Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-09-04
Piątka wolontariuszy udała się w niedzielne popołudnie w odwiedziny do kolejnego Marzyciela. Arek, bo tak ma na imię nasz nowy Marzyciel, mieszka w Będzinie, ma 16 lat i jego pasją jest mechanika, głównie samochodowa. Chłopak interesuje się również hip-hopem oraz muzyką techno. Jako lodołamacz kupiliśmy mu więc dwie składanki oraz słuchawki.
Choć na początku był bardzo małomówny i nieśmiały z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej otwarty i przyjaźnie nastawiony. Jednakże spostrzegliśmy, że Nasz Marzyciel jest z natury człowiekiem bardzo skromnym. Gdy zapytaliśmy o jego marzenie, nieśmiało i cicho padło słowo... komputer.
inne
2009-04-30
Kiedy z Ewą kluczyłyśmy po chorzowskich uliczkach, Piotrek i Kasia już na nas czekali przed szpitalem. Wypakowałyśmy bagaże z auta (a było co wypakowywać-dwa duże, ciężkie pudła) i zabrałyśmy mniejsze zielone pakunki. Następnie nabraliśmy powietrza w płuca, aby nie polec przy dmuchaniu fundacyjnych balonów, a także przy wdrapywaniu się z "ładunkiem" na drugie piętro.
Na oddziale zostaliśmy przywitani przez pielęgniarki, które chyba nie mogły się na nas doczekać. Mieliśmy nadzieję, że nie było żadnych "przecieków" i uda nam się zaskoczyć Arka. Na wieść o gościach zareagował ze zdziwieniem. Uff! Niespodzianka!
Szybko założyliśmy z Piotrkiem ubranka ochronne i wtaszczyliśmy do pokoiku Arka pudła. "Aż tyle tego!"- powiedział z radością i rozpoczęliśmy etap rozpakowywania prezentu. Arek rozrywał zielony papier, otwierał pudła i w trójkę wyjmowaliśmy sprzęt. Nowiuteńki komputer!!! Marzenie, na które Arek czekał od dawna i które udało nam się spełnić tuż przed Gwiazdką.
Gotowe do instalacji. Odstawiliśmy pudła do kąta, powiększając plac boju i zabraliśmy się za manewry, które okazały się dość skomplikowane, bo gniazdka elektryczne były za daleko aby podpiąć komputer, a parapet i fotel nie były najdogodniejszym miejscem na ustawienie sprzętu. Widząc nasze zmagania, pielęgniarki pospieszyły nam na ratunek i wyczarowały stoliczek na kółkach i przedłużacz. Już po chwili monitor umieściliśmy na stoliczku i załączyliśmy komputer. Arek z niecierpliwością rozpakował głośniki i wraz z Piotrkiem znaleźli się w swoim żywiole. Na pierwszy ogień poszedł Driver i Piotrek zaczął udzielać wskazówek: "wybierz San Francisco", "tam uważaj na policję", "tu nie jedź za szybko" itp. itd. Arek pozwolił Piotrkowi trochę pograć i to był chyba błąd. Z trudem go odciągnęliśmy i Arek mógł zasiąść przy swoim wymarzonym komputerze i oddać się swojej pasji-wyścigom i grom przygodowym.
Jeszcze kilka zdjęć, jeszcze kilka wskazówek weterana gier komputerowych, jeszcze życzenia świąteczne, jeszcze podziękowania mamy Arka i nasza wizyta dobiegła końca.
Zamknęliśmy drzwi. A za nimi pozostał szczęśliwy Arek, który może przypomniał sobie, że wszystko jest możliwe i warto marzyć, bo marzenia się spełniają. Za drzwiami pozostał chłopiec, który od tego magicznego dnia będzie uśmiechał się coraz częściej.