Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-02-26
Był poniedziałkowy pogodny wieczór. Wraz z Maćkiem i Madzią wybraliśmy się do naszego marzyciela Mariusza, który oczekiwał nas z niecierpliwością. Przywitał nas ogromnym, ujmującym uśmiechem. Pełniąc rolę gospodarza domu zaprosił do stołu cały czas dbając oczywiście, żeby było nam miło i przyjemnie. Czas płynął nam bardzo szybko. Rozmowa z Mariuszem, jego mamą oraz dwoma uroczymi braćmi była bardzo zajmująca. Okazało się, że Mariusz jest ogromnym fanem piłki nożnej. Jako, że my niestety nie znamy się zbyt dobrze, zostaliśmy odpowiednio wyedukowani :) Dowiedzieliśmy się dużo o jego ulubionym piłkarzu, którym jest Thierry Henry, a nawet o eliminacjach w piłce nożnej i barażach :) Po bardzo ciekawej rozmowie Mariusz wyjawił nam jego najszczersze życzenie - wyjazd do Portugalii na mecz eliminacji Mistrzostw Europy Piłki Nożnej Polska-Portugalia - oraz zaśpiewanie hymnu z piłkarzami na początku meczu. Życzenie wydało nam się genialne - szczere i wypowiedziane z prawdziwą pasją. Obiecaliśmy Mariuszowi, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby udało się je zrealizować.
Koniec pobytu zbliżał się nieubłagalnie. Postanowiliśmy zrobić sobie pamiątkę uwieczniając te przyjemne chwile na zdjęciach. Tak więc oto wraz z całą rodziną poddaliśmy się kilkuminutowej sesji fotograficznej (aparatami Mariusza i Magdy). Żegnając się z naszym cudownym marzycielem obiecaliśmy odwiedzić go jeszcze nie raz - co uczynimy z wielką przyjemnością !
spełnienie marzenia
2007-09-11
"Jesteśmy zawsze tam gdzie nasza Polska gra, aleeaaa ooooo hej Polska gol!" Ale to był mecz... ale wszystko od początku!
9 września wraz z Mariuszem i jego rodziną wsiedliśmy do wesołego i rozśpiewanego autobusu , którym ruszyliśmy na mecz Polska-Portugalia. Autobusem dojechaliśmy do Monachium, gdzie przesiedliśmy się do samolotu do Lizbony. To był pierwszy lot samolotem Mariusza. Chłopiec był bardzo podekscytowany i wielką frajdę sprawiały mu turbulencje, które wciskały w fotel wszystkich pasażerów.
W sobotę w południe byliśmy już w hotelu i zaraz po przyjeździe rozpoczęły się przygotowania na wieczorny mecz. Mariusz i cała jego rodzina była doskonale wyposażona w biało-czerwone szaliki, koszulki i czapki z orzełkiem. Na policzkach znalazły się nawet polskie flagi namalowane farbami. Już w drodze na stadion udzielił się kibicowy nastrój, a Mariusz śpiewał najgłośniej w całym autobusie.
Gdy dotarliśmy na stadion, rodzice Mariusza z jego braćmi zajęli miejsca trybunach, a my z Mariuszem zeszliśmy do szatni gdzie chłopiec przygotował się do wyjścia z piłkarzami na murawę.
I stało się!!! Mariusz śmiało chwycił rękę polskiego piłkarza i przy owacji kibiców wyszedł z drużyną na murawę. Chłopiec z uśmiechem i ręką na sercu odśpiewał "Mazurka Dąbrowskiego". Po tym jak daliśmy się na trybuny było już tylko kibicowanie, krzyki, chwile euforii gdy Polacy strzelali gole i chwile smutku gdy Portugalia wbijała nam piłkę do bramki. Ostatecznie wszyscy opuszczaliśmy stadion zadowoleni z wyniku i podekscytowani atmosferą w czasie meczu. Po powrocie do hotelu Mariusz wciąż opowiadał jak to radził naszym piłkarza ile mają strzelić goli i o tym jak było super wysłuchać hymnu polskiego na murawie, przy boku polskich reprezentantów.
Następne dwa dni spędziliśmy na zwiedzaniu Lizbony. Mariuszowi najbardziej podobało się w oceanarium i przejażdżka zabytkowym tramwajem.
No i nastał czas powrotu do domu, kolejny przelot samolotem również bardzo podobał się Mariuszowi. Tak właśnie zakończyła się nasza podróż do Lizbony, gdzie spełniło się marzenie Mariusza.