Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2006-11-05
Ta niedziela przywitała nas przenikliwym zimnem, wiatrem i deszczem. Późna jesień, niskie ciśnienie więc czego wymagać. A jednak - adrenalina do góry. Szybko trafiamy w pod zielonogórskiej miejscowości przed drzwi sześcioletniej Ani. Przywitanie z Anią i rodzicami, przejście do gościnnego pokoju i - różowe baloniki przełamują niepewność i lekki dystans. "To mój ulubiony kolor" - wykrzyczała Ania. Idziemy za ciosem, lodołamacz na stół - błysk w oczach, otwarte w zachwycie usta i kolejne głośne zdanie - "to moja ulubiona barbie ..." które kończy szeroki uśmiech. Ania okazuje się wesołą, rezolutna, mądrą dziewczynką o bardzo zdecydowanych i odważnych upodobaniach.
Zatem i marzenie jest takie - przemknęło mi przez myśl. Jak się okazało nic bardziej mylnego.
A i owszem, marzenie wypowiedziane jasno, precyzyjnie i jednoznacznie - laptop. Niestety zasada ograniczenia wiekowego - 10 lat dotycząca sprzętu komputerowego, eliminuje to marzenie.
Długie minuty zastanawiania się i wspólnych rozmów. Pomocny okazuje się blok rysunkowy, kredki i możliwość narysowania kolejnych marzeń. Koń symbolizuje marzenie zawodowe Ani - tak, tak, dobrze czytacie, Ania chce być weterynarzem i leczyć kotki, pieski i konie i inne zwierzęta.
Królewna opisuje jej zabawy z rodzicami i braćmi w kopciuszka. Mama i tata to król i królowa, bracia Ernest i Łukasz to rycerze, a Ania? - zgadnijcie?! Puchatek, prosiaczek i tygrysek to jej ukochane bajkowe postacie - bardzo chciała by je spotkać, o tym opowiada kolejny rysunek.
Liczycie??? - ile było rysunków? - tak cztery ale to nie koniec. Tato przypomina Ani o jej życzeniu po obejrzeniu programu telewizyjnego. Błysk w oku i kolejny rysunek: rekin, rośliny wodne i inne ryby - a gdyby je tak zobaczyć z bliska np. w oceanarium?
Cudowne marzenia! Jednak wybór tego najważniejszego okazał się zbyt trudny. Kończymy nasze pierwsze spotkanie z Anią z zapewnieniem, że ma czas na przemyślenie które z marzeń jest to naj-, najważniejsze, najbliższe sercu. Aniu! Niedługo spotkamy się ponownie!
inne
2007-09-23
"Głowa do góry, sprawa oczywista, mówi Ci to delfin -morski optymista. Bo my delfiny, nigdy nie wątpimy i choćby całe morze wyschło, to ja zostaję. To ty zostajesz? Tak, ja zostaję optymistą! Bo my delfiny, nigdy nie wątpimy i choćby świat na głowę runął, nas nie opuści. Co nie opuści? Nas nie opuści dobry humor!"
Dzień 1
- Lecimy na Majorkę : ) -
"Czy leciałaś kiedyś samolotem?"- takie było pierwsze z pytań Marzycielki skierowanych w moją stronę. Ania z powagą patrzyła w stronę odlatujących samolotów. W jej oczach widać było lekkie przejęcie - starała się jednak nie okazywać strachu. Nie miała też ku temu powodów, mając przy sobie całą wesołą rodzinkę. Podróż minęła nam spokojnie, więc zaraz po kolacji, przeładowane pozytywną magią Majorki imprezowałyśmy w hotelowym pokoju.
Dzień 2
- Plażowanie-
Kamieniste wybrzeże, lazurowa woda i wspaniałe słońce - to, to co Ani podobało się tego dnia najbardziej. Dziewczynka co chwilę ciągnęła do wodny kolejnych członków rodziny. Nikt nie mógł nie skosztować z tej słonej kąpieli. Wieczorem wszyscy byli tak zmęczeni i spaleni od słońca, że planowany wieczorny spacer po mieście musieliśmy przełożyć na następny dzień.
Dzień 3
- Aqua Park -
Od siedzenia w wodzie marszczyła nam się skóra - to jednak nie przeszkadzało w świetnej zabawie. Zjeżdżalnie dla braci, relaksujące dżakuzi dla rodziców i wodny plac zabaw dla Ani - każdy znalazł coś dla siebie. Odwaga Marzycielki początkowo trochę zawodziła, jednak ku zdziwieniu wszystkich minęła wraz ze zjazdem z największej zjeżdżalni
Dzień 4
- Delfinarium -
Wreszcie nastała magiczna środa ! Dzień w którym wybraliśmy się do delfinarium. Ania od rana była podekscytowana, a z jej ust nie schodził uśmiech. Przy wejściu zaczepiła nas wielka maskotka delfina, która z radością przytuliła Marzycielkę. Po drodze mijaliśmy płaszczki, pelikany i inne wspaniałe stworzenia. Nagle rozległ się głos syreny alarmowej - to znak, że zaraz będą występy papug. Kolorowe ptaki jeździły na rolkach i rozwiązywały rebusy. Ich sztuczki były niesamowicie wesołe, a ze śmiechu bolały nas brzuchy. Koleinie mijając małpy i foki zmierzaliśmy na pokazy delfinów. Gdy cała publiczność usiadła wygodnie, rozpoczęło się magiczne show. Delfiny w rytmach skocznej muzyki skakały, tańczyły i pływały. Z Anią zajęłyśmy najlepsze miejsca w pierwszym rzędzie. To było niezapomniane wrażenie. Po pokazie poszłyśmy do wielkiego akwarium, gdzie można było podziwiać artystów odpoczywających pod wodą. Delfiny to wspaniałe i mądre zwierzaki, w których naprawdę można się zakochać. Gdy wróciłyśmy do hotelu cały czas rozmawiałyśmy o naszych wrażeniach, które były jak najbardziej pozytywne i wprawiały nas w optymistyczny nastrój.
Dzień 5
- Objazd wyspy -
Ten dzień zaczęliśmy wcześnie rano wsiadając do autokaru i ruszając w głąb wyspy. Pragnęliśmy odkrywać tajemnicę tego magicznego miejsca. Jechaliśmy po stromych górach, mijając przepaście, doliny i inne wspaniałe krajobrazy. Zwiedziliśmy wielki kanion i rozkoszowaliśmy się słońcem w hiszpańskim porcie. Wracając mijaliśmy dolinę pomarańczy, gdzie w koło rosły przeróżne cytrusy. To był romantyczny dzień, pełen wzruszeń i pięknych widoków, które uwiecznialiśmy na fotografiach.
Dzień 6
- Kolejny dzień plażowania-
Postanowiliśmy odszukać dzikie majorskie plaże...zadanie to nie okazało się trudne, gdyż już po kilku metrach spaceru nasze oczy podziwiały kamieniste wybrzeże wolne od turystów i hałasu. Wraz z Anią wybrałyśmy się na poszukiwanie muszelek. Musiałyśmy wspinać się po kamieniach i skałach. Nasz trud jednak opłacił się i z naszych zdobyczy zrobiłyśmy wspaniałą bransoletkę.
Dzień 7
- Prawie jak delfinarium - majorskie akwarium-
Tego dnia pogoda nie dopisywała więc wybraliśmy się do wielkiego akwarium. Miejsce to okazało się przepiękne. Za szklanymi ścianami podziwiać można było rafy, ryby i rekiny. Leżąc na wielkich poduchach rozglądaliśmy się w koło podziwiając piękno podwodnego świata, które bardzo urzekło małą Anie.
Dzień 8
- Wracamy do rzeczywistości-
Wszystkim smutno było opuszczać to wspaniałe miejsce. Ze łzami w oczach wsiadaliśmy do samolotu. Obiecaliśmy sobie jednak, że kiedyś powtórzymy naszą przygodę....bo kto raz był na Majorce, zabiera jej ducha który każe mu powrócić w to urokliwe miejsce!
spotkanie
2006-12-09
Wciąż nie znamy największego marzenia 7-letniej Ani.
Przyjechaliśmy do Ani w tym samych składzie. Przywieźliśmy naszej Marzycielce mnóstwo słodyczy mikołajkowych.
Niestety Ania niechętnie z nami rozmawiała. Powiedziała tylko, że chciałaby dostać laptopa i nic więcej. Ponownie tłumaczyliśmy Ani zasadę ograniczenia wiekowego dotyczšcego sprzętu komputerowego.
Obiecaliśmy, że przyjedziemy za jakiś czas i ponownie porozmawiamy o największym marzeniu.
spotkanie
2007-03-01
Tym razem Ania przywitała mnie szerokim uśmiechem. Od razu przystąpiłyśmy do zabawy. W ruch poszły przywiezione prezenty, kareta z konikiem oraz domino. W trakcie zabawy miło gawędziłyśmy o zainteresowaniach Ani, o zamiłowaniu do tańca. Nasza Marzycielka zaprezentowała figury, których nauczyła się sama i z niezadowoleniem stwierdziła, że "pracuje" jeszcze nad jedną figurą, którą ciężko opanować. Spróbujcie sami - stojąc na jednej nodze wykonać obrót. To naprawdę nie jest łatwe (próbowałam razem z Anią), ale Ania jest upartą dziewczynką, więc na pewno szybko opanuję tę trudną sztukę
Gdy zapytałam Anię jakie teraz jest jej największe marzenie opowiedziała mi o spotkaniu z delfinami, chciałaby je dotknąć i pobawić się z nimi. Nie musiałam namawiać Ani do narysowania delfinów, z ochotą chwyciła blok i kredki. Za kilka chwil powstał rysunek przedstawiający delfinarium.
Na drugiej kartce Ania narysowała białego kucyka, na co mama zareagowała bardzo zdecydowanie, że nie ma w domu miejsca na żywego kucyka. Nasza Ania bardzo kocha konie, bardzo chciałaby nauczyć się jeździć konno.
A na trzecim rysunku Ania narysowała modelkę. Zagraniczną, sławną modelkę, z którą chciałaby wystąpić przed publicznością i zaprezentować strój uszyty przez siebie, miałby to być kostium obszyty na rękawach rubinami. Zagraniczna modelka miałaby być w ognisto - czerwonej sukience, luźnej na górze i szytej "ze skosa". W blasku reflektorów obie modelki miałby wywołać zachwyt zaproszonych na pokaz gości.
Pięknie, prawda?
Po rozłożeniu trzech rysunków z marzeniami jako najważniejsze Ania wskazała wizytę w delfinarium.
Oto kolejne nowe wyzwanie dla wolontariuszy. Aniu, będziemy się bardzo starać, byś mogła pobawić się z ukochanymi delfinkami.
Na zakończenie wizyty Ania pokazała mi nowy rower, który dostała od rodziców na urodziny. Obiecała mi, że wykona dla nas rysunek na szkle i może, w wolnej chwili, wykona także dla nas coś z masy solnej, bo nasza Ania to prawdziwa artystka!