Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2008-10-28
W ostatni październikowy wtorek udaliśmy się na pierwsze spotkanie z naszym nowym Marzycielem Jarkiem. Przyniesiony przez nas prezent - gra komputerowa, której nazwy nie potrafię powtórzyć, bardzo się Jarkowi spodobała, bo jak się okazało, nasz Marzyciel uwielbia takie właśnie gry!
Już na początku dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o Jarku. Powiedział nam, że uwielbia gotować, a w przyszłości chciałby zostać kucharzem. Okazało się, że lubi wyręczać mamę w przyrządzaniu obiadów, ale najlepiej mu wychodzi ciasto murzynek w polewie. Kiedy tak rozmarzyłyśmy się z Martą nad pysznym jedzeniem (byłyśmy przed kolacją!), o którym Jarek nam opowiadał, przypomniałyśmy sobie cel wizyty i zaczęłyśmy pytać o najważniejsze - jakie są marzenia Jarka. Zdradził nam, że jednym z największych jest posiadanie własnego laptopa.
Od jutra zabieramy się więc do pracy, aby spełnić to marzenie jak najszybciej!
inne
2008-12-15
W poniedziałek 15 grudnia wieczorem wybraliśmy się do Brochowa - miejscowości, w której mieszka Jarek - żeby zrobić mu niespodziankę (tak, to była prawdziwa niespodzianka, bo Mama nic mu nie powiedziała!) i spełnić jego Marzenie. Ponieważ tym razem umówiliśmy się aż w 7 osób, trzeba było jechać na 2 samochody (podziękowania dla Marty i Kasi!). Droga minęła dość szybko, ale nie obyło się bez przygód - zgubień, zepsutej nawigacji itp. Ale to tylko spowodowało, że dojechaliśmy w jeszcze lepszych nastrojach!
Jarek rzeczywiście się nas nie spodziewał. Gdy nas zobaczył, był bardzo bardzo zaskoczony (a może zszokowany i onieśmielony ilością osób?, ale wyglądał na bardzo zadowolonego. A kiedy wręczyliśmy mu prezent, z wielkim uśmiechem zaczął go rozpakowywać. Tak, to wymarzony laptop!!! Nie zapomnieliśmy też o drugiej (a właściwie pierwszej) pasji Jarka - gotowaniu. Kupiliśmy więc jeszcze 2 książki kucharskie Gordona Ramsay'a. Nasz Marzyciel obiecał, że następnym razem coś z nich dla nas przygotuje.
Pomimo tego, że Jarek nie wiedział nic o naszym przyjeździe i nie miał możliwości upieczenia obiecanego na pierwszym spotkaniu murzynka, jego Mama przygotowała dla nas przepyszną kolację i deser. Czas bardzo szybko mijał na wspólnych rozmowach, żartach i śmiechu, i niestety ani się obejrzeliśmy jak nadszedł moment, w którym trzeba było się rozstać, bo przecież jeszcze przed nami droga powrotna do domu! Po pożegnaniu się z Jarkiem i całą jego wspaniałą Rodziną, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w siną dal (a konkretnie w kierunku Warszawy).