Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Disneylandu

Ania, 0

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2008-03-29

 

Nie od dziś wiadomo, że górale to ludzie żywiołowi i z fantazją. Taka też okazała się nasza 10-letnia marzycielka z Nowego Targu, Ania. 

Odwiedziłyśmy ją w jednym z krakowskich internatów, gdzie mieszka na co dzień. W ramach "lodołamacza" otrzymała od nas dwie książeczki o zwierzętach. Ucieszyła się, aczkolwiek nie ma wątpliwości, że i bez prezentów nie było żadnych lodów do przełamania. 

Na spotkaniu Ani praktycznie nie zamykała się buzia, przy czym na jakikolwiek temat by nie mówiła, robiła to w tak wesoły, szczery, ufny i rozbrajający sposób, że uśmiechy same pojawiały się na naszych twarzach. Po mamie, zajmującej się hodowlą psów rasowych, odziedziczyła miłość do tych przyjacielskich czworonogów. Z pasją opowiadała nam o swoim ukochanym mopsie Pipiśce, czy o rasie najmniejszych psów na świecie o wdzięcznej nazwie Chihuahua - "one są normalnie takie malutkie!". Co jakiś czas mówiła coś zabawnego i ciągle się śmiała. Kiedy robiłyśmy jej zdjęcie, usadowiła się na kolanach swojej sympatycznej mamy, zawadiacko rzuciła "cheers" i znów zachichotała. I jak jej nie lubić? 

Szybko zorientowałyśmy się, że Ania to marzycielka pełną gębą, z głową pełną planów, pomysłów i pragnień. Jednak musiała wybrać jedno marzenie i po wielkiej burzy mózgu, w której pojawiała się coraz to inna idea, ostatecznie zdecydowała: chciałaby pojechać ze swoją rodziną do Disneylandu. 

Pozostaje znaleźć sponsora - może ktoś zechce pomóc naszej małej marzycielce? 

Relacja: Gosia

spełnienie marzenia

2008-03-29


Z pewnością nasza Marzycielka Ania na długo zapamięta wyjazd do Disneylandu. Nic dziwnego, w końcu była to niesamowicie ekscytująca i pełna wrażeń wycieczka!
Wszystko zaczęło się na lotnisku, dokąd odprowadziła mnie roześmiana, fundacyjna ekipa. Ania, po serdecznych powitaniach z wolontariuszami zapytała: "Czy pójdziemy w Paryżu na basen?" Troszkę się zmartwiłam, ponieważ wcale nie planowałam wyprawy na pływalnię. Na szczęśnie, jak to w Fundacji bywa, wszystko udało się załatwić. Ale ułóżmy wydarzenia chronologicznie.

Lot do Paryża nie trwał długo i upłynął nam w bardzo miłej atmosferze. Było mnóstwo śmiechu i zabawy.

Na francuskim lotnisku, od razu zostaliśmy rozpoznani przez naszego opiekuna, przemiłego Pana Wojtka (nie było nawet potrzeby wyciągania uprzednio przygotowanej przeze mnie kartki z napisem "FUNDACJA MAM MARZENIE"). Wkrótce znaleźliśmy się w Polskiej Ambasadzie i przyszła pora na zasłużony odpoczynek.

Następny dzień minął nam na zwiedzaniu zabytków Paryża. Byliśmy na wieży Eiffla, płynęliśmy statkiem po Sekwanie. Ania co jakiś czas przypominała sobie o basenie. I tu niespodzianka! Telefon od Pana Wojtka z propozycją wspólnej wyprawy na pływalnię! Hurrra!!! Nasza Marzycielka i jej cała Rodzinka była zachwycona. I tak już zostało do końca pobytu.

Aż w końcu nadszedł tak długo wyczekiwany dzień. Szaleństwa w Dineylandzie.
Oto, jak o swoich wrażeniach opowiedziała sama Ania:

" Mi się najbardziej podobała "gitara"( Rockowy Roller Coaster). Gitara służy do tego, że się najpierw jedzie prosto, do góry nogami, prosto i znów do góry nogami w górę i w dół. Było odjazdowo. Byłam też w hotelu, w którym się jeździło windą w górę i w dół. W windzie trzeba było zapiąć się pasami. Byłam też na żółwiach, jeździło się w skorupce i było się tak jakby pod wodą. Widziałam tam różowe ryby. Kiedy jechałam i jechałam to wtedy, co jakiś czas piszczałam, ale potem już nie. Przez całe dwa dni byłam bardzo wesoła, bo byłam w Disneylandzie i Walt Disney Studio. Bardzo dziękuję, że pomogliście mi spełnić moje marzenie"

Jak widać Disneyland to niezwykłe miejsce, w którym po prostu trzeba się dobrze bawić. Bardzo się cieszę, że mogłam pojechać z Anią w jej wymarzoną podróż.
W imieniu Fundacji oraz Rodziny Ani pragnę serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy pomogli nam spełnić to marzenie: Pani Ali i Jej mężowi Wojtkowi za opiekę i troskę, oraz Ambasadzie Polskiej w Paryżu za gościnę. Dziękujemy!!!