Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-03-06
Kubuś mieszka spory kawałek od Lublina, więc na spotkanie z nim postanowiliśmy wybrać sobotę. Dwugodzinna podróż minęła nam bardzo miło – towarzyszył nam czworonożny Kruczek :) do domu Kubusia dotarliśmy bez większych problemów.
Początkowo Michałek bardzo się zawstydził, uśmiechał się, ale nie chciał nic powiedzieć. Jego rodzice uspokoili nas, że to tylko kwestia czasu – bo tak naprawdę chłopiec jest niesamowitym gadułą. Faktycznie – mieli rację. Nie minął kwadrans, a Kubuś rozmawiał z Bartkiem jak z dobrym kolegą z piaskownicą. Bawili się przy tym lodołamaczem - wozem strażackim. Dzielny Kubuś ugasił nie jeden pożar!
Co do najważniejszego, czyli marzenia, to Kubuś opowiadał nam o grach i zabawach, w których bierze udział w przedszkolu. Jednak jest do nich potrzebny sprzęt i właśnie taki sprzęt Kubuś chce mieć najbardziej. Narysował nam nawet – bardzo starannie! – bramkę, piłkę, trawkę i słońce z długimi promieniami. Tak, Kubuś, dobrze wie, czego chce! A my dołożymy wszelkich starań, by jego marzenie jak najszybciej stało się rzeczywistością!
Wszystkich zainteresowanych pomocą przy realizacji marzenia Kubusia prosimy o kontakt
Ewelina: 507472109
spełnienie marzenia
2011-03-12
W piękne sobotnie popołudnie wybraliśmy się z Bartkiem w podróż w okolice Hrubieszowa w wyjątkowym celu - spełnienia 250. marzenia w lubelskim oddziale FMM. Tak się cudownie złożyło, że to marzenie było bardzo oryginalne, chyba żaden Marzyciel (a przynajmniej w naszym oddziale) nie wymarzył sobie do tej pory tego, co Kubuś, a mianowicie zestawu piłek - boccia.
Kubuś już na progu powitał nas promiennym uśmiechem, nie pozostawiając nam najmniejszych wątpliwości, że w pakunkach, które przynieśliśmy, naprawdę znajduje się jego marzenie. Wcześniej Marzyciel przekonał o tym także panią dziennikarkę, która towarzyszyła nam w tym wspaniałym wydarzeniu. Najpierw rozpakowaliśmy plecaczek, z którego uśmiechały się do nas kolorowe bile - sześć niebieskich, sześć czerwonych i jedna biała ;-) Po rozpakowaniu natychmiast przystąpiliśmy do gry. Kuba najpierw zagrał z Bartkiem i swoimi trzema braćmi, potem ze mną, a na końce ze swoim tatą. Zważywszy na fakt, że Kuba zdobył dwa medale w zawodach w boccię, zbędne wydaje się dodawanie, iż to on wygrywał wszystkie rozgrywki z nami - amatorami ;) Po przekonaniu się, iż boccia jest w 100% taka, jaka miała być, chłopcy - na czele z wolontariuszem Bartkiem, zagrali w kręgle, które również przywieźliśmy z Lublina. Radości było co nie miara :) i nie było możliwości swobodnego przejścia przez przedpokój - tam się rozgrywały zbyt poważne sprawy, nie wolno było przeszkadzać.
Na koniec wręczyliśmy Kubusiowi Dyplom Marzyciela i zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć. Udaliśmy się do domów wierząc, że inne marzenia Kubusia również będą się spełniały i będą okraszone tak pięknym uśmiechem, jak ten, który widzieliśmy przekazując mu boccię ;)
Za pomoc w spełnieniu marzenia Kubusia szczególne podziękowania należą się:
- Firmie KEEN - za wyprodukowanie breloczków, z których dochód ze sprzedaży pozwolił na sfinansowanie marzenia Kubusia;
- Panu Ireneuszowi Klimkowi - za wszelkie podpowiedzi i instrukcje podczas kupowania marzenia Kubusia;
Relacja: Ewelina P.