Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-06-07
inne
2009-07-12
Przygotowania
Dnia 12 lipca o godzinie 8:00 wyjechaliśmy z Gorzowa do Kożuchowa by spełnić marzenie 5-letniego Kacpra. Marzeniem chłopca było dostać zamek strachów Scooby-doo, zaś my to marzenie „nieco” urozmaiciliśmy dodając do tego tajemniczą zagadkę rodem z kreskówek o Scoobim.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce, czyli do zamku w Kożuchowie, od razu zaczęliśmy pompować i rozwieszać balony, wybierać miejscówki, w których wszystko będzie się działo oraz ćwiczyć całą fabułę. Gdy wszyscy się już poprzebieraliśmy i ustawiliśmy na swoich miejscach, byliśmy gotowi na przyjazd Marzyciela, który zjawił się zaraz, a tuż za nim przyjechała telewizja.
Oczami Marzyciela
Gdy Marzyciel przyjechał na miejsce (pod zamek) czekali już na niego Scooby, Welma, Fred oraz Kudłaty. Kreskówkowi bohaterowie ładnie przywitali się z rodziną Marzyciela i oczywiście z samym Kacprem. Welma jako najbardziej opanowana (gdyż Scooby i Kudłaty na sam widok zamku tracili pewność siebie) opowiedziała Kacprowi o dziwnej zagadce i równie dziwnych rzeczach dziejących się w zamku. No i o tym, że niedawno Dafne porwał jakiś potwór, który ją więzi i o skarbie pilnowanym przez duchy. Powiedziała również, że specjalnie czekaliśmy na niego by pomógł nam rozwiązać zagadkę i nas poprowadził. Kacper energicznie odrzekł, że nam pomoże i z jeszcze większą energią pognał wraz z bratem rozwiązać tajemniczą zagadkę.
Okazało się, że drogę przez ten wielki zamek do skarbu i Dafne wskazywały karty z postaciami z kreskówki. Lecz nie było to takie proste jak by się mogło wydawać, ponieważ po drodze Kacper musiał rozwiązać parę pomniejszych zagadek by w końcu rozwiązać tę największą.
Pierwszą przeszkodą okazały się złośliwe elfy, które miały dać Kacperkowi i jego bratu Hubertowi magiczną rzecz potrzebną w rozwiązaniu zagadki jeśli wygrają z nimi w darta. Jednak okazało się, że Kacper i Hubert świetnie rzucali do celu, więc elfy musiały się poddać i ofiarować Kacprowi magiczną linę. Lecz do czego może mu się ona przydać, jeszcze się nie dowiedział.
Nie było jednak czasu na rozmyślanie gdyż karty pojawiły się znowu i prowadziły dalej po wielkim zamku, teraz zaś doprowadziły nas do lochów gdzie czekały skrzaty, które miały kolejny magiczny przedmiot potrzebny do dalszej zabawy. Tutaj zadanie, które czekało na Kacpra było równie wymagające jak i poprzednie gdyż musiał trafić Scooby chrupkami do koszyka oświetlonego w ciemnych lochach tylko świetlikami rzucającymi nikły blask. Lecz bardzo dzielny Kacper, któremu kibicowali rodzice, wspierany przez nich i równie dzielnego brata odniósł zwycięstwo i dostał… latarkę, która miała rozjaśniać mrok w jego dalszej wędrówce przez ciemne lochy i nie tylko.
I znów karty jakby wyrosły z posadzki i poprowadziły Kacpra oraz drużynę Scoobiego, która dzielnie trzymała się tuż za bohaterem (no ale nie ze strachu, ależ skąd!) do drugich lochów bardziej potężnych i groźniejszych od poprzednich.
I tu na Kacpra czekało prawdziwe wyzwanie, które niczym nie zraziło naszego małego i dzielnego chłopca. Marzyciel ochoczo ruszył naprzeciw niebezpieczeństwu. Szliśmy przez wielkie lochy, gdy wtem drogę zastąpił nam wielki karaluch a z tyłu za nim było słychać głos Dafne wzywającej pomocy! Pod nogami chłopca dało się zauważyć magiczne kulki z papieru mieniące się wśród ciemności niczym latarnia na morzu o zmroku. Tymi kulkami trafiając trzy razy karalucha można go było pokonać. Dzielny Kacper szybko stawił czoła wyzwaniu i już po chwili Dafne była wolna. Uratowana dziewczyna podziękowała ładnie chłopcu i podarowała mu klucz, tylko że ona sama nie wiedziała do czego może się przydać. I w tym momencie Scooby zauważył, że od lochów jest boczne wejście do innego pomieszczenia gdzie dało się w mroku dostrzec skrzynię i krążące wokół niej duchy. Welma szybko skojarzyła fakty i powiedziała, że linką, którą ma Kacper można związać duchy, oraz że światło z latarki je oślepi. Tak więc Kacper i Scooby chwycili za dwa końce liny i czym prędzej związali duchy całkiem oślepione i zdezorientowane. Gdy już duchy przestały być groźne, Kacper wraz z bratem wzięli się za otwieranie skarbu, lecz na skrzyni była założona kłódka. I w tym czasie Kacper wpadł na pomysł by tę kłódkę otworzyć kluczem, który dostał za pokonanie karalucha. Rzeczywiście - pasował jak ulał. A w skrzyni Kacper zobaczył wiele gadżetów i zabawek ze Scoobim ale w tym wszystkim najważniejszy był zamek strachów Scooby-doo. Gdy Kacper to zobaczył powiedział: ”Ja o tym marzyłem!” Była to wzruszająca chwila , bo chłopiec tak bardzo zaskoczony wszystkim co się wokół niego działo, pamiętał o swoim skromnym i jakże pięknym marzeniu.
Później przeszliśmy do sali balowej gdzie na imprezę przyszło wiele różnych bajkowych postaci by bawić się z Marzycielem: m.in. ptaszek Tweety, smok, słoń w sukni baletnicy oraz sam Scooby (czyli ja) i wiele, wiele innych.
Czas podziękowań i pożegnań
Po świetnej zabawie i imprezie Scooby musiał się pożegnać gdyż był już wzywany do rozwiązania następnej zagadki. Podziękował pięknie chłopcom i ruszył w dalszą drogę. Po zabawie przyszedł czas na ucztę w iście królewskim wydaniu, przy pięknym długim stole nakrytym eleganckim obrusem gdzie podano obiad. Na „tronie” siedzieli razem i jedli Kacper z Hubertem. Po tych wszystkich wspaniałych momentach przyszedł czas na pożegnanie, które przebiegało już w nieco mniej wesołej atmosferze, gdyż był to naprawdę niezapomniany dzień. Myślę, że udało nam się wywiązać z zadania i to piękne marzenie zostanie Kacperkowi na zawsze w pamięci.
Scooby podaje łapę a fundacja Mam marzenie dziękuje serdecznie wszystkim, którzy pomogli spełnić marzenie Kacpra. Oto oni:
- Hubert Piaskowski – podarował wymarzony Zamek Strachów
- Państwo Ewa i Witosław Burscy – dorzucili dodatkowe figurki ulubionych bohaterów Kacperka i pościel ze Scoobym
- Kożuchowski Ośrodek Kultury i Sportu „Zamek” – udostępnił klimatyczne lochy, salę balową, a pan dyrektor Bogusław Flis uzbroił chłopców w sztylety
- pani Helena Kaczmarek – podjęła uczestników zabawy królewską ucztą
- pan Paweł Pieńkosz – zapewnił pyszne soczki, aby można było oblewać kolejny sukces w walce z tajemniczymi zjawami
- pan Zenon Michałowski – dowiózł wszystkich bezpiecznie na miejsce akcji i z powrotem