Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2010-03-13
W kolejną sobotę marca poznajemy naszego nowego Marzyciela – Tomka. Wita nas pogodną twarzą i uśmiechem. Tak samo uśmiechnięta jest Mama Tomka i młodsza Siostra – Iza. To sprawia, że szybko czujemy się dobrze i możemy podjąć rozmowę. W spotkaniu aktywnie uczestniczy Iza(:> Widoczna jest silna więź między rodzeństwem, Iza jest zapatrzona w swojego starszego Brata. Nasz Marzyciel opowiada nam o sobie. Interesuje się informatyką, zwłaszcza tworzeniem stron. Ma smykałkę do języków. Lubi zmiany i dobrze sobie z nimi radzi. Myśli o życiu z plecakiem na plecach, aktywnym, pełnym wyzwań. Tomek jest wrażliwym, dojrzałym i optymistycznie nastawionym do świata człowiekiem. Stąd kiedy pada marzenie Tomka, nie można było być zbytnio zaskoczonym. Jest to wyjazd na obóz językowy do Londynu. Zależy mu na tym, by spotkać się z ludźmi władającymi tylko językiem angielskim. Tomek myśli już poważnie o podjęciu studiów i miałaby to być filologia angielska. Jego marzenie jest więc krokiem do dalszych życiowych planów. Tomku, dziękujemy za wyjątkowe spotkanie z Tobą, Twojej Mamie za pyszne naleśniki ze szpinakiem, a Izie za występy artystyczne(:>
spełnienie marzenia
2010-08-18
W niedzielę 15 sierpnia spełniło się moje marzenie. Ale po kolei...
O godzinie 15 stawiłem się na lotnisko, z którego za dwie godziny mamy odlecieć w kierunku Londyn. Dopiero na lotnisku dane mi było poznać wolontariuszkę Justynę, z którą miałem udać się do Anglii. Ku mojej uciesze Justyna okazała się wyjątkowo miłą osobą :)
O godzinie 18 czasu angielskiego, po trochę niespokojnym locie, dotarliśmy na miejsce, gdzie czekał na nas człowiek, który odwiózł nas do hotelu. Od razu, wybraliśmy się na pierwszy wieczorny spacer po Londynie, niestety krótki, bo musiałem się wyspać, ponieważ jutro pierwszy dzień szkoły.
Nazajutrz wczesna pobudka, szybkie śniadanie, przejażdżka metrem i znaleźliśmy się przed szkołą. Po wejściu do środka zostaliśmy przywitani przez wicedyrektora szkoły i załatwiliśmy parę papierkowych spraw związanych z rejestracją, następnie krótki wywiad, który pozwolił określić moją znajomość języka angielskiego i odpowiednia kwalifikację do grupy nauczania. I tak zostałem przyjęty do International House London - szkoły, o nauce w której zawsze marzyłem. Szybko poznałem się z grupą, składającą się z młodzieży z różnych stron świata.
Bardzo spodobała mi się atmosfera w szkole. Wchodząc tam każdego ranka, nie czułem, że idę do szkoły - to było bardziej jak spotkanie z przyjaciółmi. Lekcje przebiegały w nadzwyczaj przyjaznej atmosferze, sprzyjającej przyswajaniu wiedzy. Młodzi i wykwalifikowani nauczyciele sprawili, że całkowicie zniknęły moje opory przed rozmową w języku angielskim. Z każdą lekcją czułem, że moje wiadomości się poszerzają, a dodatkowe lekcje konwersacji sprawiły, że coraz lepiej wychodzi mi oddanie słowami, tego co myślę. Opuszczając szkołę po południu nie mogłem doczekać się następnego ranka. Na szczęście do tego czasu nie brakowało mi atrakcji.
Po zajęciach w szkole, chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, w pierwszej kolejności zwiedziliśmy Muzeum Brytyjskie w którym najciekawszym moim zdaniem eksponatem był Kamień z Rosetty, który stał się kluczem do odczytywania egipskich hieroglifów. To naprawdę niesamowite uczucie, móc spojrzeć na to z tak niewielkiej odległości. Po obejrzeniu niemalże wszystkich wystaw, trochę zmęczeni pojechaliśmy zobaczyć centrum miasta, i słynną Oxford Street. Na miejscu, nie było wątpliwości, że Londyn to międzynarodowe miasto i spotkać tam możemy ludzi każdej narodowości.
Musiałem oczywiście zobaczyć symbole Londynu - Most Tower nad rzeką Tamizą, London Eye, Gmach Parlamentu i Big Bena. Miejsca niesamowite, ponieważ wszystkie te rzeczy wręcz przytłaczają swoim ogromem i zapierają dech w piersiach. W Parlamencie zostaliśmy oprowadzeni po różnych komnatach, w tym po salach Izby Lordów i Izby Gmin, które wydały mi się najciekawsze. Najprawdopodobniej z powodu, że są najsławniejsze. :) Nie będę jednak ukrywał, że na obejrzeniu zamku Tower zależało mi najbardziej. Rozległa twierdza wznosząca się nad północnym brzegiem Tamizy, wyglądała dokładnie tak jak powinien wyglądać wzorcowy zamek - mur, fosa, dziedziniec i zamek centralny - prawie jak w bajce. Trafiłem również na inscenizację walki rycerskiej i tego właśnie mi było trzeba, by w pełni poczuć klimat tego miejsca.
Wśród zwiedzanych zabytków nie mogło oczywiście zabraknąć pałacu Buckingham, który wydał się dużo skromniejszy w porównaniu z tym co widziałem wcześniej i gdyby nie fakt, że mieszka w nim królowa angielska, wydawałby się zwykłym domem.
Dodatkowo zwiedziliśmy inne równie ciekawe miejsca: Muzeum Historii Naturalnej, w którym mogliśmy zobaczyć np. szkielety dinozaurów. Jednak najbardziej moją uwagę przykuł dział Ziemi, gdzie mogłem się dowiedzieć, kiedy ziemia powstała, jak się rozwijała, mogłem poczuć powietrze jakim kiedyś oddychano, przeżyć symulację trzęsienia ziemi, czy zobaczyć przepiękne i kolorowe formy minerałów. Byliśmy również w urokliwym China Town w dzielnicy Soho - sercu chińskiej społeczności w Londynie. Na zakończenie zobaczyliśmy południk 0 w Greenwich. Aby zrobić sobie w tym miejscu zdjęcie , musieliśmy stać w ogromnej kolejce! Jednak czego nie robi się dla fotki :)
Ostatniego dnia w szkole, czyli w piątek, miałem zaszczyt rozmawiać z dyrektorem szkoły, który wręczył mi certyfikat i chciał się dowiedzieć czy podobało mi się w szkole. Bardzo się ucieszył, gdy mu powiedziałem, że to był wspaniały tydzień, podczas którego wiele się nauczyłem. Na zakończenie zrobiłem sobie pożegnalne zdjęcie z moją grupą, zebrałem kontakty i ze smutkiem opuściłem szkołę.
Następnego dnia, niestety byliśmy już w Polsce.
Chciałbym bardzo gorąco podziękować wszystkim tym, dzięki którym mogłem przeżyć tak fantastyczną przygodę, a szczególnie mojej nowej koleżance Justynie :)
Podziękowania dla sponsorów:
Personel OAiIT Szpitala Wojewódzkiego w Opolu wraz z Panią Agnieszką Łozowicką