Moim marzeniem jest:
Pani Justyna z Bydgoszczy
pierwsze spotkanie
2008-12-16
Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech szczęśliwego dziecka... które wierzy, że jego marzenia mogą zostać spełnione.
We wtorek 16 grudnia odwiedziliśmy naszego kolejnego marzyciela Zbyszka. Chłopiec choruje na mukowiscydozę. Jednakże, nie poddaje się chorobie - ma swoje pasje.
Nasza wyprawa rozpoczęła się jak zwykle w Bydgoszczy w umówionym miejscu, skąd wyruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem ( jak zawsze korki!). Podróż okazała się być pełną niesamowitych niespodzianek, nie piszę tu tylko o samym zaskoczeniu naszego małego Zbyszka, lecz również o perypatich podczas podróży... dojechaliśmy jednak szczęśliwie do celu - miejscowości Płonne. Miejscowość, w której mieszka Zbyszek, jest oddalona o kilkanaście kilometrów od Golubia Dobrzynia. Oczywiście podróż na pewno nie była by tak udana i szybka gdyby nie nasza Pati - niezawodny kierowca:). W Płonnym oczekiwała już na nas Mama Marzyciela - pani Violetta, która przyjęła nas ciepło i serdecznie (specjalnie dla wolontariuszy upiekła ciasto - było PYSZNE!!! :) ). Co najważniejsze, Zbyszek nie miał "zielonego pojęcia" o tym, że ktoś z Fundacji ma do niego przyjechać... a takie sytuacje są najlepsze:)
Zaskoczenie, które można było dostrzec w Jego oczach, było bezcenne, tym bardziej, że na spotkanie po raz pierwszy pojechały z nami Agnieszka i Dominika, a dla dziewcząt spotkanie było niczym "chrzest", dzięki czemu mogły zrozumieć, co na celu ma praca całej fundacji. Na wstępie przywitaliśmy się i przełamaliśmy pierwsze lody - udało nam się tego dokonać za pomocą dwóch dinozaurów, które w wyraźny sposób od pierwszej chwili urzekły Zbyszka i nie mniej Jego całą rodzinę, która jest równie jak On oddana Jego pasji - właśnie dinozaurom. Nie mogę również pominąć faktu, iż Marzyciel wykazywał naprawdę imponującą wiedzę dotyczącą swojego hobby:). Rozdzieliliśmy się na dwie "drużyny" tj. jednoosobową w roli głównej z Pati, która zajęła się rozmową z rodzicami, i drugą, w której była Sandra ,Agnieszka, Dominika i ja.
Naszym zadaniem było zapoznanie Zbyszka z kategoriami marzeń; jednak po krótkiej chwili rozmowy okazało się, że chłopiec ma tylko jedno marzenie - chce dostać czerwony traktorek z daszkiem, do którego można wsiąść i pojeździć nim... Marzenie to zadziwiło nawet rodziców, którzy nie mieli pojęcia, skąd u Zbyszka pojawił się taki pomysł. Tym bardziej ucieszyło to nas, wolontariuszy, ponieważ świadczyło o tym, iż jest to prawdziwe, wyczekane marzenie chłopca... Po ustaleniu wszystkich szczegółów i rozmowie, tudzież zabawie, pożegnaliśmy się i rozpoczęliśmy drogę powrotną, pełną rozważań nad sposobem pozyskania środków na spełnienie marzenia, nad samą oprawą jego wręczenia, oraz wymieniliśmy się naszymi dotychczasowymi doświadczeniami z wolontariatu.
Ja osobiście poddałem mojej własnej analizie fakt, jak naprawdę niewiele potrzeba, aby sprawić komuś choć odrobinę radości... bo życie to tylko kruche i ulotne chwile, które można spędzić biernie niczym otoczak na dnie strumienia, lub w sposób aktywny, czerpiąc radość i spełnienie ze szczęścia innych, którzy naprawdę na to zasługują.
Jeśli możesz nam pomóc spełnić marzenie małego Zbyszka - napisz do Michała!
email: kuras.m@gmail.com
inne
2009-07-04
„Istnieje codzienność, więc masz powód do radości”…
A kiedy owa radość dnia powszedniego zostaje wzbogacona o przeżycie spełnienia marzenia, to chociaż na chwilę nikną wszystkie inne problemy w obliczu takiego szczęścia…
W sobotę 4 lipca 2oo9 roku zostało spełnione marzenie 8- letniego Zbyszka – traktorek na akumulator. Wydarzenie to miało miejsce w Jura Parku w Solcu Kujawskim. Miejsce to nie było przypadkowe. Wolontariusze, którzy po raz pierwszy odwiedzili Zbyszka i jego rodzinę w grudniu ubiegłego roku dokładnie wiedzieli co jest prawdziwa pasją Malca. To też nic dziwnego, iż cała oprawa marzenia urzekła chłopca nie mniej niż sam traktorek.
Wszystko zaczęło się około godziny 11’30 kiedy tylko Marzyciel wraz z rodzicami i dwiema siostrami zostali dowiezieni do Jura Parku w Solcu. Tam, przed wejściem czekali już na Nich Pati, Sandra i Michała –wolontariusze fundacji. Po przywitaniu wszyscy weszli do środka parku, gdzie razem ze zmaterializowanym marzeniem czekała Ania – również wolontariuszka.
Kiedy chłopiec zobaczył zielony pojazd z przyczepką przystrojony w fundacyjne balony zrozumiał, że całe to spotkanie ma na celu spełnienie jego marzenia i wówczas na jego twarzy zagościł uśmiech. Była to dla niego ogromna niespodzianka, a stało się tak, ponieważ zarówno mama jak i tata chłopca nie zdradzili mu jaki jest cel ich wspólnej wycieczki.
Po kilku próbach przejechania paru metrów na zielonym traktorku wolontariusze wraz ze Zbyszkiem i jego rodzina udali się do Ośrodka Wypoczynku i Rekreacji w Solcu Kujawskim, a konkretnie do Aqua parku należącego do tego właśnie ośrodka, który znajdował się w pobliskim sąsiedztwie Jura Parku, gdzie na wszystkich czekały już inne, tym razem wodne atrakcje. Chłopiec nie mniej niż jego siostry i wolontariusze, był zachwycony ośrodkiem i jego możliwościami, jednak na największą uwagę zasłużyła sobie zielona zjeżdżalnia oraz średni basen gdzie razem z marzycielem, wolontariusze spędzili większa cześć czasu przeznaczonego na korzystanie z tego obiektu. Należy również doda, że kierownictwo Aqua Parku przygotowało dla malca miłą niespodziankę w postaci upominków – koszulki, piłki dmuchanej, saszetki, smyczy oraz kilku innych drobiazgów.
Około godziny 13 po wysuszeniu i przebraniu się wszyscy ponownie udali się do Jura Parku, tym razem w celu przebycia całej ścieżki wycieczkowej, gdzie na każdym kroku można było zobaczyć coraz to inny gatunek dinozaura. I w tym miejscu po raz kolejny okazało się jak bardzo Zbyszek zaraził całą swoją rodzinę fascynacją do dinozaurów, a w szczególności swoją mamę - Panią Violettę, z którą na każdym kroku wymieniał szczegóły dotyczące konkretnych gatunków.
Po ukończeniu „dino-ścieżki” wszyscy udali się po pamiątkę dla marzyciela. Wybór nie był łatwy, jednak ostatecznie Zbyszek wybrał klocki, z których można złożyć 3 różne modele dinozaurów.
Kolejną atrakcja dnia były pyszne lody włoskie serwowane przez tutejszą „jurajską” lodziarnię.
Cały wypad zwieńczył ostatni punkt programu, to jest kilka radosnych chwil spędzonych na placu zabaw znajdującym się na terenie Jura Parku, gdzie wszyscy świetnie się bawili – zarówno marzyciel, jego rodzina jak i również wolontariuszeJ.
Podczas pożegnania i rozstania z marzycielem i jego całą rodziną popłynął potok miłych słów i podziękowań ze strony Zbyszka i jego mamyJ. Co najważniejsze chłopiec powiedział, że jego marzenie w pełni się spełniło, a to jest najważniejsze…
…bo szczęście to nie tylko możliwość otrzymywania…
…szczęście to możliwość dawania, dzielenia się z innymi i przez to sprawiania im radości…
…bo szczęście to po prostu możliwość spełnienia tych najskrytszych marzeń i nieoczekiwanie niczego w zamian… i tu został po raz kolejny spełniony główny postulat Fundacji Mam Marzenie.
Ogromne podziękowania kierujemy do:
- sponsorki traktorka
- Kierownictwa i pracowników obsługi Jura Parku
- Kierownictwa i pracowników obsługi Aqua Parku
za udostępnienie miejsca i możliwość bezpłatnych odwiedzin tych wspaniałych miejsc, które pozwoliły uzyskać tak wspaniałą oprawę tego wydarzenia!:)