Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
pierwsze spotkanie
2008-10-23
Wiktoria, tak nazywa się nasza nowa siedmioletnia Marzycielka. Jak każde dziecko w tym wieku lubi bawić się zabawkami, a w szczególności - lalkami i konikami Pony. Na początku spotkania dziewczynka była troszeczkę nieśmiała, a w jej oczach można było dostrzec smutek. Ostatnie dni Wiktoria spędziła w szpitalu, wyszła tylko na parę dni do domku na przepustkę. Lodołamacz w postaci konika Pony przypadł jej chyba do gustu, a rozpakowanie go sprawiło nam wiele radości. Marzycielka nazwała go Gwiazdką i powiedziała nam, że zabierze go do szpitala. Zrobiłyśmy sobie sesję fotograficzną z konikami i jak również z lalkami. Kiedy podczas zabawy dowiedziałyśmy się o marzeniu Wiktorii, którym jest lalka do stylizacji wcale nas to nie zaskoczyło, widziałyśmy bowiem, ile radości Marzyciele przynosi zabawa. A taka lala to fajna zabawka. Wiktoria jest bardzo skromną dziewczynką i na początku chciała lalkę z akcesoriami takimi jakie są w zestawie. Kiedy jednak wypytywałyśmy o szczegóły, na kartce z rysunkiem lalki zaczęły się pojawiać wymarzone ubranka, biżuteria, kosmetyki.
Dzieciństwo, czas beztroskiej zabawy to najlepszy okres w życiu. Dzieciństwo Wiktorii poprzeplatane jest jednak chwilami smutku z powodu choroby. Zabawa pozwala jej zapomnieć o ciężkich momentach. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby znaleźć wymarzoną lalę i zobaczyć uśmiech na twarzy Wiktorii. że spełniając marzenie Kamila uda nam się to zmienić!
spotkanie
2009-04-30
Tym razem nie miałyśmy dla Wiktorii dobrej wiadomości, niestety nie udało się nam znaleźć lalki o której marzy dziewczynka. Owszem, widziałyśmy lalki do stylizacji, ale nie mają wymiennych ubranek, bucików , biżuterii, nie spełniają kryteriów tej wymarzonej. Musiałyśmy Wiktorii to powiedzieć i pomyśleć co dalej. Na szczęście Marzycielka była wyrozumiała i stwierdziła, że skoro nie ma takiej lalki to pomyśli nad innym marzeniem. Dziewczynka opowiedziała nam o zabawce-piesku, o którym słyszała, że wygląda jak żywy i wiele potrafi np. reaguje na komendę siad! Nie widziała jednak tego pieska na żywo trudno Jej było więc stwierdzić czy to ten wymarzony. Zaproponowałyśmy dla Wiktorii, że poszukamy tego sympatycznego psiaka i odwiedzimy Ją jeszcze raz, żeby pokazać go na zdjęciach. Tak też się stało.
Z drugą wizytą zjawiłyśmy się u Marzycielki w bardzo wyjątkowy dzień, dziewczynka obchodziła swoje urodziny. Z tej okazji wręczyłyśmy jej prezent i życzyłyśmy spełnienia wszystkich marzeń. Jak się okazało jednym z tych marzeń jest śliczniusi i milusi PIESEK BISCUIT, który zaskakuje swoimi umiejętnościami. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko ruszyć do działania, aby w życiu naszej Marzycielki pojawił się nowy przyjaciel.
spełnienie marzenia
2009-04-30
Czas świąteczny to szczególny czas, w którym na ziemię zstępują anioły i spełniają ludzkie marzenia. Przekonała się najlepiej o tym nasza marzycielka Wiktoria - choć nie została obsłużona przez niebieskich posłańców, tylko przez wolontariuszy Fundacji, doświadczyła przed świętami radości spełnienia swoich marzeń. Pragnieniem dziewczynki była zabawka, piesek Biscuit, duży i reagujący na komendy. Biscuit podaje łapkę, kładzie się, wstaje, prosi, a kiedy się go głaszcze za uszami czy po główce, zaczyna się cieszyć. Takiego właśnie pieska chciała dostać Wiktoria - tylko taka możliwość jej została, gdyż ze względu na chorobę nie może mieć prawdziwego czworonoga.
I tak, 23 grudnia, w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, stanęłyśmy w drzwiach mieszkania dziewczynki z wielką paczką. Zapukałyśmy - drzwi otworzyła nam mama, po czym zawołała Wiktorię. Ubrane w mikołajowe czapki, opowiedziałyśmy jej historię o tym, jak to Mikołaj zostawił pakunek dla nas, prosząc, abyśmy przekazały go dziewczynce. Potem zaś... potem zaczęła się prawdziwa, szalona zabawa z pieskiem.
Biscuit rzeczywiście reagował na wszystkie polecenia, oczywiście po włożeniu baterii. Siadał, kładł się, dawał głos, a kiedy dziewczynka drapała go za uszami, łasił się i mruczał z zadowolenia prawie jak kot. Szczęśliwa Wiktoria pokazała pieska rodzicom; bardzo szybko nauczyła się jego obsługi i radziła sobie z wielką cokolwiek zabawką świetnie. Widać było, że prezent jej się spodobał, a Biscuit szybko zajmie miejsce najlepszego przyjaciela w rodzinie. Po zabawie urządziłyśmy sobie jeszcze sesję fotograficzną z pieskiem w roli głównej. Wiktoria na początku uciekała od zdjęć, ale wreszcie przekonała się do nich, a my mogłyśmy strzelić parę fotek z naszą marzycielką i jej nowym pieskiem. A potem nadszedł czas rozstania - wychodziłyśmy jednak od Wiktorii pełne radości, mając w pamięci jej szczęśliwe oczka i ich promienny blask.