Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-12-19
Do naszej nowej marzycielki przyszłyśmy w pochmurny jesienny dzień. Jednak, za sprawą Justynki, jakby wyszło słońce… Jej niesamowite oczy i ciepły uśmiech ujęły nas od pierwszej chwili. Dziewczynka ma artystyczna duszę, więc ucieszyła się z przyniesionego lodołamacza – zestawu do nauki rysowania.
Rozmawiałyśmy o szkole, koleżankach, planowanej przeprowadzce, zainteresowaniach. Marzenie miała sprecyzowane: chce zobaczyć Londyn. Zainteresowanie tym miastem wywodzi się z opowieści Pani od angielskiego, która w szkole bardzo ciekawie opowiadała uczniom o Anglii. Justynka szkoli swój angielski i zastanawia się, co dokładnie chciałaby w Londynie zobaczyć. Jak tylko poczuje się lepiej – zabierzemy ją w magiczną podróż do miasta Big Bena, herbaty kanapek z ogórkiem J. A swoim uśmiechem Justynka na pewno rozpędzi słynną londyńską mgłę…
spełnienie marzenia
2011-10-21
Minęło tyle czasu od spotkania z Justynką. Aż wreszcie się stało!!
Piątek
Raniutko spotkaliśmy się na lotnisku. Odprawa, nadanie bagażu - formalności konieczne trzeba było załatwić. Podekscytowanie rosło... Nadszedł moment wejścia do samolotu. Zapiąć pasy i start!! Przepiękna pogoda pozwoliła na patrzenie z góry na świat.
Dwie godziny lotu zapełnione wyglądaniem przez okno, rozmowami o piłce nożnej, przeglądaniem przewodnika upłynęły niepostrzeżenie.
Na lotnisku czekała na nas zamówiona przez Anię taksówka. Ruszyliśmy do Londynu. Tylko dlaczego pod prąd?!? J
Miasto, które było widać z daleka, od razu urzekło Jusię. Im byliśmy bliżej centrum, tym bardziej błyszczały jej oczy. Wszędzie dookoła tak inaczej...
Dojechaliśmy do celu: hotelu Park Plaza Victoria w samym centrum miasta. Miała nadejść chwila, na którą ja czekałam w wielką niecierpliwością: spotkanie z Anią.
Dostaliśmy karty-klucze i pojechaliśmy na górę. Wow! Mieliśmy zamieszkać na ósmym we wspaniałym 3-pokojowym apartamencie z aneksem kuchennym i wielkim tarasem, z którego widać prawie cały Londyn. Na Justynkę czekało wielkie pudło słodyczy, świeże owoce i powitalny list.
(w ciągu następnych dni okazało się, że cały personel hotelowy wiedział, że w apartamencie 805 mieszka Justyna - a special guest) Szybkie ogarnięcie się i pobiegliśmy z Anią „w miasto" . Na początek obiad! Potem mogliśmy zwiedzać: zobaczyliśmy Pałac Buckingham, przeszliśmy do Trafalgar Square, potem do Piccadily Circus, Potem spełniliśmy wielkie marzenie Jaśka: weszliśmy do Hamleys - jednego z największych sklepów z zabawkami na świecie. Tam dzieciaki przepadły! Nie tylko dzieciaki - wszyscy buszowaliśmy między półkami. Powrót „do domu" to dłuuuugi spacer przez Oxford Street, wzdłuż Hyde Park, do Victoria Station i można było odpocząć.
Padliśmy do łóżek po pełnym emocji dniu.
Sobota
Rano do hotelu przyszła po nas wesoła czwórka: Robert, Agnieszka, Jasiek i Antek. To znajomi Ani, którzy mieli opiekować się nami przez większość dnia.
Ruszyliśmy do London Eye, po drodze oglądając Katedrę Westminsterską, Parlament, Big Bene wszędzie robiąc masę zdjęć.
Pogoda nam sprzyjała i dopiero będąc na szczycie London Eye zdaliśmy sobie sprawę z ogromu tego miasta: aż po horyzont widać było budynki, parki, stadiony... Ile jeszcze przed nami do zobaczenia!
Po emocjach na wysokościach poszliśmy do Aquarium. Tutaj też Jusia i Jasiek byli zachwyceni rybami, rekinami, żółwiami - a przy pingwinach wszyscy staliśmy najdłużej.
Potem kolejna atrakcja z listy marzeń Justyny: rejs po Tamizie. Dopłynęliśmy do Greenwich. Przez piękny park doszliśmy na górę do obserwatorium. Obowiązkowe zdjęcia przy zerowym południku, muzeum... W pubie na dole spotkaliśmy się z Anią i jej znajomym Davidem. Czekał też na nas Tomek i kolejna niespodzianka: wywiad do polskiej audycji w radio Peterborough Fm, gdzie każdy z nas mógł opowiedzieć historię marzenia Justynki od swojej strony (do posłuchania tutaj: http://soundcloud.com/audycja/60x2-23-10-11).
Metrem wróciliśmy do centrum, kolacja i do spania.
Niedziela
Ania zaplanowała dla nas kolejne atrakcje: do południa Muzeum Historii Naturalnej, Muzeum Nauki. Tym razem podróżowaliśmy piętrowym autobusem - fantastyczne doznanie. Po drodze nie udało nam się wejść do Harrodsa - było jeszcze zamknięte J. Ale za to Muzeum Historii naturalnej zaoferowało nam tyyyyle wspaniałych rzeczy: dinozaury, skamieliny, minerały, przekrój ponad 1500-letniej sekwoi, dokładne wyjaśnienie jak działa ludzki organizm i wiele, wiele innych wspaniałych rzeczy. Muzeum Nauki też okazało się niezwykle ciekawe, choć nie mieliśmy tak wiele czasu: po obiedzie musieliśmy być w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds. Naprawdę niesamowite!! Oni wszyscy wyglądają jak prawdziwi!! Justyna i Jasiek robili zdjęcia ze wszystkimi gwiazdami - nikt w szkole nie będzie podejrzewał, że to woskowe figury J.
Znów metro, kolacja i ... No właśnie - refleksja, że czas tak bardzo szybko płynie i zostało nam tylko pół następnego dnia tej wspaniałej przygody!!
Poniedziałek
Rano spakowaliśmy się, zostawiliśmy walizki w hotelu i wyruszyliśmy na drugi koniec miasta. W pierwotnym planie to miała być wycieczka dla panów: Jaśka i Maćka z Davidem ale i panie skusiła perspektywa obejrzenie drugiego co do wielkości stadionu w Europie: Wembley. Naprawdę zrobił wrażenie swoją wielkości ą. Szkoda, że mogliśmy go zobaczyć tylko z zewnątrz - choć Jasiek nie tracił nadziei, ze uda mi się dotknąć TEJ trawy.
Po obiedzie zabraliśmy bagaże, pożegnaliśmy się i podziękowaliśmy pięknie dyrektorowi hotelu za gościnę.
I zrobiło się smutno... Trzeba się było pożegnać z Anią... Za tyle ciepła, radości i serdeczności, które od niej dostaliśmy nie byliśmy w stanie podziękować żadnymi słowami... Były uściski i łzy w kącikach oczu..
Na lotnisko odwiózł nas kolejny z jej angielskich znajomych. To on dziękował nam, że może być pomocny!
Lot do Krakowa każdemu z nas upłynął chyba na rozmyślaniach o tych wszystkich wspaniałych chwilach spędzonych w Londynie..
Justynko, Alu, Maćku i Jaśku - dziękuję Wam, że mogłam być częścią Waszej przygody ♥.
Serdeczne podziękowania dla
Ani - Dobrej Wróżki. Dziękujemy za WSZYSTKO!!!!! Entuzjazm, optymizm, empatię, opiekę, zorganizowanie zwiedzania, zabranie funduszy, załatwienie noclegów,
Agnieszce, Robertowi i dzieciakom - za opiekę i poświęcony czas, wspaniałe towarzystwo
Davidowi - za pomoc, prezenty, czas, uśmiech
Tomkowi - za propagowanie idei Fundacji Mam Marzenie poprzez audycję w radio
Nigelowi - za odwiezienia na lotnisko
Wszystkim znajomym Ani, których nie mieliśmy okazji poznać, a którzy zaangażowali się i pomogli spełnić marzenie Justynki.
Anecie Ostrowskiej i Zespołowi Szkół Ponadgimnazjalnych w Wolinie - za akcję w szkole i zebrane pieniądze dla nieznajomej dziewczynki z drugiego końca Polski.
Panu Ramesh Costa - menadżerowi generalnemu hotelu Park Plaza Victoria London za wspaniały apartament i prezenty.
Personelowi hotelu - za traktowanie jak VIP
Uczestnikom warsztatów Gospel w Sieprawiu za zebrane pieniądze
Uczestnikom Krakowskiego Dnia Beatlesów za zabrane pieniądze