Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-03-16
Na pierwsze spotkanie z 15 letnim Arkiem wybrała się doświadczona grupa wolontariuszy. Umówieni byliśmy na godzinę 11 w Klinice Transplantacji Szpiku, Hematologii i Onkologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Chłopiec choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Spotkanie trochę się przesunęło, ponieważ Arek akurat miał wizytę u lekarza. Nie zniechęciło nas to jednak, wręcz przeciwnie. Wolontariuszka Ramona na siłę (dosłownie i w przenośni) "wbijała" w nas pozytywną energię.
Wizyta była poprzedzona poszukiwaniem "lodołamacza" dla naszego marzyciela. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach zdecydowaliśmy się na grę "Warcraft III" (najpopularniejsza strategia na świecie).Właśnie dlatego, że Arek interesuje się przede wszystkim strategicznymi grami komputerowymi a także piłką nożną. Do czasu, aż zachorował grał codziennie. Też kiedyś trenowałem piłkę nożną, i jak się okazało graliśmy na tej samej, najgorszej na boisku pozycji "ostatni stoper".
Kiedy Arek przyszedł wraz z mamą na spotkanie sprawiał wrażenie troszeczkę zakłopotanego. Jednak już po chwili rozkręcił się i bez oporów opowiadał nam o sobie, swoich zainteresowaniach, przygodach z życia. Jestem pełen podziwu dla Arka, ponieważ ten 15 letni chłopak, w przeciwieństwie do swoich rówieśników, uwielbia czytać książki. Ostatnio czyta Stephen'a Kinga, lubi przede wszystkim horrory a także Harrego Pottera. Jego drugą pasją jest piłka nożna. Z racji, że na razie nie może grać ogranicza się do kibicowania. Jego ulubionym klubem jest Chealsea Londyn, jednak od czasu jak odpadli z Ligi mistrzów kibicuje FC Barcelonie, bo jak sam mówi "Uwielbiam patrzeć jak gra Ronaldhinio". Często też ogląda mecze Celticu Glasgow, w którym gra dwóch naszych piłkarzy - Maciej Żurawski i Artur Boruc.
Arek nie potrafił powiedzieć marzeń z każdej z kategorii. Jak sam przyznał, nie zastanawiał się nad tym. Obiecał nam, że to przemyśli i nam powie. Na razie jest zdecydowany na laptopa, żeby móc grać w gry z młodszym bratem, który podobnie jak on jest wielkim fanem gier strategicznych. Kolejnym marzeniem jest wizyta we francuskim muzeum Louvre, bo podczas czytania "Kodu Leonardo Da Vinci" bardzo go to miejsce zaciekawiło.
Spotkanie odbyło się a bardzo miłej atmosferze. Wszyscy wyszli z niego z uśmiechem. Po oficjalnej wizycie rozmawiałem jeszcze z Arkiem na korytarzu kliniki, kiedy czekał na wyniki badań. To bardzo sympatyczny chłopak, i zrobimy co w naszej mocy, żeby jego marzenie zostało jak najszybciej spełnione.
spełnienie marzenia
2006-06-17
6.00 pobudka... W prawdzie jestem przyzwyczajony wstawać o tej godzinie ale nie w sobotę. Nie zniechęcało mnie to, w planach miałem wspaniały dzień. Dwie realizacje naszych marzycieli. Szybki prysznic, śniadanko i wizyta u innego wolontariusza, by pożyczyć samochód. Po 8 wyjechałem z Wrocławia.
Podróż do Arka trwała niezbyt długo. Malczyce są położone ok. 50 km od stolicy dolnego śląska a o tej porze nie ma za dużego ruchu. Zanim dojechałem na miejsce wykonałem jeszcze telefon do taty Arka, by potwierdzić wizytę. Udało się, ok. 9 byłem na miejscu. Mała miejscowość, ale znaleźć adres nie było trudno. Jakież było moje zdziwienie, gdy miła starsza Pani powiedziała mi, że "Do Żurawieckich to tam dalej", na szczęście ojciec Arka czuwał i złapał mnie zanim odjechałem.
Arek nie wiedział o mojej wizycie. Uśmiechnął się bardzo wyraziście kiedy mnie zobaczył wraz z dużym zapakowanym pudełkiem. Od razu się domyślił co jest w środku. Chwilkę odczekał, porozmawialiśmy jak na fanów futbolu przystało o piłce, zwłaszcza, że mistrzostwa trwają. Wymieniliśmy się uwagami na temat gry "białych orłów" a także naszych faworytów - Brazylii i Anglii. Mama Arka, przygotowała bardzo słodki poczęstunek.
Kiedy emocje troszkę opadły Arek otworzył paczkę i włączył swój wymarzony laptop. Dostał do niego grę "Fifa 2006". Nie zastanawiając się długo włączył ją. Każdy z młodszych uczestników realizacji: Arek, jego brat oraz ja zagraliśmy mecz. Najgorzej wypadłem ja, chłopcom szło dużo lepiej, zwłaszcza najmłodszemu w rodzinie :)
Wizyta niestety nie trwała zbyt długo, ponieważ o godzinie 14 miałem spełnić marzenia Romka z okolic Dobrodzienia i żeby tam dojechać potrzebowałem dużo więcej czasu, dlatego po ok. 40 minutach pożegnałem się ze wszystkimi i udałem się w kierunku Wrocławia.
Marzenie nie byłoby spełnione, gdyby nie zaangażowanie studentów Akademii Ekonomicznej z Koła Naukowego Ekonometrii "Epsilon", którzy przeprowadzili zbiórkę pieniędzy na ten cel, a także pani Teresie Sarnowskiej z firmy SAINT GOBAIN Dystrybucja Budowlana Sp. z o.o. , która w imieniu firmy przekazała nam brakującą część kwoty.
Serdeczne podziękowania dla naszych darczyńców a Tobie Arku życzymy wszystkiego dobrego, abyś w końcu pokonał chorobę i znów mógł grać z kolegami w piłkę...