Moim marzeniem jest:
pierwsze spotkanie
2009-04-18
Z dotarciem do małej miejscowości, w której mieszka nasza Marzycielka były niemałe problemy, ale oczywiście udało się. Uroczy, zielony domek, duże podwórko i dwa żywiołowe pieski robiły miłe wrażenie, podobnie jak i zadbane wnętrze domu. Zdążyłyśmy rozsiąść się w salonie, kiedy w ramionach ukochanej mamy przywitała nas sama Angelika. Z początku trochę nieśmiało odpowiadała na nasze wścibskie pytania, ale wkrótce okazało się, że naprawdę ma się czym pochwalić. Pośród różnych prezentowanych nam z rodzicielską dumą talentów, najbardziej urzekły nas jej zdolności malarskie i kreślarskie. No ale, czas przejść do głównego celu naszej wizyty... marzenia.
I tu się zaczęło... Angelika już przed naszą wizyta zdecydowała, że najbardziej chciałaby dostać yorka, ale w wyniku bardzo natrętnych pytań z naszej strony: „czy aby na pewno?”, „a dlaczego?”, „czy to na pewno to naj, naj?” - pogubiła się trochę i zaczęła dopuszczać do siebie też inne opcje jak np. spotkanie z braćmi Mroczkami, których poczynania uwielbia śledzić w serialu „M jak miłość”.
Postanowiłyśmy więc, dać Angelice jeszcze trochę czasu do namysłu i umówiłyśmy się na drugie spotkanie, ale jeszcze nim zdążyłyśmy wejść do samochodu dogoniła nas razem z mamą i przekazała ze zdecydowaniem, że najbardziej na świecie chciałaby dostać właśnie suczkę yorka, która pomogłaby przezwyciężyć doskwierającą jej samotność...
Angelika zrobiła na nas piorunujące wrażenie swoją barwną osobistością, wszechstronnością i wieloma talentami. Podobnie jak jej kochana rodzinka, która zapewnia jej wspaniałą atmosferę i duuużo miłości.
spełnienie marzenia
2009-06-02
Mimo, że śpioch ze mnie straszny, to w minioną niedziele wstałam raniutko w świetnym humorze. Powody były dwa... 1. Wreszcie będe miała okazję poznać Angelikę i jej rodzinę o której tyle słyszałam; 2. Będę przy realizacji Marzenia... A Angela marzyła o malutkiej suczce York. Gdy zajechałam do Renaty skąd miałyśmy wyruszyć, mała, śliczna sunia już u niej była. Leżała w eleganckim kojku i biedaczka trzęsła się cała ze stachu. Nawet nie spodziewała że nie długo trafi w tak dobre ręce. Po drodze zabrałyśmy Ewelinę i we trzy (a właściwie cztery) wyruszyłyśmy w drogę w okolice Siedlec.
Podróż minęła nam bez problemu, sunia praktycznie cały czas smacznie spała, od czasu do czasu tylko wyjrzała przez okno samochodu czy jeszcze daleko. Pod koniec podróży wpadłyśmy na genialny pomysł - zrobimy Angeli małego psikusa... Gdy dojechałyśmy ja i Ewelina wzięłyśmy gadżety, które kupiłyśmy dla suni i pierwsze poszłyśmy przywitać się z Angelą. Na wstępnie określiłyśmy cel naszej wizyty a mianowicie "przygotowanie na przbycie nowego członka rodziny". Podczas gdy my przeglądałyśmy fachową literaturę dotyczącą piesków do pokoju weszła Renata z kocykiem na rękach, spod którego wystawał mały czarny łebek naszej yorczki! To był piękny moment - miny naszej Marzycielki długo nie zapomnę. Angela zszokowana, na chwilę zamarła, po czym szeroko się uśmiechnęła. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Psotka, bo takie otrzymała imię, której wcześniej serce biło jak oszalałe, uspokoiła się od razu, gdy wtuliła się do swojej Pani. Mądra istotka wyczuła, że w tym domu będzie bezpieczna i otoczona miłością.
Przekazałyśmy Angeli kilka cennych wskazówek dotyczących pielęgnacji szczeniaków. Ale i tak, jako prawdziwy mol książkowy wszystko jeszcze raz przeczyta w lekturach, które jej podarowałyśmy. My także otrzymałyśmy przepiękny prezent. Angela jest artystką, w pełnym tego słowa znaczeniu. Rewelacyjnie maluje, jej dzieła są idealnie dopracowane. Postaramy się je wrzucić na naszą stronę internetową bo naprawdę robią wrażenie!
Wizyty w domu Państwa Wróblów długo nie zapomnę. Jest to wspaniała, pełna ciepła i miłości rodzina. Nie żegnałyśmy się na długo, bo na pewno jeszcze się zobaczymy. Obiecałam, że sprawdzę jak sprawuje się Psotka no i mama Angeliki zobowiązała się, że specjanie dla nas zwnou zrobi przepyszny chlebowy tort!