Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2008-07-26
Choć serce małej Oleńki jest ostatnio słabiutkie to ciągle mieści się w nim tyle miłości żeby pokochać nową laleczkę która wprost uwielbia się kąpać. Laleczka przyjechała do Oleńki pewnego sobotniego popołudnia w towarzystwie Ani, Ozge, Marysi i Olka. Przez cała drogę Laleczka bardzo ciekawa, jaka będzie jej nowa mamusia, czy będzie ją często kąpać i czy będą razem oglądać bajki w wymarzonym nowym telewizorze i DVD. Po przyjeździe okazało się, że nowy dom i nowa mamusia jest dokładnie taka, o jakiej laleczka marzyła miesiącami stojąc na zakurzonej półce w sklepie z zabawkami wśród wielu innych lalek, które wcale nie dbały o czystość, zdrowie i higienę. Dzisiaj zakurzony sklep pozostał już tylko przykrym wspomnieniem, bo u Oleńki kąpiel śmiech i zabawy z innymi przytulankami to codzienność a wieczorem, kiedy wszyscy w domu Oli kładą się spać wszyscy w domu czasami słyszą cichutki odgłosik bijącego serca które gdzieś dalekim świecie już czeka na Oleńkę.
spełnienie marzenia
2008-07-12
Do szpitala wybraliśmy się dużą, międzynarodową ekipą. Poza trzema polskimi wolontariuszami towarzyszyła nam Leilei z Chin oraz Özge z Turcji- dziewczyny, które przez dwa miesiące pozostaną w naszym kraju, żeby pomagać Fundacji Mam Marzenie.
Na początku Ola, onieśmielona taką dużą liczbą gości, sprawiała wrażenie bardzo skupionej na jedzeniu jogurtu i tylko czasami, ukradkiem, zerkała to na Olka, to na mamę, którąś z dziewczyn i swoje maskotki. Nie udało nam się też skłonić Marzycielki do rozmowy poprzez zadawanie pytań o imię pluszowego słonika, ulubione postacie z bajek i stan zdrowia misia (który niestety też ma chore serduszko, ale Olusia jako Pani doktor, bada go i leczy robiąc zastrzyki). W pewnym momencie do akcji wkroczyły maskotki Oli: miś, który chciał ukraść skarpetki, żarłoczny słonik próbujący podjadać jogurt, wiewiórka skacząca po szpitalnym łóżku i głowach wolontariuszy, i wiele innych zabawnych zwierzaków. Wtedy śmiech naszej Marzycielki wypełnił oddział szpitalny i pozostał w nim już do końca naszego spotkania. Gdy już udało nam się trochę uspokoić niesforne zwierzaki, zabraliśmy się za rozpakowywanie 'lodołamacza'- zestawu puzzli i białego, mięciutkiego misia. Nie mogliśmy uwierzyć, że taka mała dziewczynka, tak doskonale radzi sobie z układaniem trudnych obrazków, zwłaszcza że zwierzaki, po chwili spokoju, znowu zaczęły szaleć i ciągle podkradały Oli różne elementy puzzli. Każdy z wolontariuszy wypowiedział swoje marzenie, licząc na to, że zachęci to Oleńkę do zdradzenia nam Jej własnego, niestety jednak na razie pozostało ono nieznane. Poczekamy więc i damy naszej Oli czas na zastanowienie, ponieważ z marzeniami często bywa tak, że są skryte, a przecież chcemy spełnić to jedyne i najbardziej upragnione.
Relacja: Marysia
On Saturday,Me Lilian Ania Olec and Marissa visited OLA the 4-year-old girl who is suffering from a kind of heart disease to give her little ice-breaker. Before visiting her in the hospital we went a toy store and bought her a little teddy bear and a puzzle because her mother told us that she really likes puzzles.When we get into her room she was having a breakfast and she doesn't speak.May be that's why she is a little bit shy.Olec and Marissa tried to make her smile and talk about her wishes.After trying to persue her for ten minutes to tell us her wishes she didn't say anything.Then we started to talk about our wishes everbody said something that they want to do and we asked her but there was no respond. Ania thought that giving her a crayon and a paper may help her to draw something telling her wish.Unfortunately,she only drawed a window and a green mouse which means we weren't able to understand what her wish is so we'll visit her sometime in the hospital again. For me, it is so pity that I can't speak polish and I couldn't even talk to her but I really feel bad for her because her mother told us that her illness is incurable unless a donor can be found.
Özge
Today is Saturday, it is the fifth day since I got to Krakow. I went to the Children's Hospital with Ania,Olex and Maria,my colleagues from the Mam Marzenie Foundation, to visit a four-year-old girl and give her the ice-breaker. It was my first task as a volunteer in the foundation, so I was excited but a little bit nervous. The little girl's name was Ola, who was suffering from serious heart disease and need to take heart transportation. We set out from the foundation at 10am. On the way there, I imagined what does Ola look like and what her wish would be. I guess maybe our visit could give her a surprise and she must like our gift. When I entered the door of Ola's sickroom, she was sitting in the bed and eating yogurt. The little girl weared beautiful clothes and was so cute ! But she seemed to be rather shy. When we gave her the gift, she didn't say anything but kept eating. I thought Ola must be suffering the disease and had a lot of pain everyday. Her friends were playing under the sunshine and she had to stay in the hospital day and night.How poor she was and she was just four years old! Olex, Ania and Maria were so patient and kind.They talked to Ola and played dolls with her. At last, Ola bursted into laughter and I was so happy to see her smile face. However, Ola was too shy to tell us her wish. Olex talked with her nicely and patiently. He asked about my wish. I said my wish was to be a princess and wearing beautiful dress.Altough Ola couldn't understand English, but I said to myself I would try my best to fulfill her wish. At last, Ola didn't tell us her wish and we had to come back. We would schedule another visit. I hope she would be happy and tell her wish next time. I really want to help her with all my effort. And I hope she would recover one day! Today's visit is so meaningful and I was looking forward to the next visit.
Leilei