Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-04-04
Spotkanie z Weroniką pomimo jej fizycznego osłabienia oraz uciązliwego bólu głowy pełne było ciepła i troski o naszą marzycielkę. Nasza wizyta nie była dla niej zaskoczeniem, kwestia marzenia została jak sie pożniej okazało już z wyprzedzeniem omówiona na forum rodzinnym. Wyjazd do disneylandu czyli stolicy dzięcego (i nie tylko)świata fantazji należy do jej najskrytszych pragnień. Uwielbianą przez nią postacią jest Franklin.Podczas rozmowy zadziwiała nas rozległą znajomościa losów jej ulubionego bohatera ,jego rodziny oraz najbliższego grona przyjaciół.Wspólna lektura jednego z bardzo bogatego cyklu opowiadań o przygodach Franklina pozwoliła na przełamanie pierwszych lodów i niepewności. Niestety spora grupa nieznanych osób oraz niestety nasilający się ból głowy zmusił nas do raczej szybkiego opuszczenia weroniki, dziewczynki niezwykle wrażliwej, silnie doświadczanej przez stan zdrowia oraz niestety przedłuzający sie pobyt w szpitalu.
Weroniko, trzymamy kciuki, byle do jak naszybszego wylotu w okolice Paryża!
spełnienie marzenia
2009-07-05
Oh co to było za marzenie !!
Wyobraź sobie ośmioletnią dziewczynkę w dżinsowym ubranku, niebieskiej czapeczce, z Pluszakiem w ręce i różowej torebce przewieszonej przez ramie lecz przede wszystkim spróbuj wyobrazić sobie ogromne brązowe oczy w których widać oczekiwanie na tą najważniejszą w życu chwile, na spotkanie z postaciami Disnetowskimi. Tak własnie wyglądała Weronika, gdy w niedzielny poranek spotkałyśmy się na lotnisku.
Lot, taksówka, hotel i wiadomość, że to jeszcze nie koniec na dziś, bo już zaraz wyruszamy na pierwsze spotkanie z Disneyem. I postaraj się teraz, wyobrazić sobie te wielkie, przedtem przestraszone oczy, teraz… pełne niedowierzania i radości.
Kolejne oczy były już przepełnione tylko i wyłącznie radością. Na twarzy zagościł uśmiech, który praktycznie nie znikał. Po jakimś czasie, miejsce Pluszaka zajęła Myszka Mini i tak już zostało, Pluszak, dostał wolne. A uśmiech, pełny etat.
Zawsze koło Weroniki była młodsza siostra – Madzia, która radość okazywała równie pięknie co Weronika. Wielkie oczy i uśmiech na twarzy i milion wypowiedzianych pytań, to właśnie Madzia. I byli też rodzice – Basia i Rafał – niesamowici rodzice, dla których najważniejsze były Dziewczynki, ich marzenia i radość.
I jeszcze moment, który zapamiętam do końca życia – parada postaci Disneyowskich - lecz nie ona w tym wszystkim najważniejsza, tylko nieopisana radość Dziewczynek. To było SPEŁNIENIE ICH MARZEŃ ! Brakowało rączek aby pokazywać rodzicom coraz to nowsze postacie wychodzące z zza rogu, brakowało słów aby opisać jak cudnie wyglądają, brakowało oddechu aby przeżyć to wszystko. Oczy pełne radości a na twarzach niesamowity i niezapomniany uśmiech… a po wszystkim słowa… ”Jutro idziemy jeszcze raz !”.
I takiej radości nie było końca ! Przez trzy dni uśmiechy nie znikały! Pamiętniki wypełniały się autografami, które Dziewczynki zbierały od najróżniejszych postaci. Karuzele, łódeczki, pociągi – prawie wszystkie karuzele zostały zaliczone.
I na koniec jeszcze pozostała nam tylko Wieża Eiffel ! I znów te niesamowite uśmiechy i niedowierzanie. Był jeszcze rejs statkiem po Sekwanie, była zabawa w parku, były spacery po mieście i naleśniki na trawie.
Ogromnie dziękuję Ewelinie – za pomoc, za obecność, za wielkie serce !!
I dziękuję Weronice, Madzi, Basi i Rafałowi – za możliwość przeżycia niezapomnianego spełnienia marzenia ! Dzięki Wam, po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że warto i należy spełniać marzenia, że nie ma rzeczy niemożliwych, i że jeśli się czegoś pragnie – to się spełni !
Ela