Moim marzeniem jest:
Hotel Premiere Classe Warszawa
pierwsze spotkanie
2010-02-24
spełnienie marzenia
2010-10-05
"Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy"
- Victor Marie Hugo
Każde marzenie dziecka jest inne, każda jego realizacja - wyjątkowa. Tym razem miałam zaszczyt towarzyszyć rodzinie Bartka podczas spotkania z Ebim Smolarkiem. Wszystkie szczegóły wydarzenia omówione zostały z rzecznikiem prasowym Polonii Warszawa - Radosławem Majdanem.
Do Warszawy wyruszyliśmy ok. 11:30 w piątek. Kilka godzin podróży, obiad, odrobina błądzenia po stolicy, kilkanaście minut w korkach i znaleźliśmy się w hotelu Premiere Classe przy ul. Towarowej, który zagwarantował nam darmowy nocleg. Szybko odświeżyliśmy sie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Ok. 17:20 dotarliśmy do stadionu Polonii przy ul. Konwiktorskiej 6. Odebrałam z kasy bilety i weszliśmy na stadion. Przed rozpoczęciem meczu wysłuchaliśmy pieśni kibiców, którzy rozgrzewali swoich zawodników do walki. Wybiła 17:45 i na boisko wbiegają zawodnicy - towarzyszom im ogromne owacje i wielki doping. Niestety, pierwszą połowę Czarne Koszule przegrały, ale w drugiej połowie nastąpiło odbudowanie zespołu i zdobyli 2 gole - w tym jeden z nich strzelił sam Ebi Smolarek!
Podczas meczu kibice Polonii Warszawa zaskoczyli nas bardzo. Nie są to z pewnością kibole, o których mówi się w samych negatywnych słowach w wiadomościach. Kibice rozciągnęli biało-czerwoną flagę z wizerunkiem Powstańca Warszawskiego, datą 22 VIII 1944 i znakiem Powstania, a także napisem "Pamiętamy", następnie odśpiewali hymn narodowy.
Jednak dla naszego Marzyciela, największą atrakcją meczu nie byli piłkarze, kibice, czy sam mecz. Okazał się nią Kot - maskotka Polonii Warszawa, a ponieważ był to dzień Bartka dołożyłam wszelkich starań, aby nasz bohater mógł spotkać się także z Kotem.
Po meczu wyszedł po nas Radosław Majdan i zaprowadził do szatni piłkarzy. Tam najpierw udało nam się spotkać właśnie Kota, z którym Marzyciel zrobił sobie serię zdjęć, mógł dotknąć jego łap, głowy i pociągnąć za ogon. Na własnej skórze sprawdził czy Kot ma pazury, co zastanawiało chłopca przez całą drugą połowę meczu. Okazało się, że to zupełnie niegroźny Kocur bez pazurów ;)
Następną, najważniejszą atrakcją, było spotkanie z Ebim Smolarkiem. Marzyciel zafascynowany Kotem nie zauważył w pierszej chwili swojego idola, ale Ebi, aby sprostać wymaganiom 7-latka założył na siebię głowę Kota :) Bartek otrzymał od piłkarza koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem Smolarek w rozmiarze idealnie na niego pasującym. Oczywiście Ebi złożył na niej swój autograf.
Jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć z Ebim, Radkiem Majdanem i oczywiście Kotem i nadszedł czas aby pożegnać się z idolami. Natomiast nadeszła pora aby coś zjeść. Wybór był oczywisty - McDonald's i HappyMeal z zabawkami z najnowszego Shreka. Zmęczeni, ale i bardzo zadowoleni wrócilićmy do hotelu na zasłużony odpoczynek.
Rano, po śniadaniu, wyruszyliśmy w do domu. Była to niezwykle pouczająca podróż dla mnie. Zostałam wprowadzona przez Bartka w świat 7-latka. Dowiedziałam się kim jest Ben10, poznałam jego ulubione figurki do gry, nawet mogłam je potrzymać, ale musiałam uważać na skrzydła, które pochodziły od muchy, żeby przypadkiem nie odpadły ;) Zostałam również uświadomiona, że jedna z figurem nazywa się czteroręki, bo... ma cztery ręce ;) Pograliśmy razem w Mario, choć wiadomo, że Bartkowi - Mistrzowi nie dorównywałam. Po kilku godzinach podróży, dowieżliśmy rodzinę do domu i zakończyliśmy naszą wspaniałą podróż.
Bardzo chciałabym podziękować:
- Bartkowi i jego rodzicom za bardzo miły i niezwykle przyjemny wyjazd po marzenie;
- Panu Grzegorzowi, który dowiózł nas bezpiecznie do celu i spowrotem do domu;
- Panu Ebiemu Smolarkowi - za spotkanie, okazane ciepło i poczucie humoru;
- Panu Radosławowi Majdanowi - za organizację spotkania, serdeczneczność i wielkie serce;
- Hotelowi Premiere Classe - za bezpłatny nocleg dla naszej wycieczki;
- Klubowi Polonia Warszawa - za bilety, świetny mecz i atmosferę stadionową, której mieliśmy przyjemność być częścią;
- Wszytskim Państwu, którzy swój 1% podatku oddali na naszą Fundację, dzięki czemu mogliśmy zrealizować marzenie Bartka