Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2004-12-24
Po poniedziałkowym spotkaniu we Wrocławskim oddziale FMM wraz z Piotrem udaliśmy się do redakcji Gazety Wyborczej [4 piętra schodami w górę!!!] aby prosić o pomoc w zebraniu środków na spełnienie marzenia Piotra. Wynikiem tego był mały artykuł w środowym wydaniu, w którym opisane było marzenie Piotra i apel do Dolnoślązaków o pomoc.
Muszę przyznać, ze byłem i nadal jestem pod wielkim wrażeniem ofiarności mieszkańców naszego miasta - już na drugi dzień po apelu, na konto Fundacji wpłynęły środki, dzięki którym mogliśmy spełnić to marzenie. I tak się właśnie stało. Początkowo umówiłem się z tatą Piotra na spotkanie we Wrocławskiej Klinice Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej Akademickiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu (ufffff... co za długa nazwa) na czwartkowe popołudnie, ale we wtorek dowiedziałem się, że Piotr zamierza na święta pojechać do domu (sześćdziesiąt kilometrów od Warszawy), więc przełożyliśmy to spotkanie równo na południe?
Zobacz także:
spełnienie marzenia
2004-12-27
Od godziny 19 w środę do prawie 3:40 w czwartek rano siedziałem, klęczałem, leżałem i skakałem wokół komputera, jaki szykowaliśmy dla Piotra. Komputer - laptop o dziwnie zbieżnej nazwie California Dream model VIP, z dużą pamięcią, jasną matrycą (występuje ona w laptopach zamiast monitora), odtwarzaczem DVD i nagrywarką i czarna torba do noszenia (uzupełniony o zasilacz, myszkę, podkładkę) został zaopatrzony w system Microsoft Windows Home Edition, oprogramowaniu biurowe, odtwarzacz filmów i kilka innych drobiazgów dodatkowo. Tak przygotowany mogłem wyruszyć na spotkanie z marzeniem.
Punktualnie o godzinie 12:00 w 'wigilię' Wigilii Świąt Bożego Narodzenie - czyli 23 grudnia 2004 - zebraliśmy się w gabinecie Kierownika Kliniki T... (nie, tym razem tego nie powtórzę) Pani Prof. Alicji Chybickiej. Oprócz gospodarza był ty też mąż Pani Profesor, Piotr, Tata Piotra, Gazeta Wyborcza reprezentowana przez Panią Agnieszkę i Pana Łukasza, Telewizja Polska Wrocław (TVP3) Pani Ela i Kamerzysta Pan... oraz FMM Wrocław, czyli Małgosia Habiak i ja. Trzeba przyznać, że Piotr był mocno zaskoczony, po trochu z pewnością się tego spodziewał - w końcu jest już prawie dorosłym mężczyzną i widząc kamerę, szefa kliniki i na końcu Małgosię - oraz mnie z wielką i ciężką torbą - musiał się troszkę domyślać. Niemniej jednak przy obecności fotografa, kamery i otoczony wianuszkiem, naprawdę życzliwych mu ludzi bardzo stremowany przejąć ode mnie torbę, tak wielką, że sam mógłby się do niej zmieścić. Powiedział kilka słów o sobie, o tym jak się czuje, że nie może się doczekać powrotu do domu i że chciałby już jechać. Ale NIE TAK PRĘDKO!!!
Najpierw musiał usiąść przy stole i wypakować całe swoje marzenie na stół - tak by wszyscy mogli się przekonać - czy ma dość siły by obsłużyć swój komputer, bo jak nie... A także, dlatego, iż my Fundacja Mam Marzenie traktujemy wszystkich naszych podopiecznych bardzo profesjonalnie i dokładamy wszystkich sił i środków, by marzenia się urzeczywistniały. Tak, więc na pierwszy ogień poszedł laptop - z przepastnej torby wyjechała czarna teczka, w której po otwarciu zaiskrzył się srebrzysty California Dream. Udało go nam się otworzyć i co najważniejsze - uruchomić HI HI. Piotr zerwał folię z ekranu - co zostało uwiecznione na zdjęciach, następnie uruchomił go jednym przyciskiem by po chwili pojawił się ekran MS Windows XP. Potem z torby wydobył jeszcze myszkę, podkładkę i nową grę samochodową - niestety programu do komponowania muzyki nie było w sklepie - może kiedy indziej uda się dostarczyć.
Ciągle niemogący się nacieszyć podłączył mysz i pokazał nam, kto tak naprawdę zna się na komputerach - to było niesamowite. Zaraz posprawdzał możliwości, zainstalowane oprogramowanie i całą resztę. W między czasie Pani Profesor została poproszona o wygłoszenie kilku słów przed kamera, a potem i mnie to spotkało - choć to chyba było moje pierwsze wystąpienie przed kamerą.
Na zakończenie Piotr przekazał każdemu z obecnych małe prezenty świąteczne wykonane przez dzieci z kliniki - były to aniołki (oj, Mariolciu - spodobałyby się tonie) i choinki, ja otrzymałem również laurkę z choinkami i gwiazdkami z zawartym w niej podziękowaniem od Pani Profesor dla naszej fundacji.
Udało się!!! Po raz kolejny udało się spełnić marzenie i to jeszcze przed gwiazdką. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do spełnienia tego marzenia, wszystkim naszym ofiarodawcom a w szczególności:
- Pani Izabeli Łowińskiej
- Pani Beacie Żytkowskiej
- Panu Leszkowi Wąsikowi
- Panu Dominikowi Sebastianowi Janesowi
- Panu Andrzejowi Pasierskiemu
- oraz innym, anonimowym sponsorom