Moim marzeniem jest:

Różowy plac zabaw

Basia, 3 lata

Kategoria: dostać

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Goście weselni Pauliny i Tomasza

pierwsze spotkanie

2010-03-06

 

Czy mieliście kiedyś okazję spotkać Góralską Księżniczkę? Czteroosobowa drużyna wolontariuszy dostąpiła tego zaszczytu pewnej marcowej niedzieli. Wiatr halny przywiał nas do górskiej miejscowości o nazwie jak z bajki: Szaflary. Nasze przybycie, choć nie było niespodziewane, odrobinę zaniepokoiło małą Marzycielkę. Po chwili spędzonej na rozmowach na temat Clifforda (nie wszyscy wolontariusze byli zaznajomieni z tym sympatycznym, czerwonym szczeniakiem) pierwsze lody zostały przełamane i Basia zdecydowała się na rozmowę z nami. Najistotniejsze informacje padły jednak podczas zabawy w ubieranie na bal figurki królewny. Otóż, okazało się, że Basia także jest księżniczką i to nie byle jaką, bo góralską. Jak na taka osobistość przystało nasza Marzycielka lubi i potrafi tańczyć, a jej książęcość nie przeszkadza jej w spędzaniu czasu z małym braciszkiem, który robi już spore postępy w chodzeniu. Okazaliśmy się, chyba, być godni zaufania, bo Basia pokazała nam swój różowy pokój i lalki Barbie, z których jedna jest Kopciuszkiem. Poznaliśmy też braciszka-Kubę, który, w swej powściągliwości przyglądał się dalszym zabawom. A działo się, działo! Było malowanie twarzy, taniec wróżek i przymiarka uszek Myszki Miki! Basia opowiadała nam o czarodziejkach, księżniczkach i bajkach, które słyszała od Babci na dobranoc. Czas płynął tak mile i smacznie (ach, szarlotka!), że nie zauważyliśmy, jak minęły dwie godziny…A jakie jest marzenie Basi? Zdołaliśmy się tylko dowiedzieć, że RÓŻOWE. Po szczegóły zjawimy się wkrótce i z wielką przyjemnością pobawimy się znów z naszą Marzycielką, jej Braciszkiem i Rodzicami.

spotkanie

2010-07-24

 


W odwiedzaniu Basi niezwykłe jest to, że ilekroć przyjeżdżamy do jej domu zawsze witani jesteśmy jednakowo serdecznie, i zawsze jesteśmy zaskakiwani tym, jak zmienia się nasza Marzycielka. W domu Basi nie ma już prawie wcale nieśmiałej, małej dziewczynki, jest natomiast Basia odważna, wesoła, rozmowna, samodzielna - no i troszkę większa niż poprzednio. Nasza, coraz bardziej czarująca, góralska księżniczka chętnie oprowadziła nas po ogródku i pokazała swoje książeczki i naklejki. Udało nam się udekorować różową kangurzycę za pomocą kokardek, a także prowadziłyśmy interesującą rozmowę na temat postaci z bajek, ze szczególnym uwzględnieniem różowych księżniczek - ponieważ, jak wiadomo, są one najważniejsze. W końcu zaczęłyśmy też rozmawiać o marzeniach, które były Wielką Tajemnicą Basi, a ponieważ o Wielkich Tajemnicach mówić jest bardzo trudno, postanowiłyśmy zrobić tak: Wziąć kartkę papieru i kolorowe kredki (zwłaszcza różową!), oraz usiąść w cichym miejscu. Następnie Basia dyktowała nam po cichutku różne rzeczy, które są w jej marzeniu, a my starałyśmy się je narysować dokładnie tak, jak powiedziała Basia. Narysowałyśmy więc: różową zjeżdżalnię i duuużą huśtawkę z dwoma krzesełkami, piaskownicę - z różowym piaskiem, o ile to możliwe, oraz trampolinę, na której  można skakać bardzo wysoko. No i obowiązkowo: słoneczko, chmurki i tęczę - bo każdy wie, że plac zabaw najlepszy jest wtedy, kiedy na  zewnątrz jest piękna pogoda. o tym właśnie marzy Basia. A skoro wiemy już najważniejsze - nie pozostaje nic innego, jak spełnić jej marzenie - czego nie możemy się już doczekać! 

 

spełnienie marzenia

2011-06-14

 

Trochę to trwało, troszkę się po drodze zmieniło, ale dziś finał marzenia Basi. Plac zabaw, który dostarczyliśmy wcześniej, tato Marzycielki już zmontował, a ponieważ domek ma być ozdobiony dinozaurami, zaprosiliśmy do spełnienia Konrada- specjalistę od technik graficiarskich. Basia początkowo nieśmiała ( nie widzieliśmy się blisko rok ), chwilę później wystawiła głowę z domku, by już za moment, w towarzystwie brata Kubusia i pieska Tuli, zaprezentować całą kolekcję dinozaurów, wprawiając mnie w zakłopotanie znajomością tematu. Kiedy my z pasją oddawaliśmy się dyskusji na temat tych prehistorycznych gadów, Konrad założył słuchawki i odcinając się od bardzo uroczego zakątka świata ( w oddali widoczny Giewont), przystąpił do pracy. Nie używając żadnych szablonów, tworzył na ścianach domku wizerunki ulubionych przez Basię dinozaurów. Kiedy zakończył, okazało się że efekt jest naprawdę imponujący i dzieciaki są zachwycone tym co zobaczyły...

Zrobił się wieczór, marzenie spełnione, więc nie pozostało nam nic innego jak się pożegnać z rodzicami, przybić piątkę z Basią i Kubusiem i wracać do Krakowa.

Konrad dzięki.