Moim marzeniem jest:
Katrzyna i Jacek Sobeccy
pierwsze spotkanie
2008-04-14
Relacja wkrótce
inne
2009-03-17
Gdy z Patrycją wybraliśmy się do jeszcze bliżej nieokreślonych Kochciowic, pogoda była zdecydowanie przeciwko nam. Ale mimo wszystko droga minęła przyjemnie. Na miejscu przywitało nas rozgwieżdżone niebo, a gdy zaparkowaliśmy pod domem Kuby, zapowiedź udanego spotkania przypieczętowała spadająca gwiazda. A więc idziemy! Przez jeszcze zamknięte drzwi słyszeliśmy śmiech Marzyciela oczekującego aż przyjedziemy, tzn. patrząc prawdzie w oczy zdawaliśmy sobie sprawę z tego że to jednak nie na nas, tylko na swoje marzenie, ale w końcu to nie my jesteśmy w tym wszystkim najważniejsi.
Gdy weszliśmy przywitała nas roześmiana twarz Kuby. Po przebrnięciu przez rozpakowanie samochodu, nowy właściciel zaczął oglądać go z każdej strony. Po wstępnym zapoznaniu się z nim, nadszedł czas na zawołanie babci i dziadka i pokazanie swojego nowego nabytku. Po zmianie pomieszczenia na większe wybiła godzina nauki obsługi. Kuba szybko nauczył się, który pedał to gaz. Na nieszczęście dla kwiatków, ścian i mebli obsługa hamulca okazała się trochę mniej potrzebna. I nadeszła chwila, którą będziemy wspominać długo, a rodzice Marzyciela chyba nigdy nie zapomną - Kuba odkrył klakson!!! Zdecydowanie za głośny i w za wysokiej tonacji jak dla mnie i wszystkich dorosłych wokół. Ale główną osobą wieczoru jest dziecko a jemu nie wiedząc, czemu sprawia to frajdę, więc wszystko OK. Reszta wieczoru polegała na unikaniu zderzenia, a to oznacza, że zabawy było dużo. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcia i w drogę.
Swoje pierwsze spełnienie marzenia jak najbardziej mogłem uznać za udane.