Moim marzeniem jest:

Wyjazd do Legolandu

Miłosz, 10 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Sponsor Anonimowy

pierwsze spotkanie

2010-04-04

Czy pochmurny i deszczowy dzień może stać się zarazem bardzo pogodnym i pełnym uśmiechu? Oczywiście, że tak! My (czyli Beata i Wojtek), przekonaliśmy się o tym najlepiej odwiedzając, właśnie w taki dzień, naszego Marzyciela – Miłosza.
Już od progu zostaliśmy bardzo gorąco i serdecznie przywitani przez Miłosza, jego tatę i dwa rozszczekane psiaki. Miłosz okazał się ogromnym fanem oraz znawcą klocków LEGO, a my dostąpiliśmy zaszczytu poznanie jego kolekcji. Później razem próbowaliśmy sił w budowaniu robota.
W końcu padło najważniejsze pytanie - o marzenie! Bez chwili wahania Miłosz odpowiada – wyjazd do Legolandu z moim przyjacielem. Widząc światełko w jego oczach, nie mamy wątpliwości, to jest TO! Niewątpliwie mnóstwo LEGO + najlepszy przyjaciel = recepta na niezapomniane chwile, na prawdziwe MARZENIE, takie przez duże M.
Mamy nadzieję, że już niedługo ponownie spotkamy się z Miłoszem i będziemy mogli podzielić się z nim dobrymi wiadomościami na temat wyjazdu.

 

spełnienie marzenia

2011-06-25

Klocki Lego zostały wynalezione w Danii w roku 1932 przez niejakiego Pana Olego Krika Christiansena. Którz mógł przypuszczać, że z początku drewniane zabawki staną się wielkim hitem sprzedaży na całym świecie. Miłosza, naszego bohatera również dopadła fascynacja klockami, zapragnął więc pojechać do Legolandu. Marzenie bardzo piękne. Podróż rozpoczęła się 24 maja. Piękny samochód dziadka Miłosza zawiózł nas na lotnisku. Jak to bywa przed podróżą, każdy myślał o czekających nas przygodach oraz o pogodzie na najbliższe dni. Nastroju nie popsuły nam nawet  niepokojące wieści dotyczące wybuchów wulkanów na Islandii !! Miłosz pierwszy raz leciał samolotem. Start oraz lądowanie samolotu bardzo mu się podobały. Przelot minął bardzo szybko i wylądowaliśmy na lotnisku w Kopenhadze. Od razu powitał nas silny wiatr charakterystyczny dla krajów nordyckich.

Należy już na wstępie zaznaczyć iż Miłosza od początku wyjazdu rozpierała energia. Czy to lotnisko, domek w którym mieszkaliśmy czy oczywiście sam Legoland Miłosz miał więcej energii niż ja oraz kochani rodzice Miłosza razem wzięci. To bardzo dobrze!! Ja jako wujek Miłosza J którym zostałem mianowany od wylotu z Polski nauczyłem się od Miłosza iż czasem pomimo przeciwności losu, radość ani na moment nie musi opuścić serca oraz zawsze należy dążyć do spełnienia swoich marzeń. W Kopenhadze odebraliśmy z wypożyczalni nasz przepiękny samochód, który przez najbliższe pięć dni miał nam służyć wiernie .... Billund okazało się spokojną miejscowością wypełnioną domkami ceglanymi. Wszystkie posiadłości nienagannie i schludnie utrzymane. Pierwszy dzień w Legolandzie upłynął pod znakiem poznawania atrakcji. Od czego tu zacząć ?? Karuzele, kolejki, miasto miniatur, spływy kajakiem kino, oceanarium to i wiele innych atrakcji czekały na nas a przede wszystkim na Miłosza. W Legolandzie nie można się nudzić! Uwagę Miłosza na początku przykuły zbudowane z klocków Lego sceny z sześciu epizodów Gwiezdnych Wojen. (Miłosz jest fanem sagi Georga Lucasa). Legoland - wkroczyliśmy w świat bajek i fantazji... Czar tego niezwykłego miejsca podkreślają np. jaskinia piratów w którą wpłynęliśmy łódką z Miłoszem a w której to rozgrywały się sceny z życia łobuzów morskich. Czuliśmy się również jak rycerze przemierzając roller coasterem najprawdziwszy zamek. Odwiedziliśmy również piramidę pełną ruszających się punktów które należało ustrzelić. Miłoszowi podobały się również zawody strażackie w których braliśmy udział. Magia klocków nie dała się zapomnieć również w domku Erica u którego mieliśmy okazję gościć. Poddasze bowiem pełne było klocków Lego. Czas w Legolandzie upływał nam pod znakiem zabawy oraz odpoczynku. Miłosz spełniał swoje marzenie z uśmiechem na twarzy i to pomimo czasem zmęczenia wywołanego natłokiem wrażeń. Niestety przyszedł czas powrotu. Miłosz tęsknił za swoimi pieskami których niestety nie mogliśmy wziąć ze sobą. Sześć dni spędzonych w Danii zostanie mam nadzieję w naszych sercach na zawsze a Miłosz będzie mógł wrócić do tego miejsca po latach jak już dorośnie z... ale to już inna historia J