Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-08-19
Na pierwsze spotkanie ze Staszkiem umówiłyśmy się w szpitalu. Po wcześniejszej rozmowie z Mamą, nie mogłyśmy się doczekać kiedy poznamy, chłopaka, którego zainteresowań nie da się opisać w kilku zdaniach. Zastanawiając się nad prezentem , który chciałyśmy zabrać na pierwszą wizytę, miałyśmy nie lada problem. Zdecydowałyśmy się na wędkarstwo. Jak się potem okazało nasza intuicja słusznie podpowiedziała by nie decydować się na zakup żadnego z poradników dla początkujących. Po kilku minutach rozmowy wiedziałyśmy, że Staszek sam mógłby takie poradniki pisać. Razem z Tatą, którego też poznałyśmy są pasjonatami wędkarstwa ekologicznego. Wędkarska pasja i to w klasie mistrzowskiej to tylko jedna z aktywności, która wypełnia życie naszego Marzyciela. Staszek trenuje (również w klasie mistrzowskiej) teakwondo, uwielbia podróżować, a oprócz tego znajduje czas na działalność w grupach religijnych. Dodając do tego zwykłe, codzienne obowiązki 15 letniego chłopca w szkole i w domu, do dzisiaj zachodzimy w głowę jak daje się to wszystko pogodzić?
Trudno było zgadnąć o czym mógłby marzyć tak wyjątkowy nastolatek. Po tym jak opowiedziałyśmy o „marzeniowych kategoriach” i chwili zastanowienia, Staszek zdecydował się na wyprawę do Rzymu . Na pytanie kogo chciałby ze sobą zabrać, bez chwili wahania powiedział o przyjaciółkach, które są dla Niego bardzo ważne, i z którymi chciałby odwiedzić Wieczne Miasto oraz o najbliższej rodzinie.
Radość i ciepło którymi podzielił się z nami Staszek są cały czas z nami.
Staszku, mamy nadzieje , że już niedługo będziesz mógł razem z najbliższymi Ci osobami spełnić swoje marzenie.
Wszystkie osoby chętne do pomocy w realizacji tego marzenia, prosimy o kontakt na podany poniżej adres: krakow@mammarzenie.org lub telefonicznie: 0124263111.
spełnienie marzenia
2009-12-12
W grudniu jest wiele wolnych dni, które można sobie uprzyjemnić np. oglądaniem filmów. Kino domowe jest świetnym do tego narzędziem!
Zajechaliśmy do Staszka wieczorem z bagażnikiem pełnym pudeł. Wielkich pudeł. Przy pomocy rodziny wnieśliśmy wszystko do domu i zabraliśmy się do montażu. Głośnik, drugi głośnik, kolejny subwooferem zwany, jeszcze dwa malutkie.. Telewizor, I DVD. Na szczęście telewizor i kino było z jednej firmy i sprzęty same się do siebie dostroiły.
Odpalenie filmu i uff - wszystkie kabelki dobrze podłączone i wszystko zadziałało jak trzeba – aż podłoga zadrżała przy próbie głośności J.
Przed chłopakami cała noc oglądania filmów a my wróciliśmy do domu.