Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-11-07
Weekendowe, październikowe popołudnie nie rozpieszczało pogodą, jednakże nas to nie zniechęciło, przed wyruszeniem w trasę na spotkanie z naszą małą Marzycielką. Po godzinie 14.00, siedzieliśmy w aucie Adama, obierając kurs na Gorzkowice.
Na miejsce dotarliśmy niemal bezbłędnie, a przed furtką już czekała na nas mama Oli. Sama Marzycielka ze swoim bratem siedzieli w pokoju na kanapie, nie będąc do końca pewnym co ich czeka. Jak się okazało Ola jest strasznie nieśmiała (w przeciwieństwie do brata) i nawet po otrzymaniu lalki, którą dla niej przywieźliśmy, musiało upłynąć troszkę czasu nim się oswoiła z tą niecodzienną sytuacją. W międzyczasie Marcin – młodszy brat Oli, szybciutko odpakował ofiarowany przez nas samochodzik i dołączył do własnej kolekcji autek, w której jak widziałem, znalazł się również kultowy Fiat 126p. Później zainteresował się cyfrowym aparatem Agnieszki i obudziła się w nim dusza fotografa: uwiecznił na cyfrowej kliszy niemal wszystko co znalazło się w zasięgu jego wzroku, w pewnym momencie obawialiśmy się, że „siły witalne” aparatu nie zniosą tej próby i nie będziemy mogli zrobić zdjęcia pamiątkowego. Zanim jednak przeszliśmy do zdjęć, przyszła kolej na najważniejszy punkt naszego spotkania – marzenie Oli. Marzycielka była zdecydowana i bez wahania zdradziła nam, że chciałaby zrobić duże zakupy w duży sklepie, oczywiście asortyment sklepu powinien obejmować lalki Barbie, oraz ubrania! Poważne wyzwanie stoi przed nami, zrobimy wszystko aby marzenie się spełniło!
inne
2009-12-05
Typowo babskie marzenie Oli - naszej małej kobietki - zrealizowane.
W sobotnie popołudnie spotkaliśmy się we trójkę - ja, Aga i Robert - w restauracji Sphinx na rynku manufaktury, gdzie z niecierpliwością czekaliśmy na marzycielkę i jej Wesołą Brygadę.
Ola z początku była onieśmielona i nie co zdziwiona, ale lody i krótka rozmowa dały oczekiwany efekt i w jej dużych oczach dostrzegłam przejęcie i radość.
Po obiedzie nadszedł czas na zakupy! Wyruszyliśmy od razu do Smyka - po upragnioną lalkę i wózek. Dla Oli Smyk okazał się rajem na ziemi! Z zapałem wybierała lalki, dodatki, gumki, spinki, bluzki, spodnie, spódniczki... Istne zakupowe szaleństwo!!! Ola wie czego chce, więc decyzje podejmowała ekspresowo.
Po wielkich zakupach, gdy wszyscy lekko opadli z sił, a Ola zakomunikowała, że bolą ją już nogi i że ma już wszystko o czym marzyła, udaliśmy się na wygodne kanapy by odpocząć przed powrotem do domu, podzielić się wrażeniami i jeszcze przez chwilę podziwiać uśmiech Oli, który przypomniał mi dlaczego i dla kogo jestem w Fudacji!
Muszę i chcę wspomnieć jeszcze o osobie, która towarzyszyła nam od pierwszych chwil, aż do samego końca. O osobie, która jest niesamowitym człowiekiem. O osobie, dzięki której realizacja marzenia Oli była możliwa i przebiegła w sympatycznej, pełnej humoru atmosferze. O osobie, która potrafła choć na chwilę okiełznać brata Oli i która swoją postawą, swoją skromnścią, swoim wzruszeniem i przejęciem przywróciła moją wiarę w ludzi, w istnienie osób o ogromnych sercach przepełnionych dobrocią i wrażliwością - PANIE ROBERCIE, DZIĘKUJEMY!!!
Olu, życzymy Ci niezliczonych chwil radości, podczas zabaw nowymi zabawkami.
Nie przestawaj marzyć, sięgaj wysoko i pamiętaj - marzenia na prawdę się spełniają!