Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-03-04
Sobotnie przedpołudnie spędziłyśmy w niesamowitej atmosferze. Odwiedziłyśmy naszego 5 - letniego Marzyciela, który sprawił, że ten dzień był bardzo radosny.
Filip ma 5 lat i choruje na białaczkę limfoblastyczną. Co jakiś czas przyjeżdża z rodzicami do Wrocławia do Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej, aby przyjąć leki. Każdą wizytę rodzice starają się mu urozmaicić, dlatego pobyt w szpitalu nie kojarzy się chłopcu z bólem, chorobą czy cierpieniem, ale jest to kolejna okazja, aby odwiedzić zoo lub zobaczyć cyrk.
Chłopiec już od samego początku był bardzo ufny w stosunku do nas. Wielką radość sprawiło mu puszczanie baniek mydlanych, a w mieszkaniu przez cały czas rozbrzmiewał donośny śmiech dziecka. Filip bardzo chętnie opowiadał nam o tym, co lubi robić. Jak każde dziecko w jego wieku ma milion myśli na sekundę. Dowiedziałyśmy się, że kiedyś chciał zostać strażakiem, ale nie takim zwykłym, tylko od razu komendantem. Chętnie wyjechałby też do Anglii, ponieważ jest to teraz popularne, a poza tym z wielkim zapałem uczy się języka. Filip dał nam pokaz swoich umiejętności i policzył do dwudziestu po angielsku! Nasz Marzyciel bardzo lubi zwierzęta oraz cyrk. Pochwalił się nam, że kiedyś siedział na wielbłądzie i było bardzo mięciutko. Kiedy zapytałyśmy o marzenie, chwilę się wahał, jednak stwierdził, że bardzo chciałby mieć kolejkę elektryczną. Tylko żeby była „bogata", z mostami, górami i budynkami...
Dziękujemy Filipowi i Jego Mamie za bardzo miłą wizytę. To cudowne uczucie, kiedy 5 - letni człowiek sprawia, że uśmiech nie znika z twarzy przez cały dzień...
spełnienie marzenia
2006-06-03
W końcu nadeszła ta długo oczekiwana chwila. Z różnych przyczyn realizacja marzenia Filipa przekładała się w czasie, jednak to właśnie 3 czerwca miał być tym wyjątkowym dniem.
Kilka minut przed 11 dotarłyśmy do Lubania i zmierzałyśmy w kierunku bloku, w którym mieszka Filip. Budziłyśmy powszechne zainteresowanie wśród przechodniów, ponieważ nie było widać nas, lecz chmurę balonów. To była niespodzianka dla chłopca, bowiem Filip uwielbia cyrk i wszystko co z nim związane.
Na początku naszej wizyty Marzyciel był lekko onieśmielony. Zaczęłyśmy jednak rozpakowywać prezent i Filip od razu z pełnym zaangażowaniem zabrał się za składanie kolejki. Jak się okazało, to wcale nie było takie proste. Oczywiście my starałyśmy się jak mogłyśmy, ale chłopiec powiedział tylko, że "tutaj potrzebny jest mężczyzna". Nie pozostało nam więc nic innego, jak układanie torów, no ale to zrobiłyśmy bezbłędnie. Potem jeszcze wycinanie drzewek, mostów, dźwigów, itp. Trzeba przyznać, że to bardzo wciągające i czasochłonne zajęcie. Na pewno cała rodzina przez kilka dni będzie miała zajęcie:)
Filip przez całą wizytę tryskał radością i optymizmem. Dzielnie wydawał nam polecenia i nadzorował składanie kolejki. W międzyczasie rozbawiał nas do łez swoimi słynnymi już puentami i powiedzonkami.
Nasza wizyta musiała jednak dobiegać końca, lecz nasz Marzyciel nie chciał nas wypuścić:) Chciał, aby cała kolejka została złożona. Okazało się, że przed nami jeszcze malowanie, klejenie, sypanie piasku (na to Filip czekał najbardziej). Jednak w drzwiach pojawił się tato chłopca i przejął naszą rolę. Mogłyśmy się już pożegnać i zostawić Filipa z jego spełnionym marzeniem. Widziałyśmy tylko wielką radość w jego oczach.
Jesteśmy bardzo szczęśliwe, że mogłyśmy poznać Filipa i jego rodzinę oraz wziąć udział w tak radosnym wydarzeniu.