Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
0000-00-00
inne
2007-08-02
W słoneczne popołudnie zjawiliśmy się w domu naszej Marzycielki (zapobiegawczo dbając przy udziale rodziny o jej chwilową nieobecność). Dzięki wspaniałomyślności taty oraz jego dwóch tajnych pomocników trafiliśmy do pokoju Karolinki, gdzie stały już gotowe, złożone mebelki. Składali meble noc i dzień, więc wdzięczni byliśmy bardzo. Nam zostało umieszczenie wszelkich dodatków i zadbanie o efekt końcowy. Wieszaliśmy więc ramkę ze zdjęciami zakochanych w sobie koników, rozkładaliśmy dywan, przyklejaliśmy boder z wszystkimi nam znanymi księżniczkami, naklejaliśmy naklejki, wieszaliśmy lampki i robiliśmy inne marzycielskie cuda:). Dzień spełnienia marzenia to jednocześnie Urodziny naszej Marzycielki, więc podczas gdy bawiła się na swoim przyjęciu w Ruraparku, my bawiliśmy się dekorowaniem jej pokoju. W końcu Marzycielka weszła do domu, od drzwi opowiadając jak to świetnie się bawiła, proszona przez rodziców o pójście na górze, do swojego pokoju ociągała się trochę chcąc zając się czymś innym, ale w końcu przyszła. I w tym momencie nasza bardzo towarzyska, rozmowna Karolinka zamilkła. Weszła do pokoju, w którym się schowaliśmy z absolutnym zdziwieniem na twarzy i tak zaskoczona wędrowała od mebelka do mebelka, od gadżetu z księżniczkami do kolejnego.. rodzice prosili by coś powiedziała, ale milczała, mocno oddychając z dziecięcym przejęciem. Już byliśmy bliscy martwienia się o jej reakcję, gdy uśmiechając się szeroko usiadła na swoim łóżku pod baldachimem i powiedziała, że podoba się jej bardzo.
Potem już wróciła do nas rozgadana Marzycielka i opowiadając o urodzinowym przyjęciu "urządzała" sobie nowy pokój układając nawet ubranka w szafce. Z racji wyjątkowej okazji zjedliśmy jeszcze urodzinowy tort i wznieśliśmy symboliczny toast, by szczęśliwi radością Karolinki wymknąć się do domu..