Moim marzeniem jest:
inne
2010-04-30
Tego dnia wszystko nam sprzyjało. Cały wszechświat chyba chciał pomóc w realizacji marzenia. Pogoda była cudowna - słońce rozpromieniało serca. Wymarzony czas na podarowanie uśmiechu!!!
Igor długo musiał czekać na spełnienie swego marzenia. Wreszcie - udało się! A wszystko dzięki firmie DELL oraz panu Andrzejowi Grabowskiemu!!
Firma Dell podarowała Marzycielowi pięknego laptopa, a idol chłopca przyjechał by mu go podarować osobiście. Laptop został zesłany nam z nieba... Bardzo długo szukaliśmy sponsora, prosiliśmy o pomoc różne firmy i osoby, aż wreszcie... sponsor sam do nas "zapukał". I jeszcze raz – BARDZO, BARDZO DZIĘKUJEMY!
Z panem Andrzejem kontakt nawiązałam bardzo szybko! Początkowo z żoną pana Andrzeja. Oboje bardzo chcieli nam pomóc i włożyli w realizację wiele serca.
Po krótkiej rozmowie z panem Andrzejem, na korytarzu szpitala na ulicy Spornej, wraz z panią Martą Kosiorek - dziennikarką TVP i kamerzystą, udaliśmy się na oddział VI. Igor leżał w izolatce B. Uchyliłam drzwi pokoju i zakomunikowałam: "Igor, mam dla Ciebie wielką niespodziankę!" i możecie sobie wyobrazić jak wielkie zdziwienie malowało się na twarzy chłopca, gdy w drzwiach pojawił się jego ulubiony aktor!!!!!
Obie z Agnieszką nie miałyśmy szansy się odezwać! Igor pochłonięty był rozmową z panem Andrzejem, który wręczył chłopcu laptopa i dużą antyramę z podpisanym przez siebie zdjęciem.
Wszystko co dobre, szybko się kończy. O zadowolenie Igora pytać nie musiałam, wszystko mogłam wyczytać z jego uśmiechniętych oczu i rozpromienionej twarzy.
Mama Igora powiedziała w wywiadzie dla TVP, że jest to dla nich ogromne zaskoczenie i że pewnie będą to przeżywać jeszcze przez długi czas. Ja wierzę i mam nadzieje, że gdy już opadną emocje Igor będzie pamiętał o tym, co powiedziałam mu ja i co potwierdził pan Andrzej - marzenia mają wielką moc. Dają niesamowicie dużo wiary i dużo siły. A marzyć ma prawo każdy.
pierwsze spotkanie
2010-02-26
Wbiegłam z Agnieszką na VI oddział szpitala na ulicy Spornej. Igor, nasz nowy Marzyciel, miał czekać na nas w sali nr.3. Pielęgniarki dostrzegły chyba nasze oczy pełne zdziwienia, gdy na tabliczce nie odnalazłyśmy imienia i nazwiska naszego podopiecznego. Szybko udzieliły nam informacji, że Igor właśnie wychodzi do domu, ale mamy szczęście bo jest jeszcze w sali.
Przywitał nas nieśmiały uśmiech chłopca i jego mama, pakująca ostatnie rzeczy do walizki. W atmosferze wielkiego poruszenia, podzieliłam się z Agnieszką obowiązkami - Ona wypytywała mamę o niezbędne informacje potrzebne do wypełnienia dokumentów, a ja zajęłam Igora rozmową. Miałyśmy stosunkowo mało czasu na poznanie Marzyciela, nie chciałyśmy przeciągać chwili, kiedy wróci do domu po dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu. Tym bardziej, że za dwa dni będzie musiał wrócić na Sporną...
Po upewnieniu się, że lodołamacz podoba się (uf... co za ulga!!) opowiedziałam Igorowi o kategoriach marzeń. Chłopiec wysłuchał, jak mi się wydaje, z grzeczności, jednak dobrze wiedział o czym marzy. Laptop z internetem!!! Wielkim zaskoczeniem to dla nas nie było. Czego może chcieć chłopiec, który pasjonuje się grami komputerowymi, a większość czasu spędza w szpitalu?!
Wielkich wymagań nasz Marzyciel nie ma - musi nadawać się do odtwarzania najlepszych gier!!! Zadanie wybrania formy pozostawił nam, a my pozostawiamy naszym fundacyjnym kolegom. ;-)
To jednak nie koniec marzeń Igora. Chłopiec uwielbia Ferdka Kiepskiego. Nawet podczas naszej pierwszej wizyty nie mógł sobie odmówić obejrzenia jednego z odcinków serialu "Kiepscy".
Zobaczymy, co da się zrobić...
Na koniec naszego spotkania, Igor zamienił się w modela i chyba odnalazł się w nowej roli, gdyż wzorowo i bez grymasu wykonywał polecenia swojej mamy - wyprostuj się, uśmiechnij się itd.
Po sesji zdjęciowej, nie opóźniając jeszcze bardziej powrotu do domu, pożegnałyśmy się i z pomysłami na realizację marzenia opuściłyśmy szpital.
Jedyne co nam pozostaje to zgromadzić pieniążki i podarować uśmiech kolejnemu marzycielowi!!!