Moim marzeniem jest:

Legoland

Antoś, 5 lat

Kategoria: zobaczyć

Oddział: Kraków

Status marzenia: spełnione

Marzenie zostało spełnione dzięki pomocy

pierwsze spotkanie

2009-09-21


Pewnego pięknego jesiennego dnia udaliśmy się wesołą załogą do Antosia- 4 letniego łobuziaka. Antoś od wejścia zaskoczył nas otwartością i od razu zapytał jakie lego mamy w reklamówce! A skąd On wiedział, ze to jest lego?! Antoś ma chyba jakiś nadzwyczajny zmysł, który służy to odnajdywania i lokalizacji klocków legoJ Nie minęła minuta od naszego pojawienia się i wywąchania klocków przez Antoniego jak już siedzieliśmy na dywanie wszyscy z rodzicami, bratem Kubą i bawiliśmy się, składaliśmy klocki, opowiadaliśmy historie i bajki i śmialiśmy w głos.

Po kilku godzinach zabawy i śmiechu Antoś postanowił wyjawić nam największy swój sekret. Jak myślicie o czym może marzyć chłopczyk świetnie znajdujący każdy klocek lego?

Tak macie, racje może marzyć tylko o tym, żeby zobaczyć ogromny Legoland! A co będzie w Legolandzie robił fan klocków?! Będzie szalał, składał, skakał i radości nie będzie mieć końca. A dla takiego tygryska jest jeszcze ekstra kąsek- fabryka klocków, która pozwala dotknąć jeszcze zupełnie ciepłą kostkęJ Niesamowite!

Jeśli tylko chciałbyś mieć udział w nieziemskiej radości Antosia i chcesz pomóc to proszę napisz do nas.

Sabina Franczak – sabina.franczak@wp.pl lub krakow@mammarzenie.org

Pamiętaj ,, że marzyć znaczy żyć’’!

 
 

inne

2010-02-24

24 lutego w Rotundzie odbędzie się drugi kabareton charytatywny „Paka Marzeń”. W tym roku możemy sprawić, że mały Antoś spędzi kilka zaczarowanych chwil w świecie klocków LEGO – dochód z biletów na kabaretowy wieczór zostanie bowiem przeznaczony na spełnienie jego marzenia. Aby przekonać się, jakim fantastycznym uczuciem jest spełnienie czyjegoś marzenia wystarczy kupić bilet i świetnie się bawić.

 http://krak.tv/kategoria-2,film-1166.html

Zapraszamy!

24 lutego 2010 r. o godz. 19 w Centrum Kultury "Rotunda" (ul. Oleandry 1, Kraków). http://www.mammarzenie.org/aktualnosc/6056_paka_marzen.html

 

spełnienie marzenia

2010-05-27

Nie wszystko można zaplanować

Zaczęło się niespodziewanie i do końca niespodzianek nie zabrakło.
Spotkanie w naszym mieszkaniu z wolontariuszami Fundacji „ Mam Marzenie”, zabawy, rozmowy i Antek, który „wypala” z pomysłem zwiedzania fabryki Lego, co nawet dla nas – rodziców, było nie lada zaskoczeniem. Następnie wszystko toczy się szybko. „Paka Marzeń”, Antoś zabawia publiczność a zamiast fabryki Lego powstaje opcja Legoland. No i etap planowania, dogrywania terminów, Sabina zmienia się w Marcina …

Wyruszamy. Czwartkowy poranek. Słoneczko dobrym zwiastunem szczęśliwej podróży. W drodze na lotnisko kompletujemy skład, czyli zgarniamy Marcina Suuuupersona, zwanego w niektórych kręgach „Kusym”, który jest opiekunem naszej wyprawy.
Z pewnymi elementami paniki sadowimy się w samolocie i po rekonesansie w kabinie pilotów już bez kłopotów dolatujemy do Kopenhagi. Tu też zastajemy dość ładną pogodę, która wraz z trwaniem dnia staje się wręcz przepiękna, ale !! Nie uprzedzajmy faktów. Jak dotychczas wszystko przebiegało zgodnie z planem, a tu bezduszna maszyna biurokracji zaciąga hamulec ręczny gdy okazuje się, że kompetencje w zakresie cardrivingu naszego SuperOpiekuna zostają poddane pod wątpliwość(toż to haniebne!!) i wynajętego auta zdobyć nie sposób.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po ulokowaniu się w gościnnych progach ambasady i korzystając ze wspaniałej pogody wyruszamy na spacer po parku a następnie spędzamy pierwsze chwile na duńskiej ziemi tuż przy plaży. Pierwszy dzień wita nas wspaniałą, słoneczną pogodą, więc leżymy na trawce, bawimy się na piaszczystej plaży morza bałtyckiego a i dla mieszkańców pogoda wydaje się być wręcz fantastyczna, gdyż zażywają kąpieli w jakże „orzeźwiającej” wodzie.

Kolejny poranek znów rozpoczęty razem z pierwszym brzaskiem. Ruszamy z kopyta, gdyż przed nami droga do Billund a to ponad 200 kilometrów. Droga biegnie malowniczymi rejonami. Podziwiamy kwitnący rzepak, mrowie wiatraków (pewnie tu jeszcze Don Kichot nie dotarł..). Nie straszne nam mosty ciągnące się kilometrami przez morskie odmęty. Mkniemy naprzód gdyż cel już pojawia się w postaci chorągiewki na GPS.

Tu kończy się pogoda…. i zaczyna ZABAWA!!!
A właściwie zanim zaczęła się na dobre odwiedzamy jeszcze punkt informacji by spytać o lekarza – lekarza, by prosić o konsultację – konsultację, by otrzymać receptę – receptę by podratować Antosia, który pod wpływem wrażeń lub zmiany pogody (której rola jeszcze się nie kończy!!), a może obydwu na raz przeziębił się poważnie i innej rady nie było.

Sytuacja została względnie opanowana. Jesteśmy na miejscu.
Marzenie Antosia nabiera realnych kształtów, gdy stajemy przed bramą Legolandu. Niewyobrażalna moc wrażeń, obrazów i dźwięków otacza nas z wszystkich stron. Głowa Antosia zaczyna kręcić się w kółko(albowiem w krainie klocków lego wszystko jest możliwe!), a kolejne dwie lub nawet cztery pary oczu z pewnością nie były by tu zbędne. Ba, kilka kończyn więcej też by nie zaszkodziło! Atrakcji jest mnóstwo. Budynki, ruchome pojazdy, mosty i postaci. Rycerze, smoki, Indianie, piraci i podróż statkiem podwodnym. Spotkanie oko w oko z Bobem Budowniczym i frytki w kształcie klocków lego!!!
Tego po prostu nie sposób opisać!!! Jak powiedział Marcin: „fantazja kogoś tu poniosła..”. Wykonanie wszystkich ruchomych i nieruchomych elementów dekoracji z klocków lego robi niesamowite wrażenie, a możliwość dotykania i zabawy tymi atrakcjami to wręcz raj dla Antosia.
Celem każdego dnia w krainie klocków lego jest świetna zabawa, więc gdy ktoś pyta: jaki dziś dzień tygodnia?, odpowiadamy wzruszeniem ramion i miną przybyszów z kosmosu.
Cały możliwy czas staramy się spędzać wśród atrakcji, lecz pogoda nie daje za wygraną. Chłodny wiatr i padający deszcz starają się popsuć Antkowe zabawy. Klimat daje się ostro we znaki, lecz pogodę akurat trudno zaplanować. Czasem, dla zmylenia przeciwnika chronimy się pod dachem i tu stawiamy wiekopomne budowle z klocków-gigantów, oraz w ustalonej kolejności odbywamy zjazdy na ulubionej Antka atrakcji – falowanej zjeżdżalni. Tak, kolejność miała znaczenie, gdyż tylko Antoś jeździł bez przerw – reszta rodziny wraz z Marcinem, albo wystarczy: reszta rodziny, musiała robić sobie przerwy na regenerację.

Nie sposób w tej relacji pominąć zaangażowania i niewyczerpanej energii Marcina. Jak można wnioskować z treści powyżej, wydarzyło się kilka nieprzewidzianych sytuacji, które dzięki zimnej krwi i opanowaniu naszego „Anioła Stróża” rozwiązaliśmy expresowo. Od pierwszego spotkania Marcin zaskarbił sobie w naszych sercach wiele ciepła a wspólne pokonywanie kłopotów pozwoliło bardziej niż cokolwiek innego tylko tę więź umocnić. Dlatego w tym miejscu składamy Marcinowi serdeczne podziękowania, za trud włożony w organizację i realizację marzenia Antosia pomimo przeciwności losu.

Będąc w klimacie podziękowań składamy wyrazy uznania dla całego zespołu Fundacji „Mam marzenie”. Nie ma słów by opisać, co czuje dziecko, gdy jego marzenie staje się faktem. Nie ma też słów by w pełni wyrazić wdzięczność tym, którzy te marzenia realizują.
Niemniej, w imieniu Antosia, którego marzenie zostało spełnione DZIĘKUJEMY wszystkim zaangażowanym w realizację tego marzenia wolontariuszom.

Dni zabawy i radości mijają bardzo szybko. Tak też minął pobyt naszej rodziny w Legolandzie. Powrót do Krakowa był już czystą formalnością.
Przywieźliśmy zapas energii i wiele fotografii, które zawsze będą nam przypominać, że warto mieć marzenia, oraz, że świat pełen jest wspaniałych ludzi, którzy te marzenia pomagają realizować.

Nie wszystko można zaplanować. Ważne, by „niezaplanowane” uznać za część planu, a wtedy przeszkoda stanie się tylko etapem.

Relacja, Witek.

----
Cóż mi zostało dodać? Nijak nie da się opisać emocji dziecka jak przybywa do wyśnionego pałacu, skrytego, gdzieś w najdalszych zakamarkach podświadomości. Mam nadzieję że zabawa i Duńskie harce, pozostaną na długo w pamięci, na zdjęciach i w rozmowach, wspomnieniach. Mam nadzieję że marzenie Antosia spełniło się prawdziwie!

Serdecznie dziękuję całej rodzinie Antka, której miałem przyjemność towarzyszyć, za pogodę ducha i dobrą zabawę! Dziękuję w imieniu całej Fundacji Antkowi, za to, że mogliśmy spełnić jego marzenie! Wszystkim, którzy pomogli nam zorganizować ten wyjazd – tu stokrotne dzięki raz jeszcze dla ‘Paki’ [http://www.paka.pl/ ]. Piękne podziękowania dla
Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kopenhadze [http://copenhagen.trade.gov.pl]. Oraz wszystkim dobrym ludziom napotkanym gdzieś na Duńskich rozdrożach i ulicach, którzy życzliwie udzielali nam wsparcia i pomocy.

Bo marzyć znaczy żyć!
Marcin vel Pogromca Lwów….