Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2005-05-28
Na spotkanie z Aleksem dojechaliśmy do szpitala około godziny 16. Przy poznawaniu marzenia obecna była mama chłopca. Wręczyliśmy mu lodołamacz, którym był zabawkowy samochód, którym jeździł strażnik Teksasu oraz motocykl.
Rozmawialiśmy z chłopcem o bajkach, trochę o sporcie i o zabawkach. Aleks był dosyć nieśmiały oraz małomówny. Pierwsze lody (oprócz naszego prezentu:)) przełamał wspólny temat zainteresowań jakim była gra komputerowa Stronghold Crusader. Widać było, że jest to jedna z jego najbardziej ulubionych gier. W czasie tej rozmowy otworzył się bardziej i łatwiej było nawiązać z nim kontakt. Uśmiechał się do nas zadowolony.
Marzeniem Aleksa jest Sony PlayStation z dodatkami. Marzeniem awaryjnym był wielki zamek z rycerzami z klocków Lego.
Szczęśliwy Aleks machał nam na do widzenia.
spełnienie marzenia
2005-07-03
Prośbę o ekspresowy przyjazd bez planowania otrzymaliśmy dzień wcześniej, Aleks nie miał za dobrych wyników i po pobycie w reżimie trafił na jedno popołudnie do domu, więc pędziliśmy do niego od razu.
Do Bielska-Białej dotarliśmy po godzinie 17. I to wcale nie bez przygód.
Najpierw pakowanie 21-calowego telewizora w zielony papier. Wcale nie jest to taka prosta sprawa zwłaszcza gdy robi się to w pociągu.
Chcieliśmy tu jeszcze podziękować jednemu z konduktorów PKP, który darował nam karę za brak biletu na telewizor (roztargnienie kasjerki), gdy dowiedział się, że jesteśmy z Fundacji.
Ale wrócimy do Aleksa. Otóż Mama chłopca czekała na nas przed dworcem. Z pewnymi problemami załadowaliśmy telewizor, Play Station 2 oraz kierownicę do bagażnika. Ponieważ mieliśmy jeszcze nasze wspaniałe balony z trudem sami zmieściliśmy się w aucie. Ruszyliśmy do domu podziwiając przez szyby piękne góry.
W domu, który znajdował się na granicy Bielska, czekał na nas Aleks wraz z siostrą, tatą i dziadkiem. Przywitał nas swoim 'filmowym' uśmiechem (macie okazję zobaczyć go na zdjęciach) i szybko zaczął rozpakowywać poszczególne pudełka rozrywając z radością papier. Aleks nie mówi wiele, bo jest nieśmiały, ale za to śmiał się nieustannie.
Pod koniec spotkania chłopiec wręczył nam piękny własnoręcznie namalowany obrazek, który z pewnością zlicytujemy na aukcji, by spełnić marzenia kolejnych dzieci.
Niechętnie, ale jednak musieliśmy wracać do domów, czekała nas daleka droga. Pożegnaliśmy się z Aleksem, jego rodziną i górami i ruszyliśmy w powrotną podróż pełni radości z powodu kolejnego spełnionego marzenia.