Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2007-10-26
Piątkowy poranek ... przyjeżdżamy na Ligotę, gdzie mamy poznać naszą kolejną Marzycielkę. Chorującą na białaczkę Olę. Nasza wczesnoporanna wizyta nie spotyka się z aprobatą Oleńki, dlatego postanawiamy przełożyć nasze spotkanie na poniedziałek, tym razem w godzinach popołudniowych.
Poniedziałek.wracamy na Ligotę, by tam spotkać się z Oleńką po raz drugi ;) Tym razem zabezpieczeni w kredki, kolorowe kartki i kolejną dawkę dobrego humoru wkraczamy na oddział Onkologii i Chemioterapii. Już teraz wiemy, ze poweekendowe spotkania są znacznie przyjemniejszą formą spotkań z naszą małą Marzycielką. Oleńka od razu nas rozpoznaje;) Po chwili rozmowy postanawiamy, że wspólnie coś narysujemy.rysujemy prześliczny domek z różowym dachem. Próbuje namalować też coś ja, efekt jednak jest mizerny...
Z rozmowy z Olą dowiadujemy się, że różowy jest Jej ulubionym kolorem. Dowiadujemy się również, że Oleńka bardzo lubi bajki, w szczególności Smerfy. Kiedy już wydaje nam się, że marzenie Oli związane będzie ze Smerfami właśnie, Oleńka informuje nas że nie.
Wyznaje nam, że Jej największym marzeniem (większym od spotkanie ze Smerfami) jest wycieczka - wraz z Mamą, Tatą i Siostrą Emilką - do Wesołego Miasteczka w którym były by Zamki Księżniczek. Ponieważ marzenie to zwyciężyło z posiadaniem lalki i akcesoriów do niej oraz z chęcią poznania Smerfów możemy z czystym sumieniem powrócić do naszych domków, aby dążyć do realizacji marzenia naszej Prześlicznej Małej Marzycielki - Oli.
Serdecznie dziękujemy pani Justynie Karmańskiej z Piekar Śląskich za przekazanie na cele fundacyjne ogromnego "wora" maskotek i nie tylko. Rzeczy te przyczyniły sie do przełamania "pierwszych lodów" i wielkiego uśmiechu na twarzy naszej Marzycielki Oli oraz innych dzieciaków.
inne
2008-06-08
Niedziela. Od dawna wiadomo, że w całym tygodniu ten dzień jest wyjątkowy, rodzinny. Tej niedzieli wyczekiwaliśmy jednak szczególnie. Dlatego gdy rankiem, zamiast promieni słonecznych obudził nas szelest kropel deszczu wpadliśmy w lekką panikę. Pogoda jednak także zrozumiała dość szybko powagę sytuacji i około godz. 10 pojawiły się przejaśnienia, a daszyk pozostał jedynie wspomnieniem.
Ole przywitaliśmy w chorzowskim parku. Zarówno ona jak i jej siostrzyczka były tego dnia naszymi małymi królewnami. Z tego też powodu po terenie parku dziewczynki poruszały się w specjalnie dla nich przygotowanej bryczce. Królewny okazały się na tyle dzielne i odważne, że przez kilka chwil nawet same bryczkę powoziły. Kiedy tak jeździliśmy sobie w najlepsze, nagle Pan Woźnica zatrzymał powóz, ujrzeliśmy bramę Śląskiego Wesołego Miasteczka, a w niej.Księżniczkę i Królewicza, którym towarzyszyli niemal wszyscy pracownicy wesołego miasteczka, z panem dyrektorem na czele. Tak uroczyste przywitanie nie było jedyną atrakcją. Zarówno Ola jak i jej siostra Emilka dostały ogromne prezenty. Było to wymarzone lalki z akcesoriami. Zakupili je pracownicy wesołego miasteczka, po tym, jak dowiedzieli się, że rezerwowym marzeniem Oli była właśnie taka lalka. Kiedy już wspólnymi siłami odpakowaliśmy wszystkie pudła, przyszedł czas dla fotoreporterów. Ola razem z rodzicami udzielała wywiadów, pozowała do zdjęć w towarzystwie pary książęcej. A kiedy pan dyrektor wesołego miasteczka wręczył nam bilety to tego bajkowego miejsca nie pozostało nam nic innego jak tylko rzucić się w wir zabawy i rozrywki. Zabaw było mnóstwo. Między innymi dziewczynki przez kilka chwil jeździły samochodem, później unosiły się niemal pod niebo na grzbiecie łabędzi. Razem z nimi jechaliśmy także mniejszą kolejką górską. Atrakcją dnia stał się jednak basem z kolorowymi piłkami, do którego wskoczyły nie tylko dziewczynki, ale i nasza książęca para. Na taki rodzaj zabawy skusiła się nawet mama dziewczynek. Poza tym był też czas na spotkanie z clownem-gigantem, na dmuchanie mydlanych baniek czy kolorową cukrową watę. Aby pokrzepić nasze siły zjedliśmy także obiad z przepysznym lodowym deserem. Przez cały czas pobytu w wesołym miasteczku towarzyszył nam pięknie udekorowany samochód, który podwoził nas w każde wskazane prze Oleńkę miejsce. Zabawa trwała kilka dobrych godzin.
Oleńkę, Emilkę i ich rodziców pożegnaliśmy zmęczeni, ale niezmiernie szczęśliwi. Ogromną radość sprawiał nam uśmiech na twarzy Oli. Widzieliśmy, że ona również jest szczęśliwa. Największą nagrodę od Oli otrzymała jednak nasza księżniczka, która przy pożegnaniu usłyszała słowa wypowiedziane przez Oleńkę. Jakie były te słowa?? KOCHAM CIĘ KSIĘŻNICZKO
Magia i czar tego dnia pozostanie z nami na zawsze. Długo będziemy pamiętać radość Oli i Emilki, i wzruszenie ich rodziców. Całej rodzinie życzymy wszystkiego, co najpiękniejsze. Aby dni takie jak ten spędzony w wesołym miasteczku powtarzały się jak najczęściej.