Moim marzeniem jest:

Laptop

Ula, 15 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Wrocław

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

  • Pan Paweł

pierwsze spotkanie

2006-11-06

 

Pierwszy raz odwiedziłyśmy Ulę w niedzielny wieczór. Tramwaje wyjątkowo powoli jeździły (może przez deszcz?), ale w końcu dotarłyśmy na miejsce.

Ula przywitała nas razem ze swoją mamą. Nieco niepewna i cichutka na początku, z każdą chwilą ośmielała się coraz bardziej.

Jako lodołamacz dostała ramkę na fotografię, płytę z piosenkami swojej ulubionej wokalistki - Gosi Andrzejewicz, ozdobne świeczki, lakier do paznokci i błyszczyk do ust. Skwitowała to wszystko krótkim stwierdzeniem 'niezły kolor', mogłyśmy zatem przypuszczać, że prezent spodobał się. Ramka na fotografię też się przyda - jak stwierdziła Ula l ma w domu sporo zdjęć, z których na pewno jakieś jedno wybierze.

Rozmawiałyśmy o rodzinnych stronach Uli, o jej licznym rodzeństwie - nasza Marzycielka od ponad dwóch miesięcy jest poza domem, więc trochę już za nim tęskni. Opowiadała nam o swojej rodzinie, wspominała jak wspólnie spędzali czas, a najwięcej emocji sprawił powrót myślami do zeszłego lata, gdy uczyła się pływać w rzece.

Na nasze pytanie o marzenie, Ula odpowiedziała zdecydowanie: laptop. Chciałaby, aby pomagał jej z zdobywaniu wiedzy, tym bardziej, że czeka ją kolejny rok indywidualnego toku nauczania. Na drugim miejscu listy marzeń wymieniła aparat cyfrowy (ponoć nad rzeką jest bardzo ładny widok), bo lubi robić zdjęcia.

W czwartek Ula będzie znała wyniki badań i będzie wiedziała, czy może już wrócić do domu. Trzymamy kciuki Ula!


 

 

spełnienie marzenia

2006-12-20

 

Środa, 20 grudnia, 7:00 rano. Budzik zadzwonił z jakąś piekielną mocą. Przełączyłam go na "drzemkę" i już prawie zapadałam w błogi sen, kiedy nagle dotarło do mnie, co to za dzień, dlaczego mam tak wczesną pobudkę... Przecież dzisiaj spotykamy się z Ulą! Poderwało mnie z łóżka natychmiast.

Mimo, że to grudzień, dzień od początku był listopadowy, przenikliwie zimny, ale dla nas i tak świeciło gdzieś tam, poza chmurami, słonko. Pędziłyśmy z Dominiką do kliniki z dwóch różnych końców Wrocławia, ale dotarłyśmy na czas!

Ula przyjechała do kliniki na badania kontrolne, Dominika umówiła się z mamą na spotkanie - obiecałyśmy Uli w listopadzie, że jak w grudniu przyjedzie, to się z nią spotkamy, miałyśmy nadzieję, że uda nam się zrobić niespodziankę.

Ula była już po badaniach, czekała na wyniki. Powiedziała, że wie, że będą dobre, ale chyba trochę mimo wszystko się niepokoiła. Próbowałyśmy ją nieco zagadać, pytałyśmy o przygotowania do świąt. Ula powiedziała, że w swoim nowym pokoju ubrała już choinkę, ale jeszcze czeka ją ubieranie drugiej - "rodzinnej" . I wtedy Dominika powiedziała, że skoro choinkę już ma, to my mamy dla niej coś, co może położyć pod choinką. Wręczyłyśmy jej kolorowy pakunek. Ula próbowała najpierw rozpakować prezent delikatnie, ale Dominika powiedziała: "rwij Ula ten papier!" i dokonałyśmy wspólnie dzieła zniszczenia. Oj, ucieszyła się nasza Ula bardzo - widać to zresztą na zdjęciach. Nam też było wesoło, patrząc na nią. Nie mówiła za wiele, oglądała laptopa z każdej strony i bardzo dziękowała. Chyba zatem udało się :

Wracając do domu wysłała do mnie kilka smsów, w których przede wszystkim napisała, że wyniki dobre! Przecież wiedziała o tym!!! I dziękowała kolejny raz, pisząc, że bardzo o takim laptopie marzyła!

A marzenia przecież się spełniają!