Moim marzeniem jest:

Kamera cyfrowa

Karolina, 17 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

pierwsze spotkanie

2005-12-29

W godzinach popołudniowych, wolontariuszki przemierzają ulice Katowic z wielkim pluszowym psem na ramieniu, wzbudzając tym samym wielkie zainteresowanie przechodniów. Każdy chce się przywitać, pogłaskać :) To lodołamacz dla Karoliny - naszej nowej marzycielki.

Docieramy do szpitala na ulicy Francuskiej. Który to budynek? Chyba ten najwyższy, bo tylko on ma pięć pięter. Wybór okazał się być dobry. Wchodzimy więc na rzeczone piąte piętro - końca nie widać. W końcu na naszej drodze pojawia się sympatyczny pan - może wie, które to piętro i czy do piątego to długa droga jeszcze, czy może cel nasz już bliski. Pan okazuje się być tatą Karolinki - zwycięstwo! :)

Z Karoliną rozmawiamy przez... telefon. Od czterech miesięcy siedzi ona w izolatce, aby żadne nieproszone drobnoustroje nie miały szans się do niej dostać. Jedyny sposób kontaktu z nią to właśnie telefon oraz mały czarno biały telewizor, przez który dziewczynka może zobaczyć się z gośćmi, którzy ją odwiedzają. Karolina cierpi na ziarnicę.

Na naszą prośbę, pani pielęgniarka zanosi jej psa-lodołamacza. Również Karolinka sądzi, że jest fantastyczny - nieważne, że zajmuje jej całe łóżko.

Karolina ma siedemnaście lat. Lubi słuchać muzyki, poznawać nowe miejsca (co w jej aktualnym stanie jest dość utrudnione...). Najważniejsze jest jednak to, jak się uśmiecha. Bo uśmiecha się często i serdecznie. To tak, jakby starała się nie pamiętać o tym, gdzie jest i dlaczego. Oczarowała nas.

Podczas rozmowy dziewczynka wyznała nam swoje marzenie : chciałaby dostać kamerę cyfrową, aby - cytuję - "uchwycić najpiękniejsze momenty życia...".
 

inne

2006-02-04

Sobota, skoro świt (!) jedziemy z kamerą cyfrową do Marzycielki Karoliny. Tym razem celem naszym jest Zabrze, ponieważ tam przeniesiono Karolinę - zobaczymy ją w całej okazałości, a nie przez szklany obraz czarno-białego monitora :)

Zanim dotarłyśmy do Zabrza, miejsce miały pościg za autobusem, po czym za pociągiem a w końcu problem z pociągowymi drzwiami, które nie chciały się otworzyć (ach, złośliwość rzeczy martwych). Ale już jesteśmy - idziemy do Karoliny.

Na miejscu odbył się przyspieszony kurs dmuchania balonów. Naiwni są ci, którzy myślą, że sztuka ta do prostych należy. Po raz kolejny dzisiaj przedmioty stawiły opór. Byłyśmy jednak niezwyciężone.

Karolina nie wiedziała, że mamy dziś zamiar spełnić jej marzenie. "Przyjechałyśmy po "jakąś ankietę." Dlatego weszłyśmy z małym pakuneczkiem, których zawartość to... kasety do kamery. Karolinka z zaciekawieniem otworzyła. Hmm... no nie ucieszyła się za bardzo, raczej zdziwiła i zdziwione to zakłopotaniem naznaczone było, bo... nie wiedziała co to jest i do czego służy. Dobra, koniec tej sympatycznej zabawy, idziemy po kamerę. Uwaga, uwaga...

Wracamy z balonem i zieloną paczką..

Rozwijamy zielony papier... jeszcze chwila... (nie omieszkałyśmy zapakować prezentu najszczelniej jak się dało, więc moment oczekiwania wydłuża się, napięcie rośnie)... JEST! Kamera cyfrowa, zgodnie z życzeniem Karoliny. Radość, zaskoczenie (a może na odwrót?). "To już? Tak szybko?" - dziwi się mama Karoliny, równie szczęśliwa jak córka. "A to ci niespodziankę panie zrobiły" - mówi mama. O to przecież chodziło :)

Nie jest tajemnicą, że człowiek wobec techniki bywa momentami bezradny. Zwłaszcza jeżeli w obliczu tejże techniki staną cztery kobiety. Skąd ten wywód? Wszak kamerę uruchomić trzeba. Po myśleniu intensywnym, owocnym mniej lub bardziej, próbach udanych i niezbyt udanych, dzieło techniki ruszyło. Karolina kręci swój pierwszy film! A kto w rolach głównych? Oczywiście gwiazdy pierwszej wielkości...

Po emocjach związanych z rozpakowywaniem prezentu i uruchamianiem kamery, uraczono nas herbatą i ciastkami. Pyszne były.

Na chwilę wpadł brat Karoliny, sprawca całego dzisiejszego zamieszania. On bowiem wysłał do nas list, który urzekł gro osób w tym nas dwie oczywiście.

Po jego wizycie czas najwyższy nadszedł aby się pożegnać.

Do zobaczenia Karolinko, filmów kolorowych Ci życzymy!