Moim marzeniem jest:
Sponsor Anonimowy
inne
2009-04-29
Wiele kilometrów przemierzył laptop, lecz naprawdę było warto!
Ale po kolei... Najpierw zadzwonił do mnie telefon +44 - kierunkowy angielski i tym większe zaskoczenie, że od razu usłyszałam zapytanie o Bartka i ofertę kupna komputera właśnie dla Niego. Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe - pomyślałam i dopóki nie odebrałam laptopa, nie mogłam do końca uwierzyć, że to prawda. Jeszcze kilkoro ludzi po drodze pokazało mi, że nie warto wątpić w dobre serce i dobrą wolę, między innymi imiennik naszego Marzyciela.
Zanim dotarliśmy z dwiema Magdami i Rafałem do Bartka, trochę pobłądziliśmy. Przewodnikiem byłam na tyle, że pamiętałam śliczny pomarańczowy pokój przy jednej z nieszawskich ulic. Tymczasem Bartek ze swoim Tatą przemalowali ściany...:)
Wizyta nie trwała długo, ale nigdy jej nie zapomnę. Mam nadzieję, w sumie to jestem przekonana, że Bartek też. Nie pogniewa się chyba na mnie, gdy napiszę, że był bardzo wzruszony. I ten uśmiech... To my dziękujemy, że na chwilę mogliśmy wcielić się w rolę św. Mikołaja!
Nie tylko my życzymy Marzycielowi dużo zdrowia i wytrwałości, ale również darczyńca - Pan z Anglii, którego skromność dorównuje Jego wielkoduszności, gdyż chciał, żeby Jego nazwisko pozostało anonimowe.
pierwsze spotkanie
2008-09-13
W sobotnie popołudnie, już po zrobieniu cotygodniowych porządków, wyruszyłyśmy z Krysią w podróż do Nieszawy. W tym małym, uroczym miasteczku mieszka Bartosz.
Zostałyśmy serdecznie przywitane przez rodziców Bartka. Z naszym nowym Marzycielem nie trzeba było przełamywać pierwszych lodów, bo okazał się przyjaźnie nastawionym, otwartym na ludzi i świat chłopcem. Tradycji jednak musiało stać się zadość i w charakterze lodołamacza własnością Bartka stała się piłka do siatkówki.
Kiedy Krysia rozmawiała z Państwem Kmieć, ja miałam okazję przekonać się o rysowniczym talencie chłopca. Szybko powstały cztery obrazki przedstawiające jego pragnienia. Bój o miano tego największego, pierwszego marzenia zwyciężył laptop. Komputer nie tylko zapełniłby wolny czas Bartkowi, ale pomógłby mu komunikować się ze znajomymi, znajdować informacje na interesujące go tematy - zresztą dobrodziejstw płynących z tego cudu techniki nie sposób przecenić...
Wizytę, która upłynęła w naprawdę miłej atmosferze, dopełnił spacer nad Wisłę.
Bartek, który choruje na guza kości strzałkowej, bardzo czeka na spełnienie swojego największego marzenia. Może to właśnie Ty możesz w tym pomóc?