Moim marzeniem jest:
Pan Jarosław Śliwka oraz Pan Marcus Eckermann.
pierwsze spotkanie
2006-04-10
Kacper, 13 letni chłopiec cierpiący na zanik mięśni, mieszka wraz z rodzicami i starszym bratem Marcelem w Cybince. Jest to nasza pierwsza samodzielna wizyta u Marzyciela. Pełni emocji i tremy przyjechaliśmy do Cybinki wzmocnioną ekipą. Nasze obawy i zdenerwowanie okazały się niepotrzebne. Pierwsze lody przełamał lodołamacz w postaci gry na PC o wyścigach samochodowych- ToCA Race Driver III. Brat - Marcel otrzymał pałeczki perkusyjne od firmy WIMUZ z Gorzowa Wlkp. (serdecznie dziękujemy!!) oraz drugi komplet ze specjalna dedykacją od grupy Pogodno ofiarowany po koncercie w gorzowskim klubie. Początkowe onieśmielenie Kacperka ustąpiło, a już po kilku minutach rysując swoje marzenia zaczął nawet sobie z nami żartować. Na pierwszym rysunku pojawia się kolorowy budynek, musimy zgadywać, co to za miejsce, nie jest łatwo. Kacper wpadł w dobry nastrój, przekomarza się z nami i za nic w świecie nie chce od razu zdradzić nam swego marzenia.
Jest coraz milej,fantastyczna rodzina chłopca bierze też udział w bardzo przyjemnym "procesie odkrywania marzeń". Nareszcie dzięki podpowiedziom Kacpra odgadujemy największe marzenie chłopca. Jest to wizyta w fabryce Porsche w Stuttgarcie. Drugim marzeniem Kacperka jest pilotowanie samolotu F-15, kolejnym - nowy, koniecznie zielony komputer oraz spotkanie z ukraińskim piłkarzem Andrzejem Szewczenko, obecnie grającym w AC Milan. Wszyscy jesteśmy podekscytowani i zadowoleni, cudowna moc marzeń Kacpra jest dla nas wielkim przeżyciem. Wbrew swemu cierpieniu i ciężkiej chorobie, chłopiec zachwyca nas osobowością i pogodą ducha, a jego wiedza na temat m.in. II wojny światowej, samolotów i samochodów - wzbudza w nas podziw. Podziw tego dnia wzbudził w nas też pies Kacpra, a raczej niedźwiedzio-pies. Ogromny, kudłaty, czarny Aton. Żegnamy rodzinę Kacperka, wyjeżdżamy z Cybinki z przeświadczeniem, że pragnienie naszego Marzyciela zostanie urzeczywistnione, a wymarzony wyjazd do fabryki Porsche dostarczy całej rodzinie niezapomnianych wrażeń, wniesie radość w ich trudną codzienność i da siłę do dalszej walki z chorobą.
inne
2006-07-23
I dzień- 20.07.06r. godz. 4.00
"NA PODBÓJ MARZEŃ"
Po dniach wypełnionych przygotowaniami do podróży, nadszedł w końcu moment, kiedy z ogromnym zaciekawieniem i radością ekipa Marzyciela Kacpra (mama- Renata, tata- Wojtek, brat Marcel, wolontariuszka- Alicja) ruszyła na podbój Stuttgartu. Nasz cel to spełnienie marzenia Kacpra- wizyta w fabryce Porsche. Pozytywne emocje towarzyszyły nam już od samego początku. Z obsługą berlińskiego lotniska Schoenefeld udało się załatwić wejście dla Kacpra do kokpitu. Wizyta w kokpicie i pierwsza podróż samolotem stanowiły dla chłopca fantastyczny początek wyprawy. Około godzinnemu przelotowi towarzyszyła cudowna pogoda, a piękne widoki pod skrzydłami samolotu stanowiły obiekt zachwytu naszego Marzyciela. Lotnisko w Stuttgarcie- odbierają nas dwie taksówki. Przejazd do miejsca zamieszkania (Ludwigsburg oddalony o około 30-ści km) również nie pozbawiony był emocji ze względu na ,,dość szybką jazdę" z pięknem otaczającego nas krajobrazu. Nie upłynęło kilkadziesiąt minut a już byliśmy zakwaterowani w naszym wspaniałym hotelu Nestor. Zadowolenie było kompletne kiedy okazało się, że nasze pokoje wyposażone są w klimatyzację. Teraz przyszła kolej na odpoczynek po trudach i przeżyciach związanych z podróżą. Wypoczynek, który w szczególny sposób należał się Kacprowi. Jeszcze przed wieczorem do ekipy Marzyciela dołączył Michał- ,,Aniołek" przedstawiciel Porsche stanowiący bardzo cenne uzupełnienie naszej grupy. Wieczór spędziliśmy na Starym Mieście Ludwigsburga w małej przytulnej restauracyjce. Podczas kolacji Michał- ,,Anioł" przywitał Kacpra (i nas pozostałych) oficjalnie, bardzo serdecznie w imieniu Porsche, życząc samych pozytywnych wrażeń. Czas posiłku upłynął pogodnie. Magii chwil dodawała atmosfera Starego Miasta Ludwigsburga. Po kolacji mały spacer po uliczkach Ludwigsburga i ekipa Marzyciela udaje się na zasłużony odpoczynek.
II dzień- 21.07.06r.
"CHWILO TRWAJ WIECZNIE, JESTEŚ PIĘKNA!"
Spotykamy się przy śniadaniu w hotelowej restauracji. Apetyty wszystkim dopisywały, ale napięty plan dnia i Marzyciel ,,nas nagliły". Przepyszne potrawy ze ,,szweda" szybko zostały przez nas pochłonięte i ,,zapakowani" do klimatyzowanego wana prowadzonego przez Michała ,,A", ruszyliśmy w stronę marzenia Kacpra. Po kilkunastu minutach jazdy u wrót naszego celu wyprawy- obiektu marzeń Kacpra- fabryki samochodów Porsche. Punktualnie o wyznaczonej godzinie na spotkanie z Kacprem i jego ekipą stawiła się Monika- przedstawicielka działu marketingu, radość i satysfakcję Kacpra i naszą dopełnił fakt, iż Monika perfekcyjnie rozmawia po polsku (jest Polką z pochodzenia). Prowadzeni przez naszą przewodniczkę ruszyliśmy w czarodziejski świat Porsche. Kacper wyciszony i skupiony. Na twarzy chłopca, na co dzień uśmiechniętej, zagościł wyraz skupienia i powagi świadczący o randze wydarzenia zachodzącego w życiu. My również poddaliśmy się magii chwil, podczas których byliśmy świadkami cudownego procesu spełnienia marzenia. Krok po kroku w przystępny, acz profesjonalny sposób, Monika opowiadała o tajnikach produkcji i montażu Porsche. Co chwilę zachwycaliśmy się stosowaną techniką i tak np. dowiedzieliśmy się, że prace montażowe, 7-krotne lakierowanie i polerowanie, wykonuje się ręcznie. Z wielką radością i satysfakcją stwierdziłam, że nasz marzyciel- Kacer nie tracił ani chwili i z ogromnym zainteresowaniem i uwagą przysłuchiwał się objaśnieniom przewodniczki, a jego szeroko otwarte oczy obserwowały każdy szczegół w tym jakże interesującym miejscu. Sama Monika stwierdziła, że mieliśmy dużo szczęścia, gdyż akurat tego dnia na hali montowane były ,,Porschaki" w przeróżnej kolorystycznie gamie kolorów, co jak stwierdziła, było rzadkością. Radość i satysfakcja na twarzy Kacpra wzrastały z minuty na minutę. Obserwując reakcje Kacpra chciałoby się powiedzieć: chwilo trwaj wiecznie, jesteś piękna? Całości dopełniała wspaniała atmosfera jaka panowała w halach montażowych- uśmiechnięci panowie wykonujący swoją pracę ze swobodą przypominającą wręcz majsterkowanie, które sprawia przeogromną przyjemność. Wzdłuż taśm montażowych nasza ekipa poruszała się do przodu. Monika niezmordowanie tłumaczyła nam każdy szczegół procesu montażowego, stwierdziła też, że na sukces Porsche pracuje około 5 tys. ludzi, w tym 2 tys. to grupa inżynierów. Porsche swój sukces zawdzięcza perfekcyjnej logistyce, wprowadzonej do fabryki w latach 90-tych przez Japończyka. Jednocześnie na sukces wpływ mają wszyscy pracownicy szeregowi, którzy składają wnioski racjonalizatorskie służące udoskonalaniu procesu produkcyjnego. Czas upływał szybko. Nasz Marzyciel i my otrzymaliśmy "końską dawkę" wiedzy i wrażeń. Kacper z iskierkami w oczach oglądał gotowe egzemplarze Porsche przygotowane do transportu i sprzedaży w USA. Zakończeniem, a jednocześnie miłym akcentem w krainie marzeń Kacpra był fakt, że niektórzy z pracowników Porsche słysząc u nas polską mowę stwierdzali, że również pochodzą z Polski a jeden z panów dowiedziawszy się, że Monika również jest Polką stwierdził: ,,jo se nawet tok myślał, że taka śworno dziołcha to może być tylko od nos" (wolny przekaz). Po kilku godzinach zwiedzania przyszedł niestety czas rozstania z Moniką. Na pożegnanie Monika dostała od Kacpra trzy własnoręcznie narysowane modele Porsche. Szefowa Moniki stwierdziła, że rysunki będą wisiały w dziale marketingu w miejscu, gdzie klienci odbierają zamówione auta. Teraz pieczę nad Marzycielem oraz ,,pozostałymi" przejęła Sabrina, wszyscy tego dnia mamy szczęście zarówno do pięknych samochodów jak i kobiet. Okazuje się, że Sabrina pracuje w dyrekcji Porsche i przygotowała dla Kacpra wspaniałą niespodziankę, która będzie odkryta po obiedzie. W restauracji dla gości Porsche, w doskonałych nastrojach zjedliśmy pyszny obiad, schłodziliśmy się zimną colą i na czele z Kacprem byliśmy gotowi do dalszego etapu spełnienia marzenia Kacpra. Za naszą nową opiekunką udaliśmy się do muzeum Porsche. Przed wejściem do Muzeum na naszego Marzyciela czekała niespodzianka - najnowszy model Porsche (w kolore, jakim narysował wcześniej Kacper!). Sabrina i super auto czekało na dyspozycje Kacpra. Tego Kacper się nie spodziewał. Zaskoczony i troszkę stremowany, wygodnie usadowiony przez rodziców ruszył w fantastyczną przejażdżkę ulicami pięknego Stuttgartu. Powrót Kacpra przyniósł kolejną niespodziankę - bowiem Sabina zaproponowała przejażdżkę Marcelowi- starszemu bratu Kacpra. Nie czekając na powrót Marcela udaliśmy się do pomieszczeń muzealnych. Tutaj zachwytom nie było końca. Zgromadzone Porsche od najnowszego do najstarszego wywoływały w Kacperku lawinę radości i podziwu. Nie obyło się również bez sesji zdjęciowej. Nikt z nas nie oparł się pokusie upamiętnienia tych chwil. Zbliżał się wieczór, pora opuścić gościnne mury Porsche. Zapadła zainspirowana przez Michała ,,A" jednogłośna decyzja- jutro tutaj wracamy. Powrotna droga do Ludwigsburga upłynęła niespodziewanie szybko, na twarzy Kacpra widniał wyraz radości i satysfakcji, w nas wszystkich rozkwitało uczucie spełnienia, w naszym wozie zapadła cisza, każdy z nas na swój sposób ponownie przeżywał i analizował wydarzenia w którym dopiero co uczestniczył.
Dzień III 22.07.06r.
"DLACZEGO DZISIAJ NIE JEST WCZORAJ?!"
Jak co dnia spotkaliśmy się rano w restauracji hotelowej. Dzisiaj jestem pierwsza ale tuż za mną zjawia się Kacper wraz z rodziną i jak myślicie, co usłyszałam od Kacpra na dzień dobry?.. ,,dlaczego dzisiaj nie jest wczoraj? Ja chcę, żeby dzisiaj było wczoraj!" Tego i następnego dnia takie stwierdzenie z ust naszego Marzyciela padało jeszcze wielokrotnie. Przedpołudniowy ponowny pobyt w Muzeum Porsche zapewnił w pewnej mierze kontynuację, jak to Kacper pragnął- poprzedniego dnia. Kiedy nasz marzyciel do woli nacieszył się Porschakami zgromadzonymi w Muzeum przyszła pora na zwiedzanie Stuttgartu. Zwiedziliśmy wspaniałe, ogromne, położone w pięknym parku- ogrodzie ZOO Wilhelma, obejrzeliśmy panoramę miasta na 400-stu metrowym wzgórzu z wieży telewizyjnej (150m). Od pani przewodnik dowiedzieliśmy się mnóstwo ciekawych rzeczy o mieście, zaznajomieni zostaliśmy z najmniejszymi szczegółami historycznymi. Upał sobotniego dnia dokuczył nam wszystkim dlatego też dopiero po przedwieczornym wypoczynku nasz Marzyciel i my, jego drużyna byliśmy ponownie gotowi do życia. Wieczorny spacer po Ludwigsburgu, kolacja w Biarni, lody w zaprzyjaźnionej już w poprzednie dni kafejce na Starym Mieście, dopełniły sobotni letni wieczór.
Dzień IV 13.07.06r.
"DLACZEGO DZISIAJ NIE JEST PRZEDWCZORAJ?!"
Na dzień dobry tym razem usłyszałam: ,,Dlaczego dzisiaj nie jest przedwczoraj?.." i tak kilkanaście razy co chwilę! Śniadanie w hotelowej restauracji przepyszne. Do realizacji naszych planów pobytu w Stuttgarcie pozostała jeszcze wizytacja słynnego Stuttgarskiego Stadionu Piłkarskiego. Okazało się jednak niestety, że jest on udostępniony dla zwiedzających tylko w poniedziałki, także nasze zwiedzanie musieliśmy ograniczyć do 2-óch stadionów pomocniczych, gdzie dostaliśmy się nie zupełnie formalnie- przez uchyloną bramę.. Już tylko pozostała nam pożegnalna runda (w wyposażonym w klimatyzację udostępnionym nam przez Porsche mini vanie) po Stuttgarcie i okolicach, przejazd do hotelu, pakowanie bagaży, mały wypoczynek, podróż na lotnisko i żegnamy się serdecznie z Michałem- ,,A" oraz gościnnym Stuttgartem. W drodze powrotnej humory dopisują wszystkim, a w szczególności Kacprowi, który zachwyca się każdą chwilą i każdym szczegółem powrotnego lotu. Na lotnisku wspaniała niespodzianka! Wśród oczekujących ekipa powitalna Fundacji ,,Mam Marzenie" widok biało zielonych koszulek i pęków balonów, górujących nad głowami Doroty, Grzegorza i panów kierowców, którzy przyjechali po nas na lotnisko uradowali nas ogromnie. Kacper nasz Marzyciel roześmiał się od ucha do ucha, a z oczu posypały się te jasne znane już nam wszystkim iskierki.
KACPERKU! DOBRZE, ŻE JESTEŚ!
Do realizacji tego cudownego marzenia przyczynił się Pan Jarosław Śliwka General Manager Porsche oraz Pan Marcus Eckermann.
Bardzo gorąco dziękujemy!
Pomogli nam także:
- Pani Krystyna Antoniewicz-Sas z firmy Statoil Polska
- Pani Stefania Hejmanowska i Pan Bogusław Kimon z Warsztatów Terapii Zajęciowej z Gorzowa Wlkp.
- Pani Walentyna Głąbowska i Pan Wojciech Dzieleńdziak z Warsztatów Terapii Zajęciowej z Sulęcin
- Magdalena, Maria i Thomas Müller
Wszystkim, którzy uczestniczyli w realizacji marzenia Kaperka serdecznie dziękujemy!
spotkanie
2006-04-27
Kacper przywitał nas wspaniałym uśmiechem. Skrępowanie towarzyszące pierwszej wizycie całkowicie ustąpiło! Chłopiec natychmiast z radosną miną zaprezentował nam przygotowane rysunki ukochanych modeli Porsche. Już na pierwszy rzut oka widać było, że w swoje dzieło włożył dużo serca i pracy (jak przystało na młodego inżyniera - konstruktora!) Musimy zabrać w podróż marzeń Kaperka do Fabryki Porsche. Następnie (oczywiście można się było tego spodziewać!!) męska część "zgrupowania", na czele z Kacperkiem, bez reszty oddała się dyskusji na tematy motoryzacyjne. W tym czasie paniom pozostały już tylko tematy "inne".
Czas szybko mijał, a przed nami jeszcze jedna wizyta u Marzycieli - Łukasza i Pawła, którzy podobnie jak Kacper chorują na zanik mięśni. Mieszkają w Bieganowie- wiosce oddalonej o kilka kilometrów od Cybinki. Przed wyjazdem nie omieszkaliśmy oczywiście odwiedzić zaszytego w ogrodzie niedźwiedzio-psa, Atona. Ukochany pies Kacpra przywitał nas jak starych znajomych całym psim sercem, szczekaniem, a w szczególności "młynkiem ogonowym".
Teraz już naprawdę czas naglił Jeszcze tylko kilka wskazówek dla naszego kierowcy-Grzegorza. Tata Kaperka na piasku dokładnie próbuje wytłumaczyć drogę do Bieganowa. Ruszamy w drogę. Do zobaczenia Marzycielu! Przed Tobą najcudowniejsze dni majowo-czerwcowe. Życzymy Ci Kacperku, aby upłynęły w szczęściu, a czas oczekiwania na spełnienie Twego marzenia był radosny i pogodny!