Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-01-07
Czy pamiętacie historie o Zębowej Wróżce...?
Gdy weszłyśmy z Pauliną na salę, z wielkim uśmiechem na twarzy przywitała Nas 6letnia dziewczynka, która jak można było dostrzec ma jeden ubytek w uśmiechu. Jak się okazało.. Naszą Marzycielkę w ten bajeczny świat marzeń wprowadziła już wcześniej Zębowa Wróżka. To ona ubiegła Nas i gdy tylko Gabrysia się obudziła w dzień, kiedy miała nas poznać, znalazła pod poduszką niespodziankę w zamian za pozostawiony skarb... Skarb niebyle jaki - bo to pierwszy mleczny ząb, który tej małej dziewczynce wypadł :)
Jak powiedział Nam tata Gabrysi, bo to ona jest Naszą nową marzycielką, od razu powiedziała, na co przeznaczy swoje kosztowności za ząbek...Na coś co związane jest z marzeniem...:)
Ale po kolei...
Marzycielka, była lekko onieśmielona i speszona naszym przyjściem, dlatego lodołamacz przy tej wizycie był konieczny:). Jak się dowiedziałam wcześniej, Gabi uwielbia rysować, dlatego też postarałyśmy się, by przez rysunek zaprzyjaźnić się z naszą małą marzycielką. Każda z Nas miała narysować co tylko chce:) Gabi dla Nas, a my dla Niej. Nasza marzycielka ma bardzo bogatą kolekcję swoich rysunków, a trzeba przyznać,że ma Ona naprawdę duży talent plastyczny.
Gdy przyszła kolej poznania tego najważniejszego marzenia Gabrysi, i gdy wyliczyłyśmy wszystkie kategorie marzeń, okazało się, że od rana ma Ona już wybrane te największe. Chciałaby, co zaskoczyło Nas mocno, pojechać nad morze, gdzie będzie mogła zobaczyć prawdziwe rekiny!.
Lekko zdumione, poprosiłyśmy o rysunek rekinów, a przede wszystkim tego najważniejszego marzenia...Ponieważ, jak Nam tata po wyjściu z sali powiedział, Nasza Marzycielka nie potrafi rysować rekinów, lecz delfiny, dlatego też rysunek-pamiątkę dla nas przedstawia Żyrafę:)
Marzenie poznane, a Nasza Marzycielka już zajada kolację, dlatego też nie przeszkadzamy i czym prędzej zabieramy się za poszukiwanie tych żarłocznych stworzeń - rekinów:)
inne
2010-03-07
Jak udało Nam się dowiedzieć, marzeniem Gabrysi, jak mylnie po pierwszym spotkaniu określiłyśmy, nie są rekiny, a jednak zobaczyć delfiny. Czekamy jeszcze na zweryfikowanie marzenia delfinowego, ale najprawdopodobniej to właśnie zobaczyć delfiny Gabrysia chciałaby najbardziej...
spełnienie marzenia
2011-08-17
10 sierpnia
Moje spotkanie z Gabrysią i jej rodziną miało miejsce na Okęciu. W podróży do Bułgarii towarzyszył nam jej 5letni brat - Olek, mama i tata. Po odebraniu biletów i przejściu przez odprawę zaczął się czas oczekiwania na samolot, który zleciał w mgnieniu oka na oglądaniu odlatujących. Po wejściu na pokład naszego samolotu zajęliśmy miejsca. Start był niesamowitym przeżyciem dla Gabrysi, ponieważ nigdy wcześniej nie latała. Gdy dotarliśmy do hotelu od razu znaleźliśmy swoje pokoje. Za oknami rozciągał się niesamowity widok na hotelowe baseny i okolice. Szybko przebraliśmy się w stroje kąpielowe i ruszyliśmy w poszukiwaniu morza. Tubylcy tłumaczyli nam, że każda droga prowadzi do morza, ale nikt nie wspomniał, że są różnych długości i która z nich jest najkrótsza... Morze było bardzo ciepłe i bez namysłu wskoczyliśmy. Gdy zaczęły robić się fale Gabrysia bez problemów pokonywała je przeskakując. Od razu dało się zauważyć, że kocha wodę! Po kolacji udałyśmy się na mini disco. Pierwszy dzień pełen wrażeń dobiegł końca...
11 sierpnia
Niestety, pogoda była taka jaką przepowiadali synoptycy - od rana ulewa. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się do mini klubu na animacje oraz przygotowywać przyjęcie niespodziankę. Od rana wiatr szumiał, że nasza Marzycielka obchodzi 7 urodziny! Gdy Gabrysia wzięła się za kolorowanki, do klubu weszły panie z kolorowymi balonami i ciastami. Wszyscy zgromadzeni w klubie zaczęli śpiewać jej „Sto lat" w różnych językach. Gabrysia pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczkę. Imprezę urodzinową czas zacząć! Gabi po kolei rozpakowywała prezenty. Największym powodzeniem cieszyła się dmuchana pirania do pływania! Po obiedzie wzięliśmy się za pompowanie dmuchanych istot: dwumetrowej stonogi, ogromnej piranii i koła do pływania. Zakończyło się to sukcesem. Pogoda nie pozwoliła nam opuścić hotelu, ale tym się nie martwiliśmy, ponieważ w hotelu był również basen kryty. Po kolacji udało nam się wyjść na spacer nad morze. Niemalże pusta plaża umożliwiła Gabrysi znalezienie dużej muszli.
12 sierpnia
Od rana cudowna pogoda! Prosto ze śniadania udaliśmy się na hotelowe baseny. Po odtańczeniu la Cucarachy dosłownie wskoczyłyśmy do basenu. Tam zabaw nie było końca! Gabi czuła się jak rybka w wodzie. Co by nie wyschła po obiedzie udaliśmy się nad morze. Jednak tam ogromne fale uniemożliwiły pływanie na stonodze i wróciliśmy na nasz basen. Dwumetrowe zwierze sprawdziło tu się w 99,9%. Sprawiało Gabi problemy wychowawcze i chciało zrzucić ją z grzbietu. Jednak sytuacja została opanowana. Po kolacji udaliśmy się na spacer po okolicy. Wtedy dokonaliśmy niezwykłego odkrycia! Udało nam się odnaleźć miasto, o którym wiele słyszeliśmy, ale nikt wcześniej do niego nie dotarł... Aquapolis! Gabrysia postanowiła, że w najbliższych dniach zbadamy co się kryje za murami.
13 sierpnia
To właśnie TEN dzień był tym najważniejszym. Dniem, w którym marzenie dziewczynki z uśmiechem kruszącym wszystkie skamieniałe serca, miało się spełnić. Od razu po śniadaniu popędziliśmy czym prędzej na przystanek. Zajęliśmy najlepsze miejsca w autobusie i udaliśmy się do delfinarium do Varny. W czasie podróży przeżyliśmy mrożącą krew w żyłach dla każdego wolontariusza przygodę - mogliśmy nie zdążyć na pokaz delfinów, jako że część turystów wsiadła nie do tego autobusu, jednak pani Przewodniczka wraz z panem Kierowcą opanowali sytuację i w ostatniej chwili dotarliśmy do delfinarium. Uffff... Szybko zajęłyśmy najlepsze miejsca na widowni - w pierwszym rzędzie. Delfiny były niesamowite!!! Skakały, szybowały w powietrzu, żonglowały piłkami, trafiały do kosza, chodziły po wodzie, a nawet... śpiewały! Gabrysia była zauroczona! Zdawała się nie mrugać oczami, żeby nic nie przeoczyć. Na szczęście, udało nam się wszystko uwiecznić na zdjęciach. Doskonale widać było że to jest jej największe marzenie! Niestety, wszystko co piękne szybko się kończy. Po pokazie udaliśmy się po pamiątki. Gabi wybrała najpiękniejszego i największego różowego delfina, z którym postanowiła się nie rozstawać. Potem udaliśmy się do Wesołego Miasteczka. Tam wybraliśmy atrakcje: diabelski młyn, trampolinę, motorówki, dmuchany zamek i karuzelę. Po obiedzie poszliśmy nad morze. Wzburzone morze wyrzucało na brzeg meduzy. Naszą misją było ocalenie meduz a po kolacji: zdobycie wieży ratownika.
14 sierpnia
Nasze przedpołudnie było bardzo krótkie - kilka chwil nad morzem. Wróciliśmy szybko na obiad, ponieważ postanowiliśmy udać się i zbadać Aquapolis. Niezwykły park wodny położony na czubku świata! Było tam dużo przeróżnych zjeżdżalni. Jako pierwszą wybrałyśmy z Gabi taką, z której się wręcz spadało na pontonie. Niestety, wolontariusz nie ma tyle siły co Marzyciel i czasami zdarzy mu się wylecieć z pontonu. Na kolejnej zjeżdżalni udało się nam obu zjechać do końca. Aquapolis było ogromne! Opływaliśmy je w rzece na pontonie. Najbardziej Gabrysi podobała się zjeżdżalnia, w której pokonywało się zakręty na pontonie z ogromną szybkością w całkowitych ciemnościach. Całe popołudnie spędziliśmy na zabawie w Aquaparku aż do jego zamknięcia.
15 sierpnia
Tego dnia naszym celem był statek piratów, czyli „Pirackie Party". W porcie zostaliśmy podzieleni na statki. Gdy wypłynęliśmy w morze zaczęliśmy przygotowania do pirackiej bitwy. Gabrysia i Olek przybrali barwy wojenne: opaskę na oko oraz pirackie tatuaże, a Olek dodatkowo zarost. Gdy wszyscy zostaliśmy oznakowani, czas było robić amunicję: kule z papieru i wody. Gdy już zabrakło nam miejsca by składować naboje bitwa się rozpoczęła! Dopłynęły 2 pirackie okręty. Wymiany ognia końca widać nie było! Bitwa na kulki nie wyłaniała zwycięzców, więc zaczęto walczyć wodą z wiader. Honor naszego statku uratował Tata Gabrysi, który dzielnie stawił czoła hektolitrom wody zalewającym nasz statek. Huuuurra! Bitwa zakończona zwycięstwem. Wszyscy ocaleli. Rannych: 0. Nadszedł czas na grillowanie i dobrą zabawę. Gabrysia wygrała konkurencję, w której miała za zadanie karmić tatę. Jednym z zadań jakie dostali wszyscy uczestnicy bitwy było narysowanie swojego marzenia. Gabi narysowała... delfina! Butelka z naszymi życzeniami została wrzucona do morza. Po pysznej rybie z grilla wróciliśmy do hotelu, by udać się nad morzę i na basen. Wieczorem udaliśmy się na mini disco. Gabrysia tańczyła tam jak prawdziwa gwiazda! W mgnieniu oka minął nam kolejny wspaniały dzień naszej podróży po wybrzeżu ciepłego morza...
16 sierpnia
Przedostatni dzień. Nie chcąc tracić czasu z samego rana poszliśmy na basen. Wzięliśmy udział w aqua aerobiku i tworzeniu kolarzu w mini klubie. Po obiedzie ruszyliśmy nad morze. Bardzo wysoka temperatura nie pozwalała nam na długie siedzenie na rozgrzanym w słońcu piasku. Cudowne ukojenie dawała nam woda i cień. Po kolacji udaliśmy się po zakup pamiątek i jeszcze raz zobaczyć morze. Gabi postanowiła ostatni raz wziąć udział w mini disco i zabłysnąć na parkiecie. Zatańczyła przepięknie! Jako, że to miejsce ma magię, postanowiliśmy po raz ostatni udać się i zobaczyć morze. Niestety, koniec dnia nadszedł szybciej niżby się można było spodziewać...
17sierpnia
Przyszła pora na oficjalne wręczenie dyplomu i podziękowanie. Po oddaniu pokoi, zasiedliśmy w lobby i zaczęliśmy wspominać nasz pobyt, który dobiegał końca. Niestety, ze łzami w oczach, które pojawiały się już od wieczora, czas było ruszać w podróż powrotną do domu. Nasza wspaniała przygoda z ciepłym morzem i delfinami dobiegła końca...