Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-06-26
Spotkanie z Edytą zaplanowałyśmy na piątkowy wieczór. Na szczęście, nie miałyśmy powodu wyjeżdżać z Warszawy, do miejscowości, w której Nasza Marzycielka mieszka, bo jej rodzeństwo studiuje w naszym mieście i siostra przyjechała do nich w odwiedziny. Zatem wykorzystałyśmy szansę, by się spotkać - tu - na miejscu.
Dzięki, wcześniejszej rozmowie z mamą, dowiedziałam się, że moja nowa podopieczna uwielbia czytać, jest wielkim molem książkowym. Dlatego też, z lodołamaczem nie miałam większego problemu – wyszukałam nowości w książkach?.
Lekko spóźnione, dotarłyśmy do mieszkania, w którym mieszka rodzeństwo naszej marzycielki. Edyta, jak się okazało jest bardzo sympatyczną i dojrzałą jak na swój wiek dziewczyną. Ma niespotykane już dziś, i zaskakujące hobby, bowiem zbiera pocztówki. Dlatego też, jeśli wybierasz się w podróż, w daleki zakątek, drogi czytelniku, wyślij do Nas pocztówkę, podpisaną „dla marzycielki Edyty z Warszawskiego Oddziału”, na pewno Edyta będzie mile zaskoczona.
Wracając do spotkania, okazało się, że książki Nasza marzycielka lubi czytać, ale nie do końca wiedziałam jakie! – Edyta uwielbia zagłębić się w księgi historyczne, miejsc religijnych. Bardzo interesują ją podróże do miejsc świętych. Na początku, wybrała sobie odwiedzić polskie miejsca, przed nią m.in. jeszcze wizyta w Wadowicach….
Zastanawiając się wcześniej nad marzeniem, Edyta myślała o wielkiej okazji spędzenia kilku dni w Rzymie i poznania tamtejszych zakątków świętych miejsc. Ma świadomość, że będzie to podróż niesamowita i zaskakująca nowo poznanymi obiektami…. I właśnie o takim marzeniu, opowiedziała Nam ta dziewczyna. Jednak znalazła pewne „ale” – nie jest pewna, czy te marzenie, jest jej największych, gdyż boi się lotu samolotem, ze względu na ostatnie wypadki, ma pewne obawy. Z Agatą nie chciałyśmy naciskać, sama ma to Edyta przemyśleć, a my tylko wytłumaczyłyśmy jej cały przelot – jak wygląda, oraz podpowiedziałyśmy, by podpytała zaprzyjaźnionego marzyciela – Maćka, którego marzeniem był mecz w Rzymie?.
Edytko, czekamy niezmiernie na wiadomość od Ciebie i kolejne spotkanie!
spełnienie marzenia
2010-07-05
Rzymskich wakacji dzień pierwszy rozpoczął się dosyć pechowo, mianowicie od opóźnienia samolotu. Jednak nie ma tego złego, ponieważ podczas kilkugodzinnego oczekiwania na lotnisku mieliśmy okazję poznać się lepiej, a Edyta mogła zwalczyć swój stres związany z pierwszym lotem. W związku z tak długim oczekiwaniem wszyscy byli tak zmęczeni, że na pokładzie samolotu już nikt nie myślał o strachu przed lataniem.
Do Wiecznego Miasta dotarliśmy wieczorem – mieliśmy oczywiście ambitny plan nocnego zwiedzania okolicy, jednak w chwili, gdy weszliśmy do hotelowego pokoju, nasza ambicja zdecydowała, że tym razem nie pora na spacery i czas spać.
Dzień drugi powitał nas prawdziwie włoskim upałem i pięknym słońcem – tuż po śniadaniu, uzbrojeni w butelki wody, okulary przeciwsłoneczne i chustki/czapki chroniące przed słońcem wyruszyliśmy w miasto. Tego dnia w planach mieliśmy wycieczkę do Watykanu. Zaczęliśmy od Muzeów Watykańskich – mimo bardzo długiej kolejki, udało nam się dostać do środka, czego oczywiście nikt z nas nie żałował – każda z sal, szczególnie najsławniejsza, Kaplica Sykstyńska, zrobiła na nas, a przede wszystkim na Edycie ogromne wrażenie. Również przepiękne dziedzińce Muzeum pozostały głęboko w naszej pamięci (i na kilkudziesięciu zdjęciach, które udało nam się zrobić). Zaraz po wyjściu z Muzeów, po krótkiej przerwie na lody, udaliśmy się na Plac Świętego Piotra – Edyta nie spodziewała się, że jest on aż tak wielki. Także Bazylika Świętego Piotra zaparła nam dech – ogromna świątynia z bardzo bogatym wnętrzem, licznymi freskami oraz mnóstwem sakralnych zdobień i symboli – prawdziwy raj dla Edyty, której pasją jest religia. Z kopuły Bazyliki (w zamian za pokonanie kilkuset krętych i wąskich schodów) mogliśmy podziwiać przepiękną panoramę Rzymu – widok na Forum Romanum, Plac Św. Piotra, Tybr oraz inne znane miejsca stolicy Włoch zrobił na nas wielkie wrażenie. Czas mijał szybko, jednak pozostał nam do zobaczenia najważniejszy punkt wycieczki – grób Ojca Świętego. Jest to jedyne miejsce w podziemiach Bazyliki, przy którym zatrzymuje się tak dużo osób. Również nasza mała wycieczka zatrzymała się tam na dłużej. Tego dnia pozostał nam jeszcze do zobaczenia Zamek Anioła, twierdza położona nad samym Tybrem. Jednak przedtem, zmęczeni spacerem po Watykanie, zrobiliśmy sobie krótką przerwę na tradycyjny włoski obiad – pizze oraz makaron. A następnie, w drodze do Zamku, oddaliśmy się niewielkiemu szaleństwu pamiątkowych zakupów. Wczesnym wieczorem, zmęczeni po całym dniu wrażeń szybko udaliśmy się do hotelu, żeby nabrać sił na kolejny dzień.
Dzień trzeci postanowiliśmy przeznaczyć na zwiedzanie Rzymu Starożytnego – znanego z przewodników i wszelkich opowiadań. Punktem startowym w naszym przypadku było Koloseum – po pokonaniu, a jakże, kolejki turystów, dotarliśmy do wnętrza starożytnej budowli. Spacer ruinami bardzo nam się podobał, mimo upału z chęcią podziwialiśmy każdy szczegół. Następnie udaliśmy się na Forum Romanum – miejsce, w którym zwiedzający przenosi się w czasy bogów i cesarzy, gdzie podziwiać może pozostałości ich świątyń i pałaców. Spacer po Palatynie, przechadzka wśród ruin – wystarczyła odrobina wyobraźni i cała nasza wycieczka poczuła się tak, jakby kroczyła alejami cesarskich ogrodów oraz magicznymi zakątkami starożytnego miasta. Kolejnym punktem na naszej turystycznej drodze był Panteon, oddalony o kilkaset metrów od Forum Romanum. Odległość ową pokonaliśmy spacerkiem, podziwiając przy okazji okazałe budowle Wiecznego Miasta. W niewielkiej odległości od Panteonu znajduje się także Fontanna di Trevi, najpiękniejsza w całym Rzymie, o czym świadczą tłumy turystów cisnące się do źródła wody. Z uwagi na upał, tłum naciskał tego dnia ze zdwojoną siłą. Jednak nam także udało się dotrzeć do chłodnej i czystej wody. Wszyscy zgodnie wrzuciliśmy monety, wypowiadając w duchu życzenia. Czy się spełnią? O tym przekonamy się pewnie niebawem. Ostatnim elementem naszego planu były słynne Schody Hiszpańskie. Po całym dniu zwiedzania zmęczenie dało o sobie znać i pokonanie wielu, nawet tak zabytkowych schodów, okazało się dosyć trudne, jednak warte wysiłku, gdyż po dotarciu na ich szczyt, na zmęczonych turystów czekała nagroda w postaci pięknej świątyni oraz panoramy Rzymu. Zakończywszy zwiedzanie Rzymu Starożytnego wróciliśmy do hotelu na krótki odpoczynek - nasz dzień jeszcze się jednak nie zakończył. Zostaliśmy zaproszeni na kawę do naszego Marzyciela, Macieja (http://mammarzenie.org/warszawa/dziecko/2469_maciej_.html), który już od ponad roku mieszka w Rzymie. Spotkanie przebiegło w bardzo przyjemnej atmosferze, głownie za sprawą wspaniałych Gospodarzy, których Edyta bardzo polubiła. Po bardzo sympatycznym wieczorze w przemiłym towarzystwie czas było wracać do hotelu na zasłużony odpoczynek.
Czwarty dzień wycieczki został ustanowiony dniem lenistwa. W planie mieliśmy jedynie mszę na Placu Św. Piotra oraz wypad nad morze. Niestety, tej niedzieli Papież przebywał w innym mieście, w związku z tym mogliśmy jedynie obejrzeć sylwetkę Benedykta XVI na ogromnych telebimach. Edyta była co prawda odrobinę zawiedziona, jednak perspektywa spędzenia reszty dnia na plaży podniosła ją na duchu. Druga część planu została zrealizowana w całości – resztę dnia spędziliśmy wylegując się i łapiąc promienie słoneczne na plaży w Ostii. Jednak również odpoczynek może być męczący, dlatego po kilku godzinach zdecydowaliśmy się wracać do miasta, aby spędzić w nim ostatni wieczór.
Ostatniego dnia wycieczki udało nam się jeszcze zobaczyć dwie przepiękne świątynie – Św. Jana na Lateranie, która na mnie osobiście zrobiła ogromne wrażenie oraz Santa Maggiore. Niestety, czas naszego pobytu w Rzymie dobiegał powoli końca, dlatego też trzeba było żegnać się z tym pięknym, pełnym życia miastem.
Mam nadzieję, że Edyta mile wspomina chwile w nim spędzone i niebawem wróci w miejsca, które spodobały jej się najbardziej. Póki co, pozostają liczne zdjęcia i piękne pocztówki, które nasza Marzycielka kolekcjonuje. A Edyta na pewno przyzna, że warto mieć marzenia, ponieważ te, jeśli tylko bardzo się tego chce, zawsze się spełniają.