Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-09-22
Wybrałyśmy się do szpitala w Prokocimiu we wtorek późnym popołudniem. Jaś wyszedł nam na spotkanie z mamą. Nie wiedział, że przyjdziemy, także była to dla niego duża niespodzianka. Na początku był troszeczkę onieśmielony. Zobaczył przecież cztery nowe osoby, a sam znalazł się w centrum zainteresowania :) My już wcześniej słyszałyśmy, że Jaś interesuje się samolotami i maszynami latającymi, dlatego też podarowałyśmy mu zabawkę - helikopter. I rzeczywiście, bardzo się Jasiowi spodobała. Z każdą chwilą coraz bardziej ożywiał i zmieniał się z nieśmiałego dziecka w pełnego energii chłopca. Bawiliśmy się w chowanego i w samoloty. Nam już po krótkiej chwili zabrakło tchu, natomiast Jaś cały czas dzielnie latał :)
spotkanie
2012-06-06
A mówią, że to kobiety są niezdecydowane! Przykład Jaśka jest całkowitym zaprzeczeniem tej tezy. Hmmm…. Albo wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Kiedy po raz kolejny spotkaliśmy się z chłopcem czekała nas przyjemna niespodzianka: wymyślone i nawet narysowane marzenie. Ledwo przywitaliśmy się z Jaśkiem, Mamą i siostrą Konstancją – dzieciaki od razu wyciągnęły swoje rysunki. U Koni dominowały kolorowe kwiaty i serduszka, na rysunkach Jasia był samolot. Na początku myślałyśmy, że marzeniem będzie podróż w odległe kraje ale chłopiec szybko naprowadził nas na właściwy trop: to ma być samolot zabawka. Jaś i Koni są niesamowicie grzecznymi, otwartymi, ciepłymi dziećmi. Rozmawialiśmy i bawiliśmy się, jak gdybyśmy byli starymi przyjaciółmi Dwa lata, właściwie to prawie trzy lata zajęło Jaskowi wymyślenie swojego marzenia.
spełnienie marzenia
2012-07-21
Z ogromną niecierpliwością czekaliśmy na kolejne spotkanie z Jaskiem i jego rodziną. Ostatecznie dopasowaliśmy idealny termin i wyruszyliśmy do Żywca. Deszcz i chmury nie popsuły nam humoru – wieźliśmy dobry nastrój i paczki z Marzeniem. Na miejscu okazało się, że ani Jasiek ani jego siostra Konstancja nie wiedzieli, że przyjedziemy właśnie tego dnia - ich zaskoczenie było widać przy przywitaniu. Po wymianie uścisków i serdeczności przystąpiliśmy do meritum – spełnienia marzenia. Wielkie paczki z zabawkami, plakaty, kubeczki i gadżety od Grupy Akrobacyjnej „Żelazny” – Jasiek nie wiedział po co sięgnąć w pierwszej kolejności. Więc najpierw marzenie – czyli samolot. Piękny, srebrny Ścigawa z drugiej części filmu Cars. Magda wiele wysiłku włożyła w uwolnienie zabawki z pasków przytrzymujących go do pudełka – ale gdy to już się udało Jasiek natychmiast porwał samolot i fruwał z nim po domu! Ścigawa startował i lądował z rozmaitych domowych sprzętów, latał dookoła nas, frrrrr, brrrr, wrrrr. Wyzwaniem okazało się złożenie drugiej części niespodzianki: portu lotniczego. Mnóstwo kawałków budynków, podjazdów, parkingów. Oj, to nie było łatwe. Na szczęście panom pomogła Koni i po kilkudziesięciu minutach wszystko wyglądało imponująco. Kubeczki od Grupy Żelazny zostały ochrzczone – herbatka z nich smakuje wybornie . Moglibyśmy tak bawić się jeszcze długo długo – ale czas było zbierać się do Krakowa. Wręczyliśmy uroczyście Dyplom Spełnionego Marzenia, zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i ciepło pożegnani (fakt, głównie przez rodziców bo dzieciaki były zbyt zajęte zabawą ) wyruszyliśmy w drogę powrotną. Najserdeczniejsze podziękowania składamy Asi i Mariuszowi, którzy błyskawicznie kupili zabawki dla Jaśka oraz Grupie Akrobacyjnej „Żelazny” za wspaniałe gadżety, które jeszcze bardziej urozmaiciły marzenie chłopca.