Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-08-17
W ten piękny, słoneczny i upalny poniedziałek odwiedziłyśmy naszą kolejną Marzycielkę - 14 letnią Sarę cierpiącą na mózgowe porażenie dziecięce. Dominika S. czekała już pod odpowiednią klatką, kiedy ja się gubiłam między blokami ;-) Na szczęście mama naszej Marzycielki uprzedziła nas przez domofon, na które piętro mamy jechać, więc nie trzeba było gubić się między piętrami :-).
Kiedy mama otworzyła nam drzwi, zanim jeszcze zdążyła coś powiedzieć, usłyszałyśmy przyjazne szczekanie pieska. Jak się potem okazało małego i niegroźnego yprka :) Dominika S. wraz z mamą zajęły się wypełnianiem formularza, a mi pozostała największą przyjemność, czyli rozmowa z samą Marzycielką, która była bardzo zaskoczona naszą wizytą.
Lodołamaczem była książka pt. ”Wymarzony dom Ani”. Sara uwielbia tą serię książek. Nasz lodołamacz spełnił swoje zadanie w 100% ;-). Najpierw powiedziałam w jakich kategoriach chciałabym poznać jej marzenie. Kiedy wymieniłam kategorię „Gdzie chciałabyś pojechać?” Sara bez chwili zastanowienia wymieniła, że chciałaby polecieć do ciepłych krajów oraz zobaczyć delfiny. To okazało się głównym marzeniem. Jednak na pytanie” Z kim chciałabyś się spotkać?” też czekała na mnie odpowiedź. Padło na Piotra Kupichę, z zespołu Feel. To marzenie stało się awaryjnym.
Po rozmowie z Sarą przyszły do nas mama z wolontariuszką Dominiką S., oraz siostrą Sary, która niosła psa o uroczym imieniu Bajka ;-) Cała rodzina jest przesympatyczna i czas nam zleciał w mgnieniu oka. Musiałyśmy się więc pożegnać.
Dołożymy wszelkich starań, aby marzenie Sary, mogło spełnić się jak najszybciej.
Jeżeli masz otwarte Serce, i chcesz pomóc przy realizacji marzenia- skontaktuj się
Dominika Bratz
tel: 793-297-222
email: dominikabratz11@yahoo.de
spełnienie marzenia
2010-10-04
Legendarni Inkowie mieli trzy świętości: liście marihuany, ziemniaki i Pacia Sara- tzn. świętą kukurydzę. Tak zaczyna się nasza podróż do Turcji. Zanim wystartowaliśmy, poznaliśmy podróżniczkę panią Anię. Pasjonatkę Turcji i Peru. Stąd wiemy, że imię Sara- naszej marzycielki oznacza jedną z bóstw Inków.
I wzbiliśmy się w cudne niebo, błękitne chmury i bieluśkie obłoczki. Dzięki radom pani Ani w miarę spokojnie udało nam się przetrwać lot. Sara mimo obaw i niepewności dzielnie się uśmiechała.
Izmir przywitał nas już zmrokiem i ciepłym podmuchem powietrza. Teraz do autokaru i w drogę. Niezliczona ilość krętych dróg i stromych podjazdów doprowadziły nas do Kusadasi- Wyspy Ptaków. Szybka kolacja i krótkie spotkanie z ludźmi z "Dobrej Wioski".
Czas na sen. Krótki, bo pod powiekami wciąż migają wydarzenia z dzisiejszego dnia.
Jutro czeka nas pierwsza wizyta w Delfinarium w Adalandzie.
Delfiny należą do tej samej rodziny, co wieloryby. Ich inteligencję porównuję się z tą, jaką wykazują szympansy. Delfiny wysyłają ultradźwięki, które pozwalają im określić wielkość przeszkody oraz zlokalizować zdobycz. Śpią i jednocześnie pływają, gdyż potrafią wyłączyć jedną półkulę mózgową. Unoszą się w wodzie na głębokości 50cm. Oddychają za pomocą płuc wynurzając się co 30 sekund na powierzchnię, bez przebudzenia.
Naukowcy twierdzą, że niezwykły radar w mózgu tych ssaków wysyła fale, które umożliwiają odbudowę uszkodzonych komórek nerwowych.
Małym busikiem zwanym tutaj "dolbusem" dotarliśmy do Adalandu. Czekał już na nas Marcin-terapeuta Sary i Beto- opiekun delfinów oraz Allegro-duży delfin(a właściwie delfinka), który od tej pory towarzyszył Sarze. Czuliśmy troszkę lęku i malutki stres przed nieznanym. Sara z dystansem weszła do wody. Po przywitaniu się z Allegro i spojrzeniu w jej ciepłe, mądre oczy, uwierzyła w siebie i dzielnie wykonywała instrukcje Marcina.
I tak mijał czas. Rano śniadanie, później basen lub plaża nad brzegiem morza. Sara ukochała wodę i nie można Jej było z niej wyciągnąć. Z niecierpliwością czekała jednak na spotkanie ze swoim Allegro i sympatycznym Meksykaninem- Beto .Dla niego też, nauczyliśmy się kilku słów po hiszpańsku. Sara wykonywała coraz bardziej skomplikowane zadania. Pływała trzymając się za płetwę Allegro, karmiła ją rybkami, grała w piłkę i dotykała śmiesznego języka delfina. Sprawiało Jej to radość, a uśmiech wciąż gościł na Jej twarzy.
Każdy dzień był pełen wrażeń. Wszystko to doprawione śmiechem i słodką "paplaniną" Sary i Jej siostry Darii. Nie obejrzeliśmy się, a tu czas opuścić Kusadasi.
Ostatniego dnia w delfinarium otrzymaliśmy prezent- wszyscy mogliśmy popływać z delfinami. Długo nie zapomnimy mądrych oczu Allegro, całusa jakiego nam dała i jej aksamitnej skóry.
Sara jest niesamowitą dziewczynką. Nigdy nie była zmęczona, tryskała energią. Na nic nie narzekała. W każdej sytuacji doskonale potrafiła się odnaleźć.
Mam nadzieję, że Oko Proroka, które w Turcji jest w każdym miejscu i symbolizuje ochronę przed złem tego świata będzie zawsze Ją chronić.
Chciałabym podziękować:
Marcinowi, Izie i Oxsanie z fundacji "Dobra Wioska" za pomoc,
sympatycznemu trenerowi Allegro-Beto za serce i opiekę nad Sarą,
Ani- podróżniczce za koloryt i sympatię jaką nas obdarzyła,
Szkole Pływania i Nurkowania "Meduza" Igora Burdzińskiego z Bydgoszczy za nieodpłatne użyczenie pianek dla
naszych Marzycieli.
Przede wszystkim dziękuję Sarze, Jej mamie Monice, tacie Robertowi, siostrze Darii za wspólnie spędzony czas. Jestem szczęśliwa, że to właśnie ja mogłam Wam towarzyszyć. Poczuć tę energię i ciepło jakim się wzajemnie obdarzacie.
Marzenie Sary się spełniło. To fantastycznie, że dzięki ludziom o dobrym sercu możemy dziecięce marzenia zamieniać w kolorowe motyle, które na skrzydłach poniosą je w wymarzony świat. I niech tak zostanie...