Udzielił też swojego pierwszego w życiu wywiadu :) Gdy już wszystko było rozpakowane, nie pozostało nic innego jak podłączyć telewizor i oglądać bajki o Kubusiu Puchatku, smutnawym Kłapouchym i rozbrykanym Tygrysku.

Marzyciel zaprosił też kolegów z oddziału i tak wszystkie maluchy śmiały się oglądając przygody wesołej ferajny, podczas gdy my z Anetą, mamą marzyciela szykowaliśmy jeszcze jedną niespodziankę - tort. Gdy Piotruś ujrzał ten smakołyk, na twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Słodkościami podzielił się z lekarzami i kolegami. Potem były jeszcze wspólne zdjęcia, zabawy balonikiem na korytarzu i pożegnanie. Wszystkie wolontariuszki mogą czuć się wyróżnione, bo dostały na do widzenia po buziaku od naszego marzyciela :) Wracaliśmy do domów o wiele szczęśliwsi, bo wiedzieliśmy, że obok kochającej mamy i kolegów został w szpitalu świat bajek, świat, w którym w czasie choroby Piotruś może odnaleźć radość.

Ogromne podziękowanie za dar serca:

Państwu Edycie i Piotrowi Wołosik za wpłatę - cegiełkę na spełnienie marzenia
Anonimowemu Darczyńcy za wpłatę brakującej kwoty