Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-01-11
Mateuszek to bystry, pogodny chłopiec o przecudownym uśmiechu. Spotkałyśmy się z nim dwa razy. Oba spotkania odbyły się w szpitalu. Podczas pierwszej wizyty Marzyciel przywitał nas trochę nieśmiało i nieufnie, lecz jak tylko wyciągnęłyśmy lodołamacz, nabrał do nas zaufania. Szybko i sprawnie rozpakował podarunki i w tym momencie rozpoczęła się półtoragodzinna zabawa. Najpierw była fascynacja samochodem i akcesoriami strażackimi. Zabawa w strażaka jednak szybko się znudziła, więc chłopiec zaczął rozpracowywać książkę, której bohaterami są samochody z jednej z jego ulubionych bajek „Cars”. Mateusz był wniebowzięty, gdy odkrył przyciski, po naciśnięciu których rozbrzmiewały odgłosy wszystkich samochodów. Ciężko go było odciągnąć od zabawy. Udało się to po wynegocjowaniu obietnicy przeczytania przez mamę owej bajeczki na dobranoc. Marzyciel zwierzył nam się także, że w przyszłości chciałby zostać „malowaczem”. Wyciągnęłyśmy więc blok, kolorowe kredki i poprosiłyśmy przyszłego artystę o stworzenie dla nas dzieła. Chłopak bez zastanowienia otworzył pudełko z pisakami i zaczął rysować. Przy niewielkiej pomocy mamy już po kilkunastu minutach powstał śliczny obrazek przedstawiający jego dom z ogródkiem i samochód. Po skończeniu wszystkich zabawach nadszedł czas na rozmowę o marzeniach. Mateuszek wyjawił nam, że ma dwa marzenia, i że nie wie na które się zdecydować, bo oba są dla niego bardzo ważne. Po pierwsze chłopiec jest fanem piłki nożnej. Ma kilku swoich ulubionych sportowców, z którymi chciałby się zobaczyć. Po drugie marzyciel ma brata, z którym łączy go szczególna więź. W związku z tym chciałby też zwykły aparat cyfrowy z kamerą, żeby móc robić Wiktorkowi zdjęcia i nagrywać ich wspólne wygłupy. Mateuszek nie był jeszcze pewien, które marzenie chciałby, żeby zostało spełnione, więc poprosił o trochę czasu do namysłu i obiecał, że jak się zdecyduje, to jego mama do nas zadzwoni.
Prawie dwa tygodnie później odbyło się kolejne spotkanie. Wizyta trwała bardzo krótko, ponieważ Mateuszek był bardzo zmęczony i śpiący. Już na początku wyjawił nam, że decyduje się jednak na aparat z kamerą. Powiedział, że jest stuprocentowo przekonany, że tego właśnie chce. Uzasadnił to w ten sposób, że aparat będzie miał na zawsze, a sportowca tylko na jeden dzień. Po uzgodnieniu szczegółów dotyczących spełnienia marzenia pożegnałyśmy się z Mateuszem i jego mamą z obietnicą szybkiego zobaczenia.
Wszystkie osoby chętne do pomocy w realizacji tego marzenia, prosimy o kontakt na podany poniżej adres: krakow@mammarzenie.org lub telefonicznie: 0124263111.
spełnienie marzenia
2010-04-24
W kwietniowe, sobotnie popołudnie czteroosobowa ekipa, w składzie: Ewa, Magda, Ola i Tomek wyrusza do podkrakowskiej miejscowości, skąd pochodzi nasz Marzyciel. Jest to pierwsza wizyta w domu Mateuszka, ponieważ dwa poprzednie spotkania odbyły się w szpitalu. Chłopiec dużo nam opowiadał o swoim domu, zwierzakach, no i przede wszystkim o braciszku, z którym bardzo jest związany, toteż byliśmy bardzo ciekawi i jednocześnie podekscytowani. Podróż upłynęła szybko i bezproblemowo odnaleźliśmy cel naszej podróży. W domu czekał już na nas Mateusz z całą swoją rodziną. Marzyciel miał szeroki uśmiech na twarzy, a po jego spojrzeniu można było wywnioskować, że doskonale wie po co do niego przyjechaliśmy. Początkowo wręczaliśmy chłopcu drobne zabawki i podarunki, żeby zbić go trochę z tropu. Mateusz jest jednak niesamowicie bystry i podczas rozpakowywania prezentów wyraźnie czekał na ten jedyny i przez niego wymarzony, czyli aparat fotograficzny. Kiedy już wszystkie „mniej ważne" podarunki zostały wręczone, nadszedł czas na główny punkt programu - spełnienie marzenia. Kiedy chłopiec otworzył pudełko z prezentem, bardzo się ucieszył. Od razu wziął się do fotografowania wszystkich i wszystkiego, co było w zasięgu jego wzroku. Po tak szczerej i emocjonalnej reakcji można śmiało stwierdzić, że aparat fotograficzny był naprawdę wielkim marzeniem Mateusza. My - wolontariusze bardzo się cieszymy z faktu, że spełnienie marzenia chłopca przyniosło mu wiele szczęścia i radości.
Spełnienie marzenia Mateuszka umożliwiło nam Stowarzyszenie Kulturatka, za co zarówno my - wolontariusze, jak i cała rodzina Marzyciela pozostaniemy dozgonnie wdzięczni.