Moim marzeniem jest:

Laptop

Hubert, 10 lat

Kategoria: dostać

Oddział: Katowice

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2007-05-20

Piątkowym popołudniem, umówiwszy się wcześniej z Ewą, wybrałyśmy się kupić lodołamacz dla naszego nowego marzyciela, o bardzo niezwykłym imieniu - Hubert.

Hubert jest bardzo pogodnym, wesołym i otwartym dziesięciolatkiem, chorujacym na bialaczke. Po wręczeniu Hubertowi lodołamacza w postaci gier komputerowych, Nasz Marzyciel opowiedział nam o tym, że jego ulubionym szkolnym przedmiotem jest WF, o swoim króliczku, troszkę o swoim rodzeństwie i o podróżach, które kiedyś chciałby odbyć.

Marzenie Huberta po części wiążę się z Jego zamiłowaniem podróżami, gdyż nasz Mały Marzyciel marzy o laptopie, z którym mógłby wszędzie podróżować, również z domku do szpitala i z powrotem. Nasz Marzyciel opowiedział nam o tym, że kiedyś jak już będzie zdrowy, chciałby móc gdzieś zabierać ze sobą swój komputer, żeby np. mógł sobie pograć w grę na działce, albo pooglądać film w pociągu, itd.

Opowiedziałyśmy Hubertowi o wszystkich innych kategoriach marzeń, ale chęć posiadania laptopa przeważyła. Przez chwilkę naszej rozmowy rozważał On dostanie basenu lub pająka (obrzydliwego, małego, owłosionego pająka w klatce), którym mógłby się "opiekować", jednakże ku naszej wielkiej radości - szczególnie mojej - Hubert chyba tylko żartował z tym pająkiem, żeby później znowu opowiedzieć nam o swoim wymarzonym laptopie.

Mamy nadzieję, że już niebawem marzenie Huberta się urzeczywistni i nasz mały Marzyciel będzie mógł wszędzie ze sobą zabierać swój wymarzony podarunek.
 

inne

2007-05-30

Do pokoju naszego Marzyciela zaprowadziła nas miła pani pielęgniarka, oznajmiając tajnym szeptem Hubertowi, że zbliżają się fajni goście...

Marzyciel uśmiechnął się poznając połowę grupy i ciesząc się na widok całej. Nie był przez chwilę pewien, ale spodziewał się po co jednak przyszłyśmy.

Z radosną miną spoglądał na wielkie pudło.

Chłopiec był niestety po zabiegu wykonanym tego dnia i nie mógł ani na chwilkę wstać z lóżka, tylko do wieczora leżeć na wznak, ale ochoczo zgodził się byśmy pokazały mu jego marzenie, sprawdziły czy działa i zostawić, by za kilkanaście godzin mógł się nim bawić do woli. Tak więc rozpakowałyśmy piękny laptop, kolejny raz skrycie dziękując panom sprzedającym nam sprzęt za wcześniejsze zainstalowanie systemu (tym sposobem ostatnie kliknięcia trwały tylko kilka, a nie kilkadziesiąt minut...)

Hubercik zapobiegawczo zapytał czy zawsze będzie tak długo się włączał (jednak kilka minut dla właściciela marzenia to sporo), ale zapewniłyśmy go, że to tylko raz i słowa potwierdziłyśmy za chwilę kolejnym zalogowaniem właściciela laptopa - Marzyciela Huberta:).

Poszłyśmy szybciutko, by chłopiec mógł sobie odpocząć, odzyskać siły i od rana spędzać czas marzeniowo..