Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-06-30
Bartek, młodszy z rodzeństwa, które odwiedziliśmy w to upalne, czerwcowe popołudnie, długo nie wiedział co jest jego marzeniem. Bartek również choruje na dystrofię mieśniową typu Duchenne'a.
Jako lodołamacz posłużył nam model traktora z akcesoriami, bo właśnie takim "sprzętem" interesuje się nasz podopieczny.
Sporo czasu zajęło Michałowi dowiedzenie się jakie marzenie jest tym najważniejszym i najbardziej wymarzonym. Chłopiec był zdecydowany tylo na dwa marzenia - spotkanie z Piotrem Kupichą i zespołem Feel i wyjazd nad morze, ale inaczej niż brat, nad greckie morze.
Jednak to spotkanie z Piotem Kupichą i zespołem Feel, jest najważniejszym marzeniem Bartka i to właśnie do realizacji tego marzenia będziemy dokładać wszelkich starań, aby jak najszybciej się spełniło.
Bartku i Macieju, życzymy Wam dużo zdrowia, a rodzinie odrobinę szczęścia i radości, w trudnym czasie choroby
spełnienie marzenia
2009-07-18
„Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie."
- Paulo Coelho (ur. 1947)
Alchemik
... a już na pewno wszyscy wolontariusze, którzy za wszelką ceną starają się w jak najszybszy i najlepszy sposób ułatwić spełnienie marzeń naszych podopiecznych...J
W piątkowe przedpołudnie dokładnie 17 lipca 2009 około godziny 12 zabrałem Marzyciela wraz z jego rodziną prosto z ich domu w Jarzębieńcu na wycieczkę...:) celem naszej podróży docelowo był Gdańsk - miejsce naszego zakwaterowania, aby skrócić i zarazem ułatwić sobie podróż poruszaliśmy się nowiutką autostrada A1, była to nie lada frajda dla dzieciaków zwłaszcza dla Marzyciela- Bartka i jego brata, ponieważ interesują ich samochody ciężarowe, tiry etc. Każdy kolejny mijany samochód mieszczący się w tych rankingach był odpowiednio omówiony z niemałą fascynacją. Po niezbyt wyczerpującej podróży, trafiliśmy do właściwego miejsca za pierwszym razem, czyli do Domu Studenckiego nr 1 Politechniki Gdańskiej, mieszczącego się przy ulicy Traugutta 115. Pani z administracji tego właśnie akademika bardzo ciepło nas przyjęła i wydała klucze. Podczas gdy rodzina Marzyciela się zakwaterowywała ja dopełniłem wszelkich formalności. Po niedługim odcinku czasu wszyscy udaliśmy się na obiad do restauracji McDonalds'. Ponieważ do właściwego punktu programu planowanego na ten dzień tj. do spotkania z Panem Piotrem Kupichą i zespołem FEEL mięliśmy jeszcze troszkę czasu postanowiłem zabrać rodzinę nad morze:) Hm... w tym miejscu należałoby dodać, że troszkę się nam pobłądziło... ale hej przygodo ostatecznie dotarliśmy do właściwego miejsca... ekscesy dalszej podróży były dużo bardziej imponujące...:) bo, aż wstyd się przyznać mapa Gdańska, którą wziąłem ze sobą jest z 1996 roku ( nie zdążyłem kupić nowej;) ) ale poradziliśmy sobie ;) Należy dodać, że Bartek był zachwycony widokiem morza... był to pierwszy raz kiedy na własne oczy zobaczył coś takiego...:) - pierwszy punkt mojego programu został spełniony... efekt zaskoczenia i uśmiech na twarzy Bartka były nie dopisania... po obietnicy, że nad morze wrócimy kolejnego dnia wyruszyliśmy w dalszą podróż... prosto pod Operę Leśną w Sopocie. Tam pod bramą wejściową połączyliśmy siły z Oskarem- wolontariuszem z Trójmiasta, który w tym samym dniu spełniał marzenie Kasi- również spotkanie z Panem Piotrem Kupichą. Pod bramę opery wyszedł po nas manager zespołu. Spotkanie z wokalista przebiegło w miłej atmosferze. Bartek był tak zszokowany, że nie wydusił z siebie ani jednego słowa...:) tym bardziej byłem pewien, że niespodzianka się udała :D Z koncertu niestety musieliśmy wyjść nieco szybciej niż nasi przyjaciele z Trójmiasta, gdyż starszy z naszych Marzycieli nie mógł już wytrzymać na wózku - wszystko go bolało. Po pożegnaniu z Oskarem i jego Marzycielką udaliśmy się na parking skąd pojechaliśmy prosto do Gdańska. Po krótkiej kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokojów i udali się na zasłużony odpoczynek. I tak minął pierwszy dzień naszej podróży.
Kolejnego dnia po pobudce około godziny 9 udaliśmy się na wypad nad morze ;) dokładniej na plażę w Jelitkowie i tu stał się cud, bo wg meteorologów w sobotę miało od rana lać a nas zastało piękne słoneczne przedpołudnie...:) Postanowiliśmy, na chwilę odpocząć na ciepłym piasku jelitkowskiej plaży. Pomimo, że woda nie była za ciepła było bardzo miło. Co najważniejsze wózki z chłopakami stały przy samym brzegu morza dzięki czemu byli w pełni szczęśliwi mogąc beztrosko kontemplować z morska naturą. Kolejnym niezaplanowanym etapem podróży było zwiedzanie wystawy rzeźb z piasku ( 3.Gdański Festiwal Rzeźby z Piasku). Nie tylko chłopcy byli zachwyceni monumentalną wspaniałością i wielkością rzeźb. Lecz to jeszcze nie kres naszego nad morskiego zwiedzania :D gdyż po obejrzeniu wytworów z pisaku i „napstrykaniu" z tuzina zdjęć pojechaliśmy na Sopockie MOLO. Kolejka do kas MOLO wydawała się być niekończąca ale udało się załatwić darmowe wejścia dla całej rodziny i tu wielki ukłon i podziękowania dla Pana pracującego w pierwszej bramce ;) oby takich ludzi na drodze tej rodziny stawało więcej... Na molo kupiliśmy sobie kilka drobiazgów i porobiliśmy fajne zdjęcia :D Na szczególną uwagę zasługują te gdzie chłopcy są zapatrzeni w morze oraz przy zabytkowym statku z Ustki (te ostatnie wykonywane były na wyraźną prośbę chłopców ;)- statek im się nie podzielnie spodobał :) ). Po powrocie na ląd udaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy do Oliwy, był to ostatni punkt naszej planowanej nadmorskiej trasyJ Naszym celem był Miejski Ogród Zoologiczny „Wybrzeża" i z tego miejsca składam jeszcze raz serdeczne podziękowania Dyrektorowi ZOO Panu mgr Michałowi Targowskiemu za nieodpłatne udostępnienie obiektu dla Marzyciela i jego rodziny oraz za udogodnienie warunków zwiedzania ( korzystaliśmy z kolejki jaka jeździ po ZOO). W Oliwie złapała nas burza, ale nie zepsuło to niespodzianki jaką było dla chłopców spotkanie gepardów, słoni, fok, żyraf czy też wielbłądów.Po zwiedzeniu całego obiektu udaliśmy się w drogę powrotną. Po krótkim korku na ulicy Spacerowej podróż mijała szybko i bez żadnych niespodzianek ( uroki A1;) ). Po dowiezieniu rodziny do domu pożegnałem się z Bartkiem i jego rodziną. Co najważniejsze usłyszałem, ze jego marzenie się spełniło i tu pojawił się uśmiech na mojej twarzy ...był to uśmiech nie tylko radości, ale i spełnienia, bo właśnie w takiej chwili człowiek wie, że dla takich chwil warto działać i pracować... dla jednego uśmiechu i zdania „ moje marzenie się spełniło" ;)
Jeszcze raz serdeczne słowa podziękowania chcielibyśmy skierować do:
- kierownictwa Domu Studenckiego nr 1 Politechniki Gdańskiej
- Dyrektora ZOO pana mgr Michała Targowskiego
- Menagera zespołu Feel pana Błażeja
- zespołu Feel oraz pana Piotra Kupichy
- panu w kasie sopockiego Molo
- wszystkich osób które pomogły w spełnieniu tego marzenia i uszczęśliwieniu Bartka