Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-06-08
"Czy ty też czujesz to, że powietrze dziś inne jest. Że się głębiej oddychać dzisiaj chce. Jakoś znów jaśniej jest, światło ma taki odcień jak woda morska, to chyba jakiś znak..."
Jaki to znak? To znak, że udało nam odkryć się kolejne dziecięce marzenie...
3 godziny - tyle zajęło nam dojechanie do Natalki- naszej nowej Marzycielki. Droga mimo upału upłynęła nam dość sprawnie. Czas umilałyśmy sobie rozmowami, a nawet śpiewami. Gdy dotarłyśmy na miejsce z radością i uśmiechem powitałyśmy Marzycielkę - początkowo skrytą lecz naprawdę bardzo pogodną i rozgadaną. Jako lodołamacz Natalka otrzymała grę komputerową Simsy, a także inne drobiazgi odpowiednie dla nastolatki. Po rozpakowaniu prezentów i rozmowach o przeróżnych ciekawostkach z życia Marzycielki przeszliśmy do meritum sprawy.
RYSUJEMY MARZENIA
Na pierwszej kartce Natalka zdecydowanymi machnięciami kredki narysowała baseny. Po wytłumaczeniu okazało się, że jest to aquapark Tatralandia na Słowacji.
Na kolejnej kartce pojawiła się tajemnicza postać. Natalka z przejęcia narysowała jej spódniczkę, co utrudniło nam odgadnięcie kim jest ta osoba. Jednak po dorysowaniu dwóch pałeczek w dłoniach już wszystkie wiedziałyśmy, że chodzi o Piotra Rubika.
Zostały jeszcze dwie kartki. Po burzy mózgów i naszej pomocy Natalka napisała nam, że chciałaby zostać aktorką i zagrać w serialu "M jak Miłość" lub "Pierwsza miłość".
Po długich przemyśleniach ostatnia kartka też została zamalowana ... kolejnym marzeniem okazała się hulajnoga na akumulator.
WYBIERAMY JEDNO MARZENIE
"proszę Państwa, proszę Państwa to chwila najważniejsza, następuje czas ostatecznego wyboru" krzyczała Magda w swój telefon, który zastępował jej mikrofon. Każda z osób przebywających w pokoju otrzymała jedną kartkę i przeistoczyła się w marzenie. Brat Natalki został hulajnogą, siostra Piotrem Rubikiem, Ania aquaparkiem, ja serialem. Brzmi to dziwacznie jednak bardzo pomogło Natalce w wyborze tego prawdziwego, jedynego marzenia.
Każde z nas zaprezentowało swoją kartkę, podpowiadając jakie płyną korzyści z wyboru właśnie tego marzenia. Jak na prawdziwy teleturniej marzeń przystało Natalka mogła wybrać koło ratunkowe- wybrała pół na pół. Po odrzuceniu Rubika i hulajnogi zastanawiała się nad "aquaparkiem" i występem w serialu.....tik tak tik tak....napięcie rosło, rosło...rosło i wreszcie najważniejszy moment, jeszcze chwila napięcia. .i....TATRALANDIA....ostatni wybór zapadł....
"Żeby coś się zdarzyło, Żeby mogło się zdarzyć, I zjawiła się miłość, Trzeba marzyć"
inne
2007-08-31
Wraz z rodziną Natalki po wyczerpującej podróży przywitaliśmy Słowacką granicę o świcie. Na miejscu byliśmy wcześnie i musieliśmy czekać na klucz do naszego domku, w którym mieliśmy się zatrzymać. To był dobry moment, by zwiedzić centrum Liptowskiego Mikulaszu. Był to niedzielny poranek i wszystko praktycznie było zamknięte, ale dzieci najbardziej się zainteresowały fontanną do której mogły zanurzyć nogi.
Już po rozpakowaniu rzeczy szybciutko przebraliśmy się w kostiumy kąpielowe i popędziliśmy bawić się w aquaparku. Na wodnych kąpielach i zabawach spędzaliśmy praktycznie całe dnie. Natalka tryskała energią i bardzo podobały jej się zjeżdżalnie i psoty w basenach wraz z rodzeństwem. W pobliżu naszego domku znajdywało się małe zoo, gdzie odwiedzaliśmy osiołka Miśko ,świnki, kozy i inne małe zwierzątka, które same podchodziły do płotu licząc na jakąś przekąskę.
We wtorek (trzeci dzień) wypożyczyliśmy rowery oraz rolki i zrobiliśmy sobie wspaniałą przejażdżkę wśród pięknych górskich widoków. Wieczór upłynął nam natomiast na atrakcjach i pokazach ognia w Western City.
Środa była pochmurna, więc wybraliśmy się na szczyt Chopoka (bynajmniej takie było założenie). Już po 0,5 km drogi dzieci były zmęczone, a do tego dzięki niedokładnym szlakom zdążyliśmy trochę pobłądzić ;) W końcu się udało i ostatecznie zmęczeni wjechaliśmy na górę kolejką linową. Piątego dnia zwiedziliśmy Demanowską Jaskinię Swobody i dzień oczywiście zakończył się w basenie, prawie do zachodu słońca.
Szóstego dnia, żegnaliśmy piękną Słowację, ale wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, a już w domu gdy dotarliśmy do Polski, dzieci ubrały się w piżamki i szykowały się do łóżek, a Natalka usiadła przy mnie z rozpromienionymi oczami mówiąc: "Ciociu, ale było super!" ( I czego trzeba więcej? ;> )
Bardzo dziękujemy Tatralandii w szczególności Katarinie Saravinowej, która przyczyniła się do zrealizowania Natalki marzenia