Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-01-30
Wraz z Natalią i Damianem, naszym kierowcą rajdowym;), w środowy wieczór pojechaliśmy do naszego Marzyciela Andrzeja. 15-letni Adnrzej chruje na uszkodzenie rdzenia kręgowego.
Po dotarciu na miejsce i poznaniu Jego przemiłej rodzinki, przełamaniu pierwszych lodów w postaci samochodu i dla osłody pysznej czekolady, przystąpiliśmy do odkrywania marzeń Andrzeja. Nasz Marzyciel okazał się pasjonatem komputerów, ale przede wszystkim wędkarstwa i z tym właśnie związane jest jego marzenie. Chciałby pojechać tam, gdzie mógłby w promieniach słońca, najlepiej gdzieś za granicą, z wędką w ręku, łowić piękne ryby. My mamy teraz nadzieję być taką Jego małą, złotą rybką, która spełni to marzenie :). Potem jeszcze mała sesja fotograficzna i wesoła rozmowa przy herbatce. Aż żal było odjeżdżać... To był niezapomniany wieczór, a do tego mój pierwszy Marzyciel, którego uśmiech, pomimo choroby, pozostanie na długo w mojej pamięci.
Jeżeli chcesz pomóc w spełnieniu tego marzenia napisz maila do Natalii:
natalia_gudynowska@yahoo.co.uk
spełnienie marzenia
2013-09-01
Wczesnym rankiem 29 sierpnia pojechałam po Marzyciela i jego rodziców do Jeżewic. Przywitał nas tata chłopca - Pan Jacek, marzyciel Andrzej, jego mama - Renata, 2 wilczury i 4 koteczki. Po zapakowaniu bagaży ruszyliśmy w podróż do Poznania, na lotnisko Ławica. Uczestnicy wyjazdu byli bardzo spięci- to był ich pierwszy lot samolotem. Kiedy już przeszliśmy odprawy nasz Marzyciel jako pierwszy zajął miejsce w samolocie – obsługa lotniska stanęła na wysokości zadania i wykorzystała specjalny wózek, w którym Andrzej mógł bezpiecznie pokonać schody do samolotu. Wystartowaliśmy – marzyciel i jego rodzice byli zszokowani startem, lotem i lądowaniem. Kiedy kapitan samolotu powiedział, że jesteśmy na wysokości 10 tyś kilometrów i na zewnątrz jest -55 stopni Celcjusza byli bardzo zaskoczeni. Lot trwał niecałe 3,5 godziny. Wylądowaliśmy w Bodrum, temperatura 35 stopn Celsjusza! Pozdejmowaliśmy okrycia i z pomocą rezydenta biura turystycznego Tui znaleźliśmy transport do naszego hotelu Mio Bianco. Podróż trwała ok. 2 godzin . Po zakwaterowaniu i rozpakowaniu poszliśmy rozejrzeć się po oklicy. Hotel jest położony 50 metrów od plaży i ma wewnątrz piękny basen z leżakami. Po zwiedzeniu hotelu przyszedł czas na kolacje. Wyżywienie jest dostosowane do wszystkich tu wypoczywających, a byli tu ludzie z całego świata. Są 4 posiłki dziennie z darmowymi napojami, kawą i herbatą. Wieczorem są różne atrakcje dla gości i właśnie pierwszego wieczoru pięknie na gitarach grało 2 muzyków. Następnego dnia wstaliśmy trochę później – dało o sobie znać zmęczenie po podróży i po śniadaniu nasz marzyciel rozkoszował się piękną pogodą, opalając się przy basenie i pływając. Natomiast ja zaczęłam uzgadniać szczegóły spełnienie jego marzenia – łowienie ryb w ciepłym morzu. Pomimo kiepskiego zasięgu Internetu udało mi się skontaktować z Panią Agnieszką z Fundacji Trampolina, która już w Polsce zobowiązała się podjąć tego zadania. 1 września o 8,15 czekał na nas piękny bus Mercedes z przesympatycznym kierowcą, który zawiózł nas do Bodrum do portu. Tam czekał na nas kapitan uroczego starego statku. Oprócz nas, a przede wszystkim Marzyciela, na statku było jeszcze 8 pasjonatów łowienia ryb. Morze było spokojne o niesamowitym niebieskim kolorze. Popłynęliśmy w rejs - od czasu do czasu skropieni morska bryzą. Po około godzinie podziwiając przepiękne widoki kapitan zacumował w zatoce i wszystkim uczestnikom połowu wydał żyłki do łowienia. Emocje były niesamowite, ponieważ przynętą był chleb. Było to inne łowienie niż na wędkę , wymagało dużych umiejętności i wprawy . Pod przezroczystą wodą widać było pływające ryby, które podpływały pod przynętę. Dopiero po około godzinie z pomocą kapitana udało się złowić jedną rybę. Marzyciel był z tego bardzo zadowolony. Po dwóch godzinach łowienia nasz stateczek wyruszył w dalszy rejs i znów mogliśmy podziwiać piękne widoki. Po godzinnym rejsie statek zacumował w porcie i uraczono nas przepysznym obiadem. Część uczestników zeszła na ląd, ale my pozostaliśmy na pokładzie. Po uzupełnieniu wody na statku ruszyliśmy w powrotny rejs zatrzymując się jeszcze w miejscu nazwanym przez kapitana akwarium. Można było popływać w maskach w towarzystwie ryb. Wróciliśmy do hotelu przed wieczorem i nasz Marzyciel zmęczony powiedział, że jego marzenie się spełniło. Był zaskoczony wielkością i ilością ryb w ciepłym Morzu Egejskim. Następne dni upłynęły Marzycielowi na pływaniu w basenie i morzu oraz opalaniu. Każdego wieczoru w hotelu były inne atrakcje: występ człowieka – gumy, wieczór turecki, taniec brzuchem. Cały czas mieliśmy przepiękną pogodę – temperatura nie spadała poniżej 30 stopni, ale wiał przyjemny wiatr. 5 września wieczorem czekał na nas transport na lotnisko i lot powrotny do Poznania. Tam natomiast czekał na nas transport do domu Marzyciela, do którego przyjechaliśmy nad ranem. Andrzej był zmęczony, ale też bardzo szczęśliwy i pięknie dziękował za spełnienie jego marzenia.
Natomiast my, wolontariusze oddziału bydgoskiego Fundacji, chcielibyśmy bardzo podziękować sponsorowi tego marzenia – firmie Onet – dzięki któremu udało się zrealizować największe marzenie Andrzeja. Dziękujemy!