Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-11-26
26 listopada udałyśmy się do Działdowa, aby spotkać się z naszą kolejną marzycielką - 17-letnią Magdą. Na miejscu powitała nas wesoła rodzina naszej marzycielki. Jak się dowiedziałyśmy Magda bardzo lubi gotować i w kuchni świetnie się bawi razem ze swoją młodszą siostrą.
Oprócz gotowania pasją Magdy jest muzyka i odkrywanie różnych jej odmian. Dlatego też lodołamaczem była płyta zespołu Akurat - która świetnie pasuje do wesołego usposobienia Magdy. Po rozmowie na temat muzyki i literatury, przyszedł czas aby przejść do celu naszej wizyty. Magda opowiedziała nam o swoim marzeniu, którym jest wyjazd do hotelu w górach razem ze swoją rodziną, gdzie mogła by np. pojeździć na nartach, popływać w basenie i skorzystać z masażu. Awaryjne marzenie Magdy jest równie ciekawe, gdyż marzy ona o spotkaniu ze swoim ulubionym zespołem "Zabili mi Żółwia". Mamy nadzieję, że uda nam się spełnić marzenie Magdy. Trzymamy za to kciuki!
inne
2009-03-03
Marzeniem Magdy była nauka na nartach i szusowanie po górskim stoku. To jednak nie było takie proste. Dzięki kilku wspaniałym osobom udało się naszej Marzycielce znaleźć w szkółce narciarskiej na wyciągu Szymaszkowa w Zakopanem.
Rankiem 28 lutego stolica Tatr przywitała Magdę widokiem lśniących w słońcu i ośnieżonych górskich szczytów. Po zakwaterowaniu w pensjonacie „Antałówka” szybki przejazd na Szymoszkową. Tam spotkanie z panią instruktor nauki jazdy na nartach. Zanim jednak Madzia dotarła na stok trzeba było dobrać buty i całą resztę sprzętu. Magda była bardzo przejęta - to dla niej nieznajome klimaty. Teraz małymi kroczkami (w ciężkich ciężkich niezbyt wygodnych do chodzenia butach narciarskich) na stok. Okazało się że nauka jazdy wymaga sporego wysiłku. Magda mimo zmęczenia po podróży wytrwale podążała za Panią instruktor. Trzeba przyznać że nie różniła się niczym wśród tłumu początkujących miłośników białego szaleństwa. Po pierwszych próbach i upadkach nasza marzycielka odpuszcza – twierdząc że nie sprosta, że to dla niej za trudne, że nie da rady.
Gdy emocje opadły i tłumaczenie, że wszyscy narciarze przechodzą podobne kryzysy Magda postanowiła spróbować następnego dnia. Będąc na stoku Pani instruktor zaproponowała wjazd wyciągiem by podziwiać widoki na najwyższe szczyty Tatr oraz szusujących w dole narciarzy. Magdzie bardzo się to spodobało, była radosna i zachwycona widokiem, robiła zdjęcia, żartowała z młodszą siostrą Manuelą i mamą. Na wyciągu nabrała większej ochoty na powtórkę z nartami i kijkami.
Niestety pogoda spłatała figla i następnego dnia przyszła odwilż i śnieg topniał z godziny na godzinę – wszystko płynęło. W takich warunkach nauka jazdy na nartach stała się niemożliwa. Na dodatek zaczął wiać halny. Trzeba było zweryfikować plany.
Kolejka na Gubałówkę działała bez przeszkód . Magda zapragnęła podziwiać panoramę najwyższych szczytów. Jeszcze kilka zdjęć, gorąca czekolada na rozgrzewkę i jazda w dół na spacer po Krupówkach pamiątek obowiązkowe oglądanie pamiątek zakup pamiątek. Nasza Marzycielka nie przeszła obojętnie przy szczeniętach owczarków górskich. Wszystkie musiała pogłaskać, poprzytulać… Najchętniej zabrała by wszystkie ze sobą ale to było niestety niemożliwe. Zostały tylko fotografie. Magda stała się wielką smakoszką oscypków – smakował więc wszystkie smaki tego zakopiańskiego rarytasu. Spacerując tak po Zakopanem nie poczuliśmy że przez roztopy mamy doszczętnie przemoczone buty. Jeszcze tylko gorące placki ziemniaczane, złote i chrupiące i szybki powrót do pensjonatu- bo groziło rychłe przeziębienie.
Po ogrzaniu i wysuszeniu Magda zaczęła tęsknić za wodą... w innym wydaniu – AQUAPARKIEM ze wszystkimi atrakcjami!. Na zewnątrz jodły gnące się od halnego a my spokojnie pływamy i zjeżdżamy na wodnych zjeżdżalniach. Najmniejszym zainteresowaniem Magdy cieszyło się jaccuzi – wodne masaże jak najbardziej, ale w chłodnej wodzie. Magda to niemal Mors!
Po pływaniu i obfitym obiedzie przyszedł czas na kręgle. Magda nigdy nie miała okazji spróbować tej rozrywki. Rywalizowała dzielnie ze swoją siostrą Manuelą początkowo wydawało się że gra jest skomplikowana ale już po chwili było "super" i mnóstwo śmiechu.
Po całym dniu wrażeń wszyscy zasnęli jak susły. Po przebudzeniu ranek nie zapowiadał miłej aury. Nasze plany narciarskie musiały uledz ponownej zmianie... ach ten halny! Mimo deszczu i wiatru chcieliśmy by ten dzień był dla Magdy niezapomniany i pełen wrażeń. O nartach nie było mowy, wjazd kolejką na szczyt – zabronione przy tej pogodzie. Najpierw więc idziemy po upominek który Magda sobie wczoraj upatrzyła – wielka maskotka owieczki w górskim stroju.
Deszcz wystraszył nawet wszystkie dorożki, którymi Magda bardzo chciała się przejechać. Cóż było robić – deszcz nie nastrajał do spacerów. Odwiedziliśmy sklep z prawdziwymi górskimi strojami – to prawdziwe dzieła sztuki. Zwiedziliśmy też kościół na Krupówkach. Potem powrót do hotelu i spakowanie bagażu. Teraz można spokojnie pograć w kręgle i popływać przed odjazdem. Znowu dużo śmiechu i żartów. Wygląda na to, że kręgle zrekompensowały Magdzie uniemożliwioną przez pogodę naukę jazdy na nartach. Pływanie na zewnątrz w wodach termalnych to nowe doznanie które bardzo ubawiło całą rodzinkę - tylko tata nie dał namówić się na jaccuzi. To niesamowite uczucie kiedy w koło wszyscy poubierani w ciepłe kurtki , drzewa ośnieżone a my pływamy jak w środku lata.
Żal było wracać….cóż pobyt się kończył. Pożegnalna kolacja , podziękowania za wspaniały pobyt …wzruszenie ogarnęło wszystkich i ścisnęło za gardło. Na dworcu pociąg już czekał. Cała noc jazdy i jesteśmy w domu. Warmia przywitała nas słonecznym mroźnym porankiem.