Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-05-14
Wczesnym popołudniem wybrałyśmy się do szpitala przy ulicy Traugutta. Bez problemów dotarłyśmy na oddział chirurgii dziecięcej, gdzie przebywał nasz nowy Marzyciel- Grzegorz.
Grzegorz był w bardzo dobrym nastroju i przywitał nas promiennym uśmiechem. Uśmiech to niewątpliwie najkrótsza droga do drugiego człowieka. Nie trudno było w takiej chwili o motylki w żołądku.
Na początku zawsze najbardziej stresujący moment ... Czy naszemu Marzycielowi spodoba się lodołamacz? Czy odtwarzacz MP3 okaże się strzałem w dziesiątkę? Czekamy w napięciu... i napotykamy na kolejny, równie gorący uśmiech...uff ulga.
Grzesiu mile zaskoczył nas swoimi kulinarnymi zainteresowaniami. Jego mama przyznała ,że chłopiec od dawna przejmuje inicjatywę w kuchni, w której już od najmłodszych lat spędza dużo czasu. Mężczyźni to przecież najlepsi kucharze!!!
Grzegorz posiada również zdolności manualne i w wolnych chwilach rysuje. Niedługo jego prace będzie można zobaczyć na stronie internetowej. Ciekawe czy w kuchni ujawnia również swoją artystyczną duszę? Możemy się tego tylko domyślać. Chociaż.... Grzesiu obiecał nam, że na następne spotkanie upiecze babkę, a my trzymamy go za słowo!
Przyszedł czas na poznanie marzenia Grzesia, który musiał się dobrze zastanowić. Długo nie trzymał nas jednak w niepewności. Jego największym marzeniem jest dobry, profesjonalny rower z amortyzatorami i licznikiem, na którym mógłby wyruszać na przejażdżki.
Po dzisiejszym spotkaniu wiemy jedno: Uśmiech to lekarstwo, które codziennie dokonuje cudów!
spełnienie marzenia
2006-09-29
29 wrzesień okazał się, dniem wyjątkowym, ale nie tylko dlatego iż był to dzień realizacji największego marzenia Grzesia, ale przede wszystkim dlatego, że mogłyśmy go odwiedzić po tak długim czasie.
Grzesiu nie czuł się zbyt dobrze , ale na nasz widok uśmiechnął się promiennie- nie trudno się domyśleć, że aż ugięły się pod nami kolana, a serce zalała fala napływającej radości. Grzesiowi bardzo podobał się czerwony rower, a sam Grzegorz w kasku i sportowych rękawicach wyglądał imponująco. Nasz Marzyciel dostał nawet specjalne zadanie- musiał sam przykręcić błotniki:) Dużo było też wzruszenia i łez.
Grzesiu obiecał nam wysłać zdjęcia z pierwszej przejażdżki na nowym rowerze( postanowił wypróbować go na szkolnym korytarzu)- to dopiero zabawa!. Mamy nadzieję, że będzie również świetnym narzędziem i towarzyszem niejednej niezapomnianej przygody w poznawaniu górskiego krajobrazu! Życzymy szerokiej drogi:)