Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-08-27
W sobotę około odwiedziliśmy Grzesia na oddziale Onkologii i Hematologii w Chorzowie. Grzesiek ma 13 lat i choruje na białaczkę. W pierwszych minutach spotkania chłopiec sprawiał wrażenie nieśmiałego, ale z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej ufny i rozmowny. Mimo iż nasz Marzyciel był bardzo nieśmiały i troszeczkę się chyba denerwował, to na szczęście miał w pobliżu swojego ulubionego białego pieska (oczywiście maskotkę). By przełamać pierwsze lody podarowaliśmy chłopcu płyty z jego ulubionym hip-hopem, które wzbudziły jego zainteresowanie. Mały ekspert od tejże muzyki przez kilka minut sprawdzał listy utworów i obdarzał nas informacjami o tym, których utworów jest już posiadaczem. Na szczęście okazało się, że w większości na płytach znajdują się nowe, nie posiadane przez Grzesia kawałki.
Gdy już się poznaliśmy, nasz Marzyciel zachęcony przez Piotrka zaczął nam opowiadać o swoich zainteresowaniach .Dowiedzieliśmy się ,że oprócz hip-hopu chłopiec interesuje się również piłką nożną(głównie zagranicznymi klubami), komputerami i chciałby odwiedzić Disneyland. Jednak wybranie tego najważniejszego i najskrytszego marzenia wcale nie było takie łatwe. Nasz Marzyciel wahał się pomiędzy marzeniem o laptopie, spotkaniem z ulubionym klubem piłkarskim i cudowną wycieczką do Disneylandu
Ostatecznie zdecydował się na laptop gdyż marzy mu się surfowanie po witrynach internetowych oraz zgłębianie się w sportowe gry komputerowe.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę, gdyż Marzyciel obiecał zjeść za nas obiad (nie przepada), a potem wybraliśmy się w drogę powrotną na własny posiłek..
spełnienie marzenia
2005-11-26
Nasza ekipa udała się tym razem do Sosnowca, by uszczęśliwić kolejne dziecko.
Grzesiu chciał dostać laptopa, przede wszystkim by grać w "FIFĘ 2006".
Nasza wizyta była dla chłopca wielką niespodzianką (wszyscy w domu trzymali w tajemnicy informację o naszych odwiedzinach, Marzyciel czekał na ..ciocię).
Na początku Grześ traktował nas trochę nieufnie, ale szybko się do nas przekonał. Był po prostu bardzo zaskoczony. W jego oczach widać było wielką radość, choć nie okazywał tego. Gdy rozpakował swoje "marzenie", wszyscy dobrze wiedzieliśmy o tym, że bardzo się cieszy. Z każdą chwilą nasz Marzyciel coraz bardziej się ośmielał. Gra pochłonęła go całkowicie. Opowiedział nam o niej oraz wytłumaczył, dlaczego właśnie tę grę chciał dostać. Okazało się, że Grześ bardzo lubi piłkę nożną i jest to jego WIELKIE hobby. Opowiadał o swojej ulubionej drużynie piłkarskiej.
Grzesiu chętnie pozował (oczywiście ze swoim nowym nabytkiem) do wszystkich pstrykanych przez nas zdjęć, jednak często nie mógł podnosić głowy... by mu nie strzelili gola :)
Niestety nadszedł już czas naszego wyjścia. Niechętnie pożegnaliśmy się z chłopcem, natomiast on na pożegnanie obdarzył nas jeszcze miłym komplementem. Wymieniliśmy się numerami telefonów i wróciliśmy do domu, a Grześ... do gry...