Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-03-14
W sobotę wybrałyśmy się do cudownej Marzycielki - subtelnej Madzi o wielkich oczach i perlistym śmiechu. Jako, że Madzia skrycie marzy o jeździe konnej, podarowałyśmy jej pluszowego konika i anatomiczny model konia.
Po krótkiej przepychance z Kamą - wspaniałym psiakiem, który też chciał uczestniczyć w naszym spotkaniu, ale przewidujący Rodzice Madzi go nie wpuścili - poprosiłyśmy Madzię, by narysowała nam o czym marzy.
Dziewczynka z błyskiem w oku narysowała nam skąpane w słońcu oceanarium ze skaczącymi delfinami, powiedziała nam, że chciałaby dostać konsolę do gier, a także zostać weterynarzem małych zwierząt.
Ale najbardziej marzy, by... zostać jurorem w programie "Jak oni śpiewają" - chciałaby zasiąść w fotelu jurora i móc ocenić śpiewającego uczestnika.
Po wielu konsultacjah i spotkaniach marzenie Madzi uległo zmianie. Okazało się, że prawdziwym marzeniem dziewczynki jest wizyta w Delfinarium na Litwie.
Jeśli chcesz pomóc nam spełnić marzenie Madzi skontaktuj się z nami.
Donata 660794799
inne
2010-01-15
Magda bardzo chciała się z nami spotkać. Dlaczego? Otóż miała dla nas ważną wiadomość. Zdradziła, że chociaż bardzo lubi zwierzęta i delfiny, to jej największym marzeniem jest wycieczka do Disneylandu. Niedawno odbyła tam wirtualną podróż. Spodobały jej się wszystkie atrakcje.
Nasza młoda gwiazda nie wyobraża sobie wycieczki, bez zwiedzenia Paryża. Chciałaby pospacerować pod wieżą Eiffla, przepłynąć statkiem po Sekwanie i przejechać się autobusem turystycznym podziwiając zabytki.
spełnienie marzenia
2010-06-23
Czerwiec to chyba jeden z najmniej lubianych miesięcy w życiu studentów- to właśnie w nim przypada znienawidzona sesja letnia z najtrudniejszymi egzaminami. Ja jednak tegoroczny czerwiec będę wspominała bardzo miło. Między jednym egzaminem a drugim zdecydowałam się towarzyszyć Madzi i jej rodzinie w podróży do Disneylandu i choć było ciężko pogodzić naukę i wyjazd nie żałowałam tej decyzji ani przez chwilkę.
Pierwszy dzień wyjazdu upłynął pod znakiem emocji związanych z podniebną podróżą samolotem z Warszawy do Paryża. Był to pierwszy lot samolotem dla Madzi, jej brata i mamy i choć wszyscy bardzo się denerwowali jak nasza Marzycielka zniesie lot okazało się, że obawy były całkiem bezpodstawne bo zniosła go ona chyba najlepiej z nas wszystkich.
Na francuskiej ziemi czekała już na nas taksówka a po niecałej godzinie podróży byliśmy na miejscu. W hotelu Explorers byliśmy zaledwie chwilkę po krótkim odpoczynku wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia. Przygodę z Paryżem rozpoczęliśmy całkiem nietypowo bo od supermarketu;)
Po męczących zakupach uznaliśmy, że czas kłaść się spać bo następnego dnia czeka nas najważniejszy dzień całego wyjazdu a zarazem główny element marzenia Madzi czyli wizyta w Disneylandzie.
W niedzielny poranek pobudka z samego rana, śniadanie i przejazd do Disneylandu. Niestety mimo zapowiedzi wszelkich serwisów internetowych zajmujących się pogodą, które mówiły o słońcu i wysokiej temperaturze, pogoda nas nie rozpieszczała, było zimno, padał deszcz a chmury tylko na chwilkę odsłoniły słońce. Nie wystraszyło nas jednak to i postanowiliśmy, że będziemy świetnie się bawić, w końcu przyjechaliśmy do Disneylandu! Przygodę z parkiem
zaczęliśmy od bajkowej krainy, byliśmy w ogrodzie z Alicji z Krainy Czarów, płynąc łódką oglądaliśmy tańczące lalki, pokręciliśmy się odrobinę na karuzeli, odwiedziliśmy Pinokio i Królową Śniegu a także polataliśmy odrobinę z Piotrusiem Panem. Po przerwie na coś ciepłego obejrzeliśmy paradę bajkowych postaci i ruszyliśmy do kolejnych krain z atrakcjami dużo bardziej
podnoszącymi ciśnienie. Okazało się, że atrakcje były straszne ale tylko dla nas, Madzia nie miała z tym problemu i z uśmiechem na ustach wchodziła na wszystkie, a my jako jej towarzysze razem z nią. W pozostałych krainach Madzi najbardziej podobały się kolejki/łódki itp. Które oznaczone były jako te najszybsze i najbardziej niebezpieczne i tak o to dwa razy byliśmy na kolejce Big Thunder (mimo moich zapowiedzi, że nigdy w życiu na nią nie wsiądę) i kilka razy braliśmy udział w przygodzie Piratów z Karaibów a z każdej wychodziliśmy bardziej mokrzy. Po powrocie z Parku, na zakończenie tego wspaniałego dnia odwiedziliśmy jeszcze basen i pokój z kukami.
Do łóżek kładliśmy się z nadzieją, że następnego dnia pogoda okaże się łaskawsza.
W poniedziałek udaliśmy się do sąsiedniego parku Walta Disney’a. Tam na początek udaliśmy się na zwiedzanie podwodnego świata z bajki Gdzie jest Nemo?”, jak się potem okazało świata nikt z nas nie widział bo kolejka która miała nam pomóc w jego poznaniu pędziła z ogromną szybkością i jakoś dziwnie często i szybko skręcała(. Po odwiedzeniu pozostałych atrakcji, które po wspomnianej kolejce nie zrobiły na nas większego wrażenia wróciliśmy z powrotem do Disneylandu by odwiedzić miejsca które najbardziej nam się podobały, jak można się było spodziewać były to wszystkie najszybsze i najniebezpieczniejsze atrakcje parku. Na sam koniec wizyty w Disneylandzie naszych Panów zostawiliśmy na lodach a razem z Madzią i jej Mamą
wybraliśmy się na zakupy. Dzień tradycyjnie zakończyliśmy basenem i zabawą w kulkach.
We wtorek kończyła się Disneyowska przygoda Madzi choć wcale nie oznaczało to końca naszego wyjazdu. Madzia bowiem marzyła również o zobaczeniu wieży Eiffla i przejażdżce autobusem wycieczkowym po Paryżu. To właśnie zajęło nam cały dzień. I tutaj Madzia pokazała jak jest odważna i zabrała nas na samą górę wieży, mimo początkowych obaw nikt z nas potem nie żałował, że daliśmy się Madzi namówić- widok z samej góry był niesamowity!
Kolejny dzień był niestety już naszym ostatnim we Francji. Po śniadaniu udaliśmy się na lotnisko by pełni pozytywnych wrażeń wrócić do Warszawy