Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2010-03-07
spełnienie marzenia
2011-01-22
Sobota, dla niektórych zbliża się południe, dla innych jest to wczesny poranek (jakby nie patrzeć jest przecież weekend). My jednak już nie śpimy, bo to przecież właśnie dziś ma zostać spełnione pierwsze w tym roku marzenie - komputer stacjonarny dla Izy.
Podróż jest długa, dlatego jedziemy jak najwcześniej się da. Szybko zabieramy wszystkich ochotników i jedziemy po najważniejsze - komputer dla naszej Marzycielki. Wszystko mamy. Możemy jechać.
Jedziemy sporą grupką, prawie jak mała wycieczka. Wesołe rozmowy ciągle przerywa "miła pani", która miała nam wskazać drogę, ale sama zgubiła się w lesie. Tak, nawigacja nie zawsze ma rację, bo gdyby skręcić w lewo tak jak sugerowała, to mamy las. I co niby tędy mamy jechać? Raczej nie. Na szczęście ktoś kiedyś wymyślił mapy...
Z małymi przygodami ale udało się ,trafiliśmy na miejsce. Każdy z jakąś paczuszką w ręce potruptał w stronę domu. Jest mama, jest tata, jest nawet Aruś - młodszy braciszek, ale kogoś nam jeszcze brakuje... Gdzie jest Iza?
Iza w tym czasie miała lekcję matematyki, lecz gdy tylko usłyszała jakąś wrzawę na dole, lekcja dobiegła końca. Już od rana miała problem ze skoncentrowaniem się na czymkolwiek, bo niecierpliwie czekała na nasz przyjazd. Był to dla niej wielki dzień, właśnie miało spełnić się jej marzenie.
Dziewczynka nieśmiało przywitała się z nami. Zaprosiła nas do swojego pokoju, gdzie miał stanąć komputer. I tak cala procesja poszła za Izą na górę. Nie tracąc czasu, zabraliśmy się za rozpakowywanie pakunków. Dziewczynka bacznie przyglądała się naszym poczynaniom. Jej brat szalał między pudłami. "A co jest tu? A tu? A w tamtym?". Tak, mamy nowego pomocnika :)
Jak to dobrze mieć w swoich szeregach informatyka. Dzięki Krystianowi komputer szybko wydał pierwsze oznaki życia. Teraz jeszcze trzeba zainstalować to i owo i gotowe. Gdy Krystian przygotowywał komputer do sprawnego działania my poznałyśmy królestwo Arusia. Pokazał nam wszystkie zabawki i książeczki jakie ma w swoim pokoju. Nie mogło obyć się bez prezentu dla naszego dzielnego Malucha. Dostał od nas pluszaka i fundacyjne balony. Od razu rozpoczęła się zabawa. Na szczęście podczas gry sprzęty z pokoju Izy nie ucierpiały, a w szczególności, że nic nie stało się kolekcji porcelanowych aniołków. W końcu nasza Marzycielka zbiera je od dawna i byłaby wielka szkoda. (uf co za ulga.)Pozostało tylko jeszcze zainstalować grę, którą Iza od nas dostała. No to do roboty, komputer pracował, rozpakowywał pliki, instalował a my zeszliśmy na dół na herbatkę przygotowaną przez Mamę. Dzięki małemu Arusiowi Marek miał okazję przypomnieć sobie czasy, kiedy sam jeszcze grał w gry komputerowe. Nasz mały spryciarz uczył Marka jak grać w grę uruchomioną na komputerze u rodziców. (sam ją uruchomił.)Słychać było tylko komentarze Arusia „Nie tak, musisz przeskoczyć. Uważaj na ślimaka" Markowi chyba nie szło zbyt dobrze nie szło bo po paru chwilach usłyszeliśmy tylko „ O przegrałeś."
Niestety czas upływał bardzo szybko i nim się obejrzeliśmy musieliśmy wracać do domu. Sprawdziliśmy jeszcze tylko czy wszystko działa tak jak powinno i pora była ruszać. W wyśmienitych nastrojach i z poczuciem danej radości wyruszyliśmy w drogę ciekawi jaką niespodziankę tym razem przygotowała nam „miła pani". Ciekawość jednak pozostała, bo Marek w drodze powrotnej poradził sobie bez udziału „pilota".
Na koniec pragniemy podziękować wszystkim którzy przyczynili się do spełnienia marzenia Izy
„To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące."
- Paulo Coelho
Autorzy: Ania i Kasia